Tej nocy byliśmy świadkami rozstrzygnięć w grupie B. Ekwador pewnie pokonał 3:1 Jamajkę, natomiast Meksyk nie podniósł się po stracie swojego kapitana i przegrał z Wenezuelą 0:1. Zobaczyliśmy trafione i nietrafione rzuty karne, niesamowity rajd oraz kilka bramek.
Inauguracja tego turnieju nie była dla Ekwadoru zbyt udana. Drużyna, w której gra zawodnik Rakowa Częstochowa, John Yeboah, przegrała z Wenezuelą 1:2, grając wówczas od 22. minuty w osłabieniu.
Tym razem jednak poszło im znacznie lepiej – Ekwadorczycy prowadzili z Jamajką już w pierwszym kwadransie, a pomógł im w tym samobój Kaseya Palmera. Los tego dnia im sprzyjał, ponieważ przed przerwą udało się jeszcze podwyższyć prowadzenie z rzutu karnego.
Honorowe trafienie zanotował dla Jamajki Michail Antonio, lecz to nie wystarczyło, aby wrócić do gry i wszystko rozstrzygnął fenomenalny rajd Alana Mindy, który przebiegł pół boiska, a następnie bez większych problemów pokonał bramkarza.
Komplet punktów oraz przegrana Meksyku z Wenezuelą pozwoliły Ekwadorowi znaleźć się w całkiem niezłej sytuacji przed kolejnym spotkaniem. Remis w starciu z ekipą Jaime Lozano wystarczy bowiem do tego, aby znaleźć się w najlepszej ósemce imprezy rozgrywanej w Stanach Zjednoczonych.
Przenosimy się do drugiego meczu grupy B. Tam Wenezuela dopisała sobie drugi komplet punktów, pokonując Meksyk 1:0. Przed turniejem pojawiło się mnóstwo wątpliwości, gdy szkoleniowiec Jaime Lozano zrezygnował z kilku gwiazd na rzecz odmłodzenia składu. To wydawało się początkowo działać, a na pewno wystarczyło, aby w pierwszym meczu pokonać 1:0 Jamajkę.
Nie obyło się jednak wówczas bez strat – kontuzji doznał kapitan reprezentacji Meksyku, Edson Alvarez. Brak jednego z najważniejszych zawodników był już zdecydowanie zauważalny w ostatnim spotkaniu.
Jedyną bramkę w starciu Meksyk – Wenezuela zdobył Salomon Rondon, który nie pozostawił najmniejszych szans bramkarzowi, pewnie trafiając z rzutu karnego.
Co ciekawe, w tym spotkaniu byliśmy świadkami jeszcze jednej “jedenastki”, tym razem jednak znacznie mniej udanej – antybohaterem Meksyku okazał się Orbelin Pineda, który pod sam koniec meczu miał okazję uratować zespół, lecz strzelił słabo i w sam środek.
Wenezuela kolejny raz dopisała sobie trzy punkty i jest już pewna awansu do fazy pucharowej Copa America 2024. Gorzej wygląda sytuacja przegranego Meksyku. Na niego czekać w ostatnim starciu będzie Ekwador – obie drużyny mają aktualnie po trzy punkty na swoim koncie.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Czechom podziękujemy. Turcy lepsi na trybunach i na murawie
- Trwaj Gruzjo, jesteś piękna! Wielka sensacja i wściekłość Cristiano Ronaldo
- N’Golo Kante, dawca uśmiechu
Fot. Newspix