Nie był to raczej debiut marzeń, ale uznajmy, że to po prostu pierwsze śliwki robaczywki. Bartosz Slisz rozegrał dziś pełne 90 minut, w meczu z Columbus Crew, ale jego Atlanta United przegrała 0:1. Polak nie wyróżnił się dziś niczym szczególnym, ale wiele wskazuje na to, że jego notowania w drużynie są całkiem wysokie.
Skąd takie wnioski? Potencjalni rywale Slisza w walce o pierwszy skład grali dziś krócej niż nasz reprezentant – towarzyszącemu byłemu graczowi Legii w środku pola Tristana Muyumbę w 81. minucie spotkania zmienił dziś Ajani Fortune. Nie znaczy to jednak, że nasz reprezentant jakkolwiek wybił się dziś ponad przeciętność.
Slisz oddał dwa niecelne strzały, zanotował szesnaście strat i wygrał tylko jeden na sześć stoczonych pojedynków. Z drugiej strony zanotował całkiem wysoki procent celności podań (81%), zablokował jedno uderzenie rywali i zaliczył trzy odbiory.
SPRAWDŹ CO CZEKA BARTOSZA SLISZA W MAJOR LEAGUE SOCCER [KLIKNIJ]
Dwaj koledzy z boiska mogli dziś sprawić, że Polak mógł poczuć się choć trochę jak w domu. W ekipie Slisza wystąpił dziś były zawodnik Górnika Zabrze Giorgos Giakoumakis, a naprzeciwko piłkarzy Atlanty stanął dobrze znany z występów w Wiśle Kraków Yaw Yeboah. Problem w tym, że porażka, nawet w dobrym towarzystwie, ma raczej gorzki smak.
Następny ligowy mecz Atlanty będzie zatem okazją do rehabilitacji. 10 marca Slisz i spółka zmierzą się z New England Revolution – drużyną byłego bramkarza Widzewa Łódź, Henricha Ravasa.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Pozycja lidera? Gdzie tam. Mecz im. związanych nóg
- Remis, który potwornie boli. I Ruch, i Jagiellonię
- Nawet bez bramkarza i z dziurawą obroną można ograć ŁKS…
- Piast Gliwice – “Murawa jest zła” kolejny rok na liście przebojów!
Fot. Newspix