Reklama

Kogo o autograf może prosić piłkarz za sto milionów?

redakcja

Autor:redakcja

21 lipca 2015, 10:50 • 3 min czytania

Kogo o autograf może prosić piłkarz za sto milionów? Na kogo grzecznie z koszulką do podpisania czeka najdroższy albo prawie najdroższy piłkarz w historii, ten, do którego zwykle z podobną prośbą ustawiają się kolejki? Gdy zdradzimy wam, że cała akcja miała miejsce po meczu Real – Roma, a chodziło o gracza „Giallorossich”, puzzle powinny wam wskoczyć same na właściwe miejsca. Proszącym Gareth Bale, a podpisującym Il Capitano, Francesco Totti, idol nawet dla idoli.

Kogo o autograf może prosić piłkarz za sto milionów?

Oj śrubuje swoją legendę Król Rzymu na wszelakie sposoby, będzie innym legendom w jego towarzystwie głupio. W rzeczonym sparingu podobno założył siatkę młodziutkiemu Odegaardowi, w zeszłym sezonie strzelał w Lidze Mistrzów mimo wieku, w którym większość graczy niańczy wnuki   jeśli jeszcze gra, to najwyżej w golfa z Dudkiem, udała mu się też sztuka niemożliwa: potrafił sprawić, by coś tak oklepanego jak selfie stało się na jeden krótki moment fajne, a może kiedyś powiemy – kultowe. A teraz to, kolejna pozycja w litanii wyrazów szacunku i dowodów tego, że szacunek jest w pełni zasłużony.

Reklama

Walijczyk już po gwizdku wymienił się z Tottim koszulkami, ale tego było mu mało, chciał jeszcze podpisu. Nie próbował tego załatwić jakimiś niestandardowymi, dyskretnymi kanałami, ale wszedł w rolę kibica, czatował na Francesco pod autobusem Romy i tak osobiście poprosił go o podpis.

Bale czekający pod autobusem Romy

Dla nas – wielce sympatyczna historia. Z obu stron, bo właśnie dobrze, że Bale nie próbował załatwić tego przez jakichś dajmy na to wspólnych znajomych, agentów, a podszedł do Tottiego jak podchodzi kibic do idola, z szacunkiem fana. Bo może i Walijczyk dzisiaj zarabia więcej, może kosztował sto baniek, może jest na piłkarskim szczycie, ale dziecięce marzenia pozostają bez względu na wszystko. Pamiętajmy, że w czasach największej świetności Il Capitano (bo Francesco czasy świetności ma zawsze, można je tylko stopniować) był jeszcze dzieciakiem, juniorem, który podziwiał grę Króla Rzymu i pewnie nawet w śmiałych marzeniach nie myślał, że kiedyś zagrają razem. A tu proszę.

Dziwią nas jednak głosy niektórych w Hiszpanii, że to było nie na miejscu. Że gracz o takim statusie nie powinien się w ten sposób zachowywać, że mu nie wypada, że tym pomniejsza swoją wartość. Że Ronaldo jakoś nie stoi po autograf Messiego, tak jak Messi nie stoi w kolejce po podpis Ronaldo – rozumiecie o co chodzi. Sam Floro Perez miał się wypowiedzieć w tym tonie, a nawet jeśliby założyć, że to plotka, to jednak i tak pokazuje pewien tok myślenia u znacznej liczby osób.

Kompletnie się nie zgadzamy. Według nas to idealny wzór dla młodych, bo przecież podobno kiedyś w sporcie chodziło też o zasady, wartości, szacunek. A czym, jeśli nie wzorcem boiskowego szacunku, jest zachowanie Walijczyka?

Najnowsze

Reklama

Hiszpania

Hiszpania

Kiedy skończyła się perfekcja? Anatomia kryzysu jedenastek Lewandowskiego

Wojciech Górski
15
Kiedy skończyła się perfekcja? Anatomia kryzysu jedenastek Lewandowskiego
Reklama
Reklama