Reklama

Liga Mistrzów w decydującej fazie: przed nami historyczna 1/4 finału

AbsurDB

Autor:AbsurDB

09 kwietnia 2024, 07:30 • 8 min czytania 3 komentarze

Przed nami pierwsze mecze ćwierćfinałowe Ligi Mistrzów. Losowanie sprawiło, że drabinka prowadząca do walki o tytuł jest bardzo nierówna. W jednej jej połówce znalazły się Real, Manchester City, Arsenal i Bayern, a w drugiej Atletico, Borussia, PSG i Barcelona.

Liga Mistrzów w decydującej fazie: przed nami historyczna 1/4 finału

W wyniku samego losowania szanse City na wygranie Ligi Mistrzów spadły o 5%, a Realu zmniejszyły się o 4%. Jednocześnie prawdopodobieństwo końcowego triumfu Barcelony, PSG, Atletico i Borussii wzrosły solidarnie o 3%. Stało się tak dlatego, że najsilniejsi rywale trafili na siebie nie tylko w ćwierćfinałach, ale ponownie trafiają na siebie w meczach półfinałowych.

Kto ma największe szanse na wygranie Ligi Mistrzów?

Wg portalu EuroClubIndex, szanse na tytuł kształtują się obecnie następująco:

  • City 31%
  • Real 19%
  • Barcelona 12%
  • PSG 10%
  • Arsenal 9%
  • Bayern 7%
  • Atletico 7%
  • Borussia 5%

Ostatni raz Manchester City miał poniżej 28% szans na tytuł po pełnej kolejce Lig Mistrzów ponad rok temu: 13 lutego 2023.

Barcelona w czołowej trójce największych faworytów była ostatni raz 15 lutego 2021 przed starciem w 1/8 finału z PSG. Wtedy jednak już w pierwszym meczu fazy pucharowej przegrała 1-4.

Reklama

PSG w czołowej czwórce kandydatów znalazło się po raz pierwszy od jesieni 2022 roku.

Atletico jest najbliżej upragnionego tytułu od lutego 2019, kiedy to w pierwszym meczu 1/8 finału pokonało Juventus 2-0. W rewanżu madrytczycy odpadli jednak po hattricku Cristiano Ronaldo.

Borussia natomiast jest w najlepszej sytuacji w Lidze Mistrzów od 7 lat. W kwietniu 2017 roku w ćwierćfinale trafiła – wydawało by się, że szczęśliwie – na AS Monaco. Przegrała jednak oba mecze z ówczesną drużyną Kyliana Mbappe.

W ponad trzydziestoletniej historii Ligi Mistrzów niewiele było przypadków tak nierównych dwóch połówek drabinki od fazy ćwierćfinałowej. Ranking Elo pozwala nam na analizę historyczną i porównanie tegorocznej sytuacji oraz potencjalnych par półfinałowych wszystkich poprzednich edycji.

Jak to wygląda według rankingu Elo?

Para Borussia (11. wg Elo)-Atletico (13. wg Elo) to para bez udziału żadnej drużyny top-10 europejskiego rankingu. Ostatnią gorszą parą pod tym względem w ćwierćfinale LM była para Milan-Bayern w 2007. Dziś wydawać by się mogło, że te klasowe kluby zawsze były w ścisłej europejskiej czołówce, ale tamten sezon oba zespoły skończyły zaledwie na 4. miejscu w swoich ligach.

Najsilniejsze pary ćwierćfinałowe w historii Ligi Mistrzów pod względem sumy punktów ich uczestników w rankingu Elo to:

Reklama
  • Barcelona-Atletico 2016
  • Real-Bayern 2017
  • City-Bayern 2023
  • City-Real 2024

10 lat temu liga hiszpańska dominowała w europejskim futbolu. Między 2014 a 2018 rokiem hiszpańskie drużyny wygrały wszystkie edycje Ligi Mistrzów. Na początku kwietnia 2016 roku już w ćwierćfinale Atletico trafiło na Barcelonę. Obie drużyny prowadziły w tabeli La Liga i do czasu ich bezpośredniego spotkania Atletico przegrało tylko pięć spotkań, a Barcelona – trzy. W Lidze Mistrzów na 16 rozegranych meczów tylko raz znalazły pogromcę, gdy Atletico przegrało z Benfiką. Nic więc dziwnego, że ich spotkanie było najsilniejszym ćwierćfinałem w historii. Zaraz po nim na liście znajduje się potyczka Realu z Bayernem rok później, a na trzecim miejscu jest ubiegłoroczne starcie City z mistrzami Niemiec. Wtorkowy mecz Real – City to zatem czwarta najsilniejsza para ćwierćfinałowa w historii.

Bayern trzeci raz w ostatniej dekadzie znalazł się w bardzo mocnym zestawie drużyn trafiających do jednego półfinału. W 2014 zwycięzca ćwierćfinałowego dwumeczu Bayern – Manchester United trafiał w kolejnej rundzie na zwycięzcę pary Real – Borussia. Dwa lata później zwycięzca potyczki Bawarczyków z Benfiką trafiał na wygranego we wspominanej wyżej najsilniejszej parze ćwierćfinałowej w historii (Atletico-Barcelona). Teraz monachijczycy, jeśli wygrają ze wspinającym się na szczyty Arsenalem, zagrają z Manchesterem City lub Realem.

Różnica siły między dwoma połowami drabinki ćwierćfinałowej także jest w tym roku największa w historii!

Dotąd największą dysproporcję między dwoma częściami ścieżki prowadzącej do finału mieliśmy w pierwszych ćwierćfinałach Ligi Mistrzów w historii. W 1995 roku pierwszy finalista wyłoniony miał zostać z zestawu par: Barcelona – PSG i Milan – Benfica, a drugi ze zdecydowanie słabszego zestawu: Bayern – IFK Göteborg, Ajax – Hajduk Split. Inny skrajny przykład nierówności po dwóch stronach drabinki to zeszły sezon, kiedy o jedno miejsce finałowe walczyły Real z Chelsea i City z Bayernem, a o drugie Milan z Napoli i Inter z Benfiką.

Tylko cztery razy wszyscy czterej ćwierćfinaliści jednej połowy drabinki byli w czołowej ósemce rankingu. W tabelce podany jest rok oraz miejsce w rankingu uczestników jednej połówki ćwierćfinałowej:

  • 2002 4. United- 8. Deportivo, 3. Liverpool – 6. Leverkusen
  • 2003 1. Real- 2. United, 3. Juventus – 8. Barcelona
  • 2009 1. Liverpool – 4. Chelsea, 3. Barcelona – 8. Bayern

W 2024 wszyscy czterej ćwierćfinaliści jednej połowy drabinki są nie tylko w czołowej ósemce, ale nawet w czołowej szóstce najlepszych europejskich drużyn: City i Real zajmują dwa pierwsze miejsca, Arsenal jest czwarty, a Bayern mimo problemów w Bundeslidze – wciąż szósty.

Z kolei druga połowa tegorocznej drabinki nie zawiera żadnego zespołu z czołowej szóstki europejskiej. Cała czwórka to zespoły w mniejszym lub większym kryzysie. PSG w rankingu europejskim jest ósme, Barcelona – dziewiąta, a Atletico i Borussia – poza pierwszą dziesiątką. Jedyna dotąd czwórka ćwierćfinalistów bez żadnego zespołu czołowej szóstki Europy to wspominane wcześniej pary z 1995 roku: Bayern – IFK i Ajax – Hajduk. W czasach, gdy każda z lig delegowała do tych rozgrywek po jednej drużynie, tak egzotyczne z dzisiejszego punktu widzenia, zestawy par były znacznie bardziej możliwe.

Pierwsza taka sytuacja w historii Ligi Mistrzów…

Pierwszy raz w historii najlepszy zespół w jednej połowie drabinki (PSG) jest słabszy od najgorszego w drugiej połowie drabinki (Bayern). Zatem pierwszy raz w historii wszyscy czterej najsilniejsi ćwierćfinaliści trafili do jednej połówki drabinki. Znamienne, że nowa formuła europejskich pucharów, która zacznie obowiązywać tego lata, praktycznie kompletnie uniemożliwi tak nierówne zestawy par w decydującej fazie rozgrywek. Dlaczego? Otóż w fazie pucharowej obowiązywać będą rozstawienia na podstawie miejsc zajętych przez poszczególne zespoły w fazie ligowej (zastąpi ona fazę pucharową). Oznacza to, że zwycięzca fazy ligowej Ligi Mistrzów nie będzie mógł trafić na jej vicemistrza wcześniej, niż w finale rozgrywek. System ten powinien w znacznym stopniu zniwelować nierówności na końcowych etapach rywalizacji, które nasiliły się w ostatnich dwóch edycjach rozgrywek ze względu na w pełni losowy dobór par bez rozstawień.

Mimo nierówności między dwoma połowami drabinki nie powinniśmy narzekać na sam poziom zespołów, które w niej zagrają. Przede wszystkim – żaden z zespołów, które pozostały w rozgrywkach nie odstaje znacząco poziomem od pozostałych. Teoretycznie najsłabsze Atletico jest na wysokim 13. miejscu w Europie. Tylko raz w 2014 roku – w zdecydowanie najmocniejszej fazie ćwierćfinałowej w historii wszyscy jej uczestnicy byli w czołowej rankingowej trzynastce. Wtedy były to: 1. Bayern, 2. Real, 3. Barcelona, 5. Atletico, 6. Chelsea, 9. PSG, 10. Manchester United oraz 11. Dortmund

Różnica między najsilniejszym a najsłabszym ćwierćfinalistą jest w tym roku najmniejsza od 15 lat. Zapowiada to niezwykle ciekawą walkę wiosną o tytuł, który może realnie zdobyć każdy z uczestników. A przypomnijmy, że jeszcze w 2012 roku na tym etapie rozgrywek mieliśmy… cypryjski APOEL Nikozja.

Wadą tegorocznych rozgrywek jest jednak to, że brakuje w nich dwóch z pięciu najsilniejszych obecnie drużyn na kontynencie. Trzeci w europejskim rankingu – dominujący w Serie A Inter – odpadł w 1/8 finału po rzutach karnych z Atletico, a piąty Liverpool walczy o wygranie Ligi Europy. Co ciekawe, w latach 2015-2018 w czterech kolejnych edycjach wszystkie pięć najlepszych drużyn w Europie grało w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, a w 2017 trafiła tam cała czołowa szóstka. Warto przy tym przypomnieć, że a czasach, gdy rozgrywki te przeznaczone były jedynie dla mistrzów krajów, w 1995 roku dotarła tam 53. drużyna Europy – IFK Göteborg i …132. w rankingu Hajduk Split. To tak, jakby dziś dotarła tam Slavia Praga i szwajcarscy Young Boys. Z drugiej strony stwarzało to niewyobrażalne dziś możliwości przed polskimi klubami. W 1996 w ćwierćfinale zagrała klasyfikowana jako 114. w Europie Legia.

Ciekawostki wokół starcia Real – City

Zdecydowane najmocniejszym jednak akcentem tej fazy rozgrywek jest dwumecz, na który wszyscy czekamy. Para City – Real to pierwszy i drugi klub w rankingu Elo, co jest chyba zgodne z powszechną opinią kibiców na temat obecnego układu sił w europejskim futbolu. Mecz ten mógłby być bez problemu finałem Ligi Mistrzów. Dotychczas tylko cztery razy dwie najsilniej oceniane europejskie drużyny mierzyły się ze sobą już w ćwierćfinale tych rozgrywek:

  • 2002: Real-Bayern
  • 2003: Real-United
  • 2017: Real-Bayern
  • 2023: City-Bayern

Jak wyglądają historyczne statystyki starć obu drużyn i ich trenerów przed wtorkowym hitem? Guardiola grał z Ancelottim dziesięć razy:

  • 2014 Real-Bayern 1-0, 4-0 w półfinale LM
  • 2019/20 Premier League: City-Everton 2-1
  • 2021 Ćwierćfinał FA Cup City-Everton 2-0
  • 2020/21 Premier League: City Everton 5-0, 3-1
  • 2021/22 Liga Mistrzów City-Real 4-3, 1-3
  • 2022/23 Liga Mistrzów Real-City 1-1, 0-4

Bilans to: 6 zwycięstw Guardioli, 1 remis, 3 zwycięstwa Ancelottiego, bramki 22-14 dla Pepa.

Guardiola grał przeciw Realowi 23 razy – więcej razy grał tylko przeciwko Arsenalowi, Chelsea i Manchesterowi United.

Wygrał 13 meczów, zremisował 5 i przegrał 5, bilans goli to: 47-29.

Ancelotti grał przeciwko City 12 razy. 2 razy wygrał (2022 Real-City 3-1, 2011 Chelsea-City 2-0), raz zremisował, 9 razy przegrał, bilans goli to: 14-29

Ancelotti ma najgorszą średnią punktów na mecz (0,6) przeciwko City spośród wszystkich klubów, przeciw którym rozegrał więcej niż 6 meczów.

Real z City mierzył się w fazie grupowej Ligi Mistrzów 2012/13: Real – City 3-2, 1-1 oraz w półfinale w 2016: Real – City 1-0, 0-0, 1/8 finału 2019/20 Real – City 1-2, 1-2, półfinale 2021/22 City-Real 4-3, 1-3 po dogrywce oraz półfinale 2022/23 Real – City 1-1, 0-4.

Bilans tych meczów to 3 zwycięstwa Realu, 3 remisy, 4 porażki, bilans bramek: 14-17.

Z żadnym klubem Real nie ma gorszego bilansu bramek w Lidze Mistrzów (minus 3), niż z City. Ujemny bilans ma oprócz Citizens tylko z Arsenalem, Juventusem i CSKA Moskwa (minus 1).

Z żadnym klubem, z którym rozegrał w Lidze Mistrzów więcej niż 4 mecze, Real nie ma gorszej średniej punktowej niż z City – zaledwie 1,2 punktu na mecz.

Od City w Lidze Mistrzów więcej wygranych niż z Realem (4) odnotowało tylko z Mönchengladbach (5), a więcej bramek niż Realowi (17) strzeliło tylko Lipskowi (21).

Liczby w większości wskazują zatem na Anglików, którzy do starcia z prawie każdym europejskim rywalem powinni podchodzić bez większych obaw. Ale nie do dwumeczu z Realem. Jedno jest pewne – zwycięzca tego dwumeczu będzie zdecydowanym faworytem do triumfu w całych rozgrywkach.

Kocha sport, a w nim uwielbia wyliczenia, statystki, rankingi bieżące i historyczne, którymi się nałogowo zajmuje. Kibic Górnika Wałbrzych.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Hiszpański dziennikarz ocenił występy Kamila Jóźwiaka. „Dlatego trafił na ławkę”

Radosław Laudański
1
Hiszpański dziennikarz ocenił występy Kamila Jóźwiaka. „Dlatego trafił na ławkę”
Anglia

Amorim: Nie przyszedłem na Old Trafford dla kasy. Inni dawali trzy razy więcej

Paweł Wojciechowski
1
Amorim: Nie przyszedłem na Old Trafford dla kasy. Inni dawali trzy razy więcej

Liga Mistrzów

Hiszpania

Hiszpański dziennikarz ocenił występy Kamila Jóźwiaka. „Dlatego trafił na ławkę”

Radosław Laudański
1
Hiszpański dziennikarz ocenił występy Kamila Jóźwiaka. „Dlatego trafił na ławkę”
Anglia

Amorim: Nie przyszedłem na Old Trafford dla kasy. Inni dawali trzy razy więcej

Paweł Wojciechowski
1
Amorim: Nie przyszedłem na Old Trafford dla kasy. Inni dawali trzy razy więcej

Komentarze

3 komentarze

Loading...