Podczas niemieckiego turnieju zostało do rozegrania już tylko siedem spotkań i można już na poważnie zacząć zastanawiać się, kto 14 lipca wzniesie Puchar Henriego Delaunaya. Według większości prognoz, szanse są niezwykle wyrównane.
Typowanie zwycięzcy Euro 2024 jest utrudnione z dwóch podstawowych powodów. Po pierwsze: aż sześciu ćwierćfinalistów to absolutny top europejski. Tylko Szwajcaria i Turcja nie były przed turniejem typowane do gry w czołowej ósemce. Po drugie: mamy dość dużą dysproporcję między dwiema połowami drabinki.
Pierwszy raz najlepsze sześć drużyn kontynentu gra w ćwierćfinale Euro
Najlepszym narzędziem prognozowania wyników reprezentacji wydaje się być ranking Elo. Zgodnie z nim już przed turniejem to Francja, Hiszpania, Niemcy, Anglia i Portugalia miały największe szanse na dojście do ćwierćfinałów, a szanse Holandii były niewiele mniejsze, niż Belgii – głównie przez znacznie trudniejszą grupę. Dopiero na siódmym miejscu byli Włosi, którzy od poprzedniego Euro wygrali zaledwie 16 spotkań z 36 rozegranych i ponieśli aż 10 porażek. Jeżeli zgodzimy się z rankingowym wypadnięciem Belgów z czołowej europejskiej szóstki, to mamy w ćwierćfinale Euro sześć najlepszych drużyn na kontynencie.
Wydaje się to żadnym szczególnym wydarzeniem, jednak w historii Euro zdarza się to dopiero pierwszy raz. Francuzów zabrakło przecież w ósemce w 2021 i 2008 roku, Portugalczyków w 2021, Hiszpanów w 2016 i 2004, Anglików w 2016, Holendrów w 2012, a Włochów w 1996. Wszystkie te zespoły rankingowo, ale także w powszechnym odbiorze były wówczas wśród sześciu najlepszych drużyn kontynentu. W 2000 roku w fazie grupowej odpadła Anglia, ale przechodziła on wówczas taki kryzys, że już przed turniejem była w Europie dopiero na ósmym miejscu. W grupie eliminacyjnej w sześciu meczach przeciwko Szwecji, Polsce i Bułgarii trafiła łącznie pięć goli, z których trzy strzelił Scholes Adamowi Matyskowi na Wembley. Formalnie jednak w momencie startu ćwierćfinałów rozgrywanych w Beneluksie, w czołowej szóstce byli Czesi (którzy nie wyszli z grupy) – minimalnie przed Jugosławią. Tak to zwykle bywa, że im więcej niespodzianek w pierwszej fazie turnieju, tym mniej ich na dalszych etapach, bo dysproporcje w sile drużyn stają się zbyt duże – jak w meczach Hiszpanii z Gruzją czy Holandii z Rumunią.
Nierówna drabinka
Kolejną kwestią jest nierówność między dwiema połowami drabinki, co także potwierdza ranking. Z grona trzech najwyżej ocenianych reprezentacji – Francji, Hiszpanii i Niemiec (po uwzględnieniu przewagi swojego boiska) tylko jedna zagra w wielkim finale. W drugiej części drabinki są natomiast dwaj outsiderzy – Szwajcaria i Turcja. Taki układ powoduje, że nawet jeżeli nie widzimy Anglików i Holendrów w gronie trzech-czterech najlepszych drużyn na tym turnieju, to i tak mają one największe szanse na grę w finale spośród wszystkich reprezentacji! Prowadzą pod tym względem Holendrzy z 38% szans przed Anglikami z 35% i Francuzami z 34%.
Co ciekawe, w bezpośrednim starciu pierwszych z drugimi nieco mniejsze szanse mieliby Oranje, ale fakt, że najpierw mierzą się z Turcją, ocenianą jednak znacznie niżej od rywala Anglików – Szwajcarii, powoduje, że są najpoważniejszym kandydatem do dotarcia do Berlina. Z drugiej strony – prawie pewne jest, że zwycięzca holendersko-angielskiej połowy drabinki nie będzie faworytem w finale (chyba, że zagrałaby w nim Portugalia). Szanse, że ktoś ze słabszej połowy wygra turniej wynoszą tylko 33%.
Niesamowicie wyglądają szanse Hiszpanii. Otóż na wyeliminowanie Niemiec ma ona 55% szans. Jeśli trafi do półfinału, będzie miała w nim 57% szans na awans do finału, w którym z kolei będzie miała aż 69% szans na zwycięstwo, gdy do niego trafi. Każda kolejna runda to zatem dla La Roja coraz łatwiejsza przeszkoda. Jeszcze bardziej skrajnym przypadkiem są Niemcy, którzy w kolejnych meczach mają: 45%, 53% i 65% szans na ich wygranie. Problem w tym, że do tych kolejnych rund trzeba dotrzeć.
Anglia i Holandia mają oczywiście największe szanse na awans do półfinału, ale bardzo dobrze pod tym względem wygląda Francja. Starzejąca się Portugalia nie wygląda na zespół, który zatrzyma wicemistrzów świata, szczególnie, że Trójkolorowi przegrali z ojczyzną Cristiano Ronaldo w meczu o punkty tylko w finale Euro 2016.
Kto zagra w finale?
Dość intrygująco wygląda zestaw najbardziej prawdopodobnych par finałowych według rankingu Elo:
13% Holandia – Francja
12% Holandia – Hiszpania
12% Anglia – Francja
11% Anglia – Hiszpania
9% Holandia – Niemcy
8% Anglia – Niemcy
6% Szwajcaria – Francja
6% Szwajcaria – Hiszpania
Interesujące jest to, że nie ma tu żadnej pary będącej zdecydowanym faworytem, a różnice między kolejnymi zestawami są minimalne. Na wielu turniejach, choćby w Katarze, drabinka od pewnego momentu bardzo mocno wskazywała na jaki skład finalistów się zanosi. Tym razem ze względu na przedwczesny finał Hiszpania – Niemcy i mecz zwycięzcy tej pary raczej z Francuzami w półfinale, właściwie co najmniej sześć zestawów finałowych (Anglia lub Holandia kontra Hiszpania, Francja lub Niemcy) jest w mniej więcej podobnym stopniu możliwych. Natomiast dla polskiego kibica zauważalne jest, że najbardziej prawdopodobny finał to pojedynek naszych grupowych rywali – Holandii i Francji. Gdyby do niego doszło, podkreśliłoby to pech, jaki mieliśmy trafiając do najtrudniejszej potencjalnej grupy w finałach Euro. Wydaje się, że w większości pozostałych grup moglibyśmy realne szanse na awans do 1/8 finału, gdzie zdarzyć się mogło wszystko. Taki zestaw finalistów Euro byłby tym bardziej ciekawy biorąc pod uwagę, że na mundialu w Katarze zmierzyliśmy się właśnie z oboma późniejszymi finalistami – Argentyną oraz Francją.
Szansa na chyba najbardziej elektryzujący pozasportowo finał Euro, czyli mecz Niemcy-Turcja wynosi zaledwie 2%. Mniej prawdopodobny jest tylko zestaw Portugalia – Turcja.
Kto zdobędzie tytuł?
Faworyta całego turnieju trzeba jednak szukać w tej trudniejszej części drabinki. Minimalnym faworytem według rankingu Elo jest Francja. Znów wynika to bardziej z drabinki, niż oceny siły drużyn. Hiszpania oceniana jest bowiem jako zespół mocniejszy od Trójkolorowych, jednak grając z Portugalią jest w lepszej sytuacji od drużyny de la Fuente grającej z gospodarzami, którzy są trzecim największym kandydatem do tytułu. Szanse Anglików i Holendrów są niemałe, jednak znacznie niższe niż szanse na ich gry w finale. Portugalia trafieniem do trudniejszej połowy drabinki zrównała swoje szanse na zdobycie mistrzostwa z szansami Szwajcarii. Minimalne wciąż są szanse Turków.
Trzeba zaznaczyć, że właściwie każde źródło ma swój odmienny zestaw faworytów. Bukmacherzy stawiają na Anglię i Hiszpanię, a w dalszej kolejności na Niemcy i Francję. Ranking Opta Analyst najwyżej ceni Hiszpanię, a następnie Anglię i Francję, a portal We Global Football… Holandię oraz Hiszpanię i Anglię. Cztery typy i czterech różnych kandydatów.
Na szczęście walka toczy się na boisku, a nie w rankingowych tabelkach i wszystko wciąż jest możliwe, a szanse nawet najsilniejszego faworyta wynoszą zaledwie mniej niż jedną czwartą.
Fot. Newspix