Zaledwie pięć goli przy czterdziestu występach dla Juventusu w całym 2023 roku. Tylko 27% możliwych do rozegrania minut w tym sezonie Serie A. Adam Nawałka stwierdza jednak w „Fakcie”, że Arkadiusz Milik w barwach Starej Damy radzi sobie na tyle dobrze, że „z pewnością będzie bardzo przydatny dla reprezentacji Polski”. Zadziwiające, że 29-letniego Polaka wciąż traktuje się jak piłkarza specjalnej troski.
11 stycznia, mecz Coppa Italia z Frosinone. Milik strzela trzy gole: najpierw po zgrabnym naskoku pokonuje z jedenastu metrów Michele Cerofoliniego, następnie z zimną krwią wykorzystuje dośrodkowanie Westona McKenniego, a na koniec pewnym strzałem do pustej bramki na trafienie zamienia odbiór i podanie Manuela Locatellego. Wyliczono, że jest jedynym polskim piłkarzem, który kompletował hat-tricki w czterech różnych zagranicznych klubach – Ajaksie, Napoli, Marsylii i Juventusie.
27 stycznia, mecz Serie A z Empoli. Po kwadransie gry Milik niezgrabnie przyjmuje podanie od Gleisona Bremera. Piłka toczy się w stronę Alberto Cerriego. Włoch odwrócony jest tyłem do kierunku gry, więc Juventusowi nie grozi kontratak, ale Polak i tak wpakowuje się Cerriemu w nogi. Sędzia ogląda powtórkę sytuacji na VAR i pokazuje Milikowi czerwoną kartkę. „Bianconeri” w dziesiątkę okrutnie się męczą i tracą punkty. „La Gazzetta dello Sport” ocenia go na „3”, a jej redaktorzy naprawdę rzadko wystawiają tak niskie noty. Kibice Juve wściekają się, że głupota Polaka może kosztować klub mistrzostwo Włoch. Inter w tabeli ma punkt więcej i jeden rozegrany mecz mniej.
Ani wyśmienity występ przeciwko Frosinone, ani brak wyobraźni z Empoli nie definiują jednak ostatnich miesięcy Milika w Turynie. W wyniku kary po czerwonej kartce 29-letni napastnik opuści ligowy hit z Interem i będzie to dopiero drugi przypadek jego absencji w tym sezonie, na początku października drobny uraz łydki wykluczył go z gry przeciwko Atalancie. Sezon ten mija mu więc bez większych perturbacji zdrowotnych, co stanowi rzadki wyjątek w jego pełnej wizyt w lekarskich gabinetach karierze – odkąd tylko wyjechał z Polski na podbój świata zachodniej piłki, przydarzyło mu się już dwadzieścia jeden kontuzji, w tym dwa zerwania więzadeł krzyżowych w kolanach.
Przez cztery lata w Napoli na murawie spędził 32% wszystkich możliwych do rozegrania minut. W Marsylii zaś, kiedy tylko zaczął podbijać Ligue 1, paradować w towarzystwie Neymara czy Mbappe na grafikach promujących ligę, a także zyskiwać uznanie lokalnych fanów i Paulo Sousy, który już na samym początku swoje kadencji zapowiedział, że dwójka Milik-Lewandowski ma potencjał do stania się najlepszym duetem snajperski w Europie, w ostatnim ligowym meczu sezonu z Metz doznał kontuzji łąkotki, przez co nie pojechał na Euro 2020 i wyhamował we Francji. Od roku w Juventusie dopisuje mu zdrowie. W Serie A biega jednak po boisku w zaskakująco ograniczonych wymiarach czasowych:
- krócej niż 15 minut z Udinese, Lazio, Hellasem, Cagliari, Interem, Romą i dwa razy z Sassuolo,
- krócej niż 30 minut z Bolonią, Fiorentiną, Monzą, Napoli, Genuą, Lecce i dwa razy z Empoli.
W grudniu z Frosinone dostał pełne 90 minut. Wcześniej jeszcze zaliczył 78 minut z Milanem, tyle samo z Lecce i połówkę z Torino. W tych dwóch ostatnich spotkaniach zdobywał gole. Lepiej wygląda to w Pucharze Włoch. Oprócz hat-tricka z Frosinone, Milik zagrał jeszcze 76 minut z Salernitaną i miał nawet udział w dwóch z sześciu bramek Juventusu. Nierzadko publicznie pociesza go Massimiliano Allegri, który ostatnio określał podopiecznego „szczęśliwym piłkarzem w dobrej formie fizycznej i mentalnej”. Sam zainteresowany w Sky Sports mówił niedawno, że wcale „nie czuje się rezerwowym”.
Bolesna prawda jest taka, że Milik istotnie jest w Juventusie rezerwowym. W 2024 roku na boiskach Serie A oddał dwa strzały, w tym jeden celny. Z Salernitaną zaliczył dwanaście kontakówt z piłką, z Empoli i Sassuolo – po siedem, z Lecce – sześć. Nie ma szans na wygranie rywalizacji z młodszym Dusanem Vlahoviciem, który akurat w lidze odpalił po Nowym Roku – cztery mecze, sześć goli. Co gorsza, Allegri już dawno zdiagnozował, że Milik jest w najlepszym razie budżetową wersją Serba – ich role się dublują, więc z rzadka wystawia ich jednocześnie. Szkoleniowiec Juve woli stawiać na mobilnego Federico Chiesę i perspektywicznego Kenana Yildiza, któremu wszyscy wieszczą wielką karierę. Włoch i Turek pociągną akcję z piłką przy nodze, zejdą na skrzydło, miną kilku rywali z piłką przy nodze. Milik tego nie zrobi.
Już kiedy Juventus najpierw wypożyczył, a następnie wykupił go z Marsylii, szeptało się, że Stara Dama ściąga sobie ostatnią w miarę przyzwoitą rynkową opcję napastnika po odejściu Paulo Dybali, a także fiasku rozmów z Alvaro Moratą i Memphisem Depayem. Problem był jeden: Milik to dziewiątka o zgoła innym profilu niż Argentyńczyk, Hiszpan i Holender. Morata jest podobny, oburzycie się. Tak, ale w Juve obliczali, że dzisiejszy snajper Atletico wykręca o wiele lepsze wyniki w parametrach zdobywanej prowadzaniem futbolówki przestrzeni niż Polak. Milik początkowo wyspecjalizował się w zakłamywaniu rzeczywistości: w pierwszych siedmiu meczach trafiał ze Spezią, Fiorentiną, Bolonią i Benfiką, do tego skompromitował się włoski VAR i nie uznano mu prawidłowo zdobytej bramki z Salernitaną. Potem jednak w 2023 roku strzelił zaledwie pięć goli w czterdziestu występach dla Juventusu. I czar prysł.
Nawałka mówi w „Fakcie”: – Sprawdza się w Juventusie, może nie zawsze w podstawowej jedenastce, ale wchodząc na boisko zawsze coś daje drużynie. Jest wszechstronnym piłkarzem o wysokich umiejętnościach technicznych. Ma to, co jest bardzo ważne u napastnika, czyli dobrze ułożoną nogę. Potrafi celnie i mocno strzelić. Dobrze porusza się po boisku, wykazuje się piłkarską inteligencją i posiadł umiejętność wykorzystania przestrzeni, co jest niezwykle ważne w dzisiejszym futbolu. Z pewnością będzie bardzo przydatny dla reprezentacji i myślę, że trener Probierz skorzysta z jego usług, bo Arek czy to od początku, czy wchodząc na ważne momenty w meczu, jest w stanie bardzo dużo dać drużynie.
Przyznacie, że nie za bardzo broni się ta opinia byłego selekcjonera reprezentacji Polski w kwestii sprawdzania się Milika w Juventusie. Problem pojawia się też przy wpychaniu go do kadry Biało-Czerwonych, w której zawodzi od Euro 2016. 2017: jeden gol. 2018: jeden gol. 2019: jeden gol. 2020: jeden gol. 2021: jeden gol. 2022: zero goli. 2023: jeden gol. Sześć bramek. Przez siedem lat. Do wykręcenia identycznego wyniku Adam Buksa potrzebował dziesięciu spotkań. Zdecydowanie efektywniejszym zmiennikiem jest zaś Krzysztof Piątek. Dawno umarł też mit o magicznym duecie Milika z Robertem Lewandowskim, który od dłuższego czasu ewidentnie korzystniej wypada w połączeniu z pracowitym Karolem Świderskim.
Bonus 600 zł za zwycięstwo Polski z Portugalią w Lidze Narodów
- Postaw kupon singiel za min. 2 zł zawierający zakład na zwycięstwo Biało-Czerwonych w starciu z Portugalczykami
- Jeśli kupon okaże się wygrany, to na twoje konto bonusowe wpłyną dodatkowe środki w wysokości 600 zł
- Tylko dla nowych użytkowników. Rejestracja zajmuje 30 sekund!
Kod promocyjny
18+ | Graj odpowiedzialnie tylko u legalnych bukmacherów. Obowiązuje regulamin.
Czytaj więcej o Serie A:
- Bilety na Milan? Mateusz Skoczylas ogarnie!
- W Empoli jak w domu. Kariera Żurkowskiego ponownie przyspieszy?
- Urbański: To przełomowy czas, ale ja chcę znacznie więcej [WYWIAD]
Fot. Newspix