Jako najmłodszy członek ekipy startuję z przykrą świadomością, że nigdy nie doścignę redakcyjnego ustawligowego ideału, czyli Mateusza Rokuszewskiego, który przed każdą kolejką parzył kawę, odpalał papierosa i swój skład szlifował do perfekcji, obliczając dziesiątki rachunków prawdopodobieństwa. Niemniej jednak swoich sił spróbuję. Bardziej niż na rozumie, jak zwykle, mam zamiar bazować na romantycznej spontaniczności i kole fortuny, które – nie chwaląc się – zwykle kręci się po mojej myśli.
DLACZEGO KUPIŁEM AKURAT TYCH ZAWODNIKÓW:
Napastnicy: Wybór raczej prosty i dość oczywisty. Robak to rutyniarz i w Ekstraklasie zawsze jest gwarancją goli, gdziekolwiek gra. A w Lechu obsługiwać go będą piłkarze znacznie lepsi niż w Pogoni. Liczę, że w Kolejorzu, przy takim supporcie, od razu zacznie cisnąć błyskotliwymi solówkami. W gazie jest też Tuszyński i coś czuję, że ten sezon może być dla niego jeszcze lepszy, niż poprzedni. Poza tym to sympatyczny facet, zero sodówki. Jest też miejsce dla delikatnego outsidera, czyli Cernycha, który w minionym sezonie miał pecha do kontuzji. W tym, jeśli tylko będzie zdrowy, może namieszać, mimo gry w słabym klubie. Bo potencjał ma niewątpliwy.
Pomocnicy: Formacja najsłabsza, ale na pewno nie słaba. Ekonomia. Tak naprawdę jedynym pewniakiem jest Linetty, który będzie szorował na tyłku, żeby podtrzymać uwagę zagranicznych scoutów. Dzalamidze i Plizga to trochę zagadki. Szczególnie ten drugi, ale z sympatii do Termaliki uznałem, że chociaż jedno miejsce dla Słonika wygospodaruję. A Plizga nie jest anonimem, w piłkę grać potrafi, a w pierwszej lidze robił super robotę. Liczę na wejście słonia smoka.
Ostatni, Vlasko, to jedyny nowy nabytek z zagranicy, któremu udało się zmieścić w mojej złotej jedenastce. Generalnie ci goście najczęściej okazują się albo słabi, albo przeciętni, ale co do niego jestem jakoś dziwnie spokojny. Z tego co widziałem i słyszałem, technikę ma nieprzeciętną. Poza tym Zagłębie na otwarcie gra u siebie z Podbeskidziem. To chyba idealny czas, żeby godnie przywitać się z nowym klubem.
Obrońcy: Tutaj taktyka jest prosta. Biorę tylko bocznych, bo lubią notować asysty. A ta trójka to absolutna czołówka ligi, do tego z klubów, które mają potencjał na obsadzenie podium. Na dodatek Douglas potrafi przyfasolić z wolnego.
Bramkarz: Nie ma co ryzykować. Stawiam na najlepszego, a że w pierwszej kolejce jadą do Kielc…
KOGO JESZCZE CHCIAŁEM KUPIĆ, A NIE KUPIŁEM:
Paweł Brożek – w pierwszej kolejce Wisła gra u siebie z Górnikiem. Więcej dopowiadać raczej nie trzeba. Niestety, w klubowej kasie zabrzęczało żółtkami.
Maciej Sadlok – przeważnie pewniak w poprzednich edycjach, ulubieniec prezesa. Postawiłem na niego po transferze do Wisły. Wierzyłem w niego zanim jeszcze uwierzył w niego Franciszek Smuda, ale w obecnej niejasnej sytuacji jego kupno byłoby bez sensu.
Orlando Sa – ups… Cóż, zawsze miałem do niego słabość.
KOGO NIE CHCIAŁEM KUPOWAĆ:
Nemanja Nikolić – niby niezły, niby bramkostrzelny, ale dopóki koledzy nie zaczną wypracowywać mu bramek, dopóty będzie się miotać.
Dusan Kuciak – ponoć ciągle czeka na telefon z Bielska-Białej.
Sebastian Mila – miałem go w każdym poprzednim składzie. Najwyższy czas przekazać pałeczkę komuś innemu.
Flavio Paixao – bo pójdzie w tango z tęsknoty za bratem.
Nowych wynalazków z zagranicy – tak jak wspomniałem, wyjątek: Vlasko. Do reszty kompletnie nie mam zaufania
Piłkarzy Korony Kielce – bo to główni kandydaci do spadku. Chyba, że Ekstraklasa znowu zagnie czasoprzestrzeń i po jesieni będą w pierwszej trójce.
Jeśli chcesz założyć swoją drużynę w Ustaw Ligę – KLIKNIJ
PIOTR BORKOWSKI