Ruszył nowy sezon, ruszamy więc z naszą niewydrukowaną tabelą, w której naprawiamy sędziowskie błędy i próbujemy pokazać, jak mogłaby wyglądać liga, gdyby panowie z gwizdkiem nie mylili się wcale.
Jak zawsze podkreślamy, że to tylko zabawa, bo tak naprawdę nie da się przewidzieć, jak potoczyłyby się losy danego meczu po cofnięciu sędziowskiej decyzji. W odróżnieniu od Macieja przegraliśmy-2:0-a-mogliśmy-wygrać-2:0 Iwańskiego nie jesteśmy ekspertami od teorii chaosu czy wszechświatów równoległych, więc pozostaje nam czysto matematyczne odejmowanie lub dodawanie punktów i goli. W naszej tabeli ważniejsze niż kolejność są bilanse, które pokazują kto ma szczęście do arbitrów, a kto jest krzywdzony. Chociaż teorii spiskowych też byśmy się tu nie doszukiwali.
Pierwsza kolejka przyniosła cztery poważniejsze błędy, chociaż w naszej opinii żaden nie wypaczył końcowego rezultatu. Mamy tu na myśli brak czerwonej kartki za brutalny faul Tetteha, brak karnego za faul na Żyrze, brak karnego za faul na Zieńczuku oraz brak czerwonej kartki dla Kolcaka za faul taktyczny. Kontrowersje mieliśmy też w meczu Wisły z Górnikiem, gdzie jednak nie dopatrzyliśmy się faulu na Gergelu w polu karnym i nie odgwizdalibyśmy też jedenastki za atak na Cywkę, bo wcześniej arbiter powinien przerwać grę z powodu przewinienia wiślaka.
Pierwsze wnioski? Po inauguracyjnej kolejce mamy sytuację odwrotną niż w poprzednim sezonie, bo to Lechowi sędziowie pomogli, a Legii zaszkodzili. Jeśli chodzi o kolejność w tabeli (o której decydują “punkty u nas”, a następnie bilans „sędzia pomógł, sędzia zaszkodził”) warszawianie są liderem a “Kolejorz” zakotwiczył w strefie spadkowej.