Finansowanie stadionów z rządowych pieniędzy budzi kontrowersje, ale Kamil Bortniczuk w wywiadzie na WeszłoTV jednoznacznie stwierdzał, że to dobry pomysł. Ponadto podkreślił, że pieniądze na dofinansowanie obiektów Ruchu czy Rakowa nie są wirtualne.
– Co mieszkańcowi Wejherowa po stadionie w Chorzowie? – padło pytanie.
Były minister sportu odpowiedział: – A po co mieszkańcowi Chorzowa boiska treningowe w Wejherowie? Też mu nie jest potrzebne. To nie jest argument. Żeby dzieci chciały trenować, muszą mieć swoje autorytety – te autorytety oglądają na meczach ligowych. Jak ten Ruch niespecjalnie ma gdzie grać, albo jak Raków nie ma gdzie występować w pucharach w Częstochowie, to chyba nie przynosi nam to honoru jako krajowi. Jeżeli stać nas na to – a stać nas na to – róbmy to.
Niemniej problem polega na tym, że prezydent Chorzowa ostatnio stwierdził, że czuje się oszukany, a ze środowisk Rakowa i Ruchu można usłyszeć, że pieniądze okazały się – po obietnicach – wirtualne.
Bortniczuk kontruje: – Nie, te pieniądze nie są wirtualne. Te pieniądze są w budżecie ministerstwa sportu na kontach Funduszu Rozwoju Kultury Fizycznej. W ubiegłym roku 600 milionów decyzją premiera zostało wlane w ten budżet. Prezydent czuje się oszukany, bo na dzisiaj nie ma pozytywnej decyzji, by otrzymać te środki. Ja swoimi decyzjami zabezpieczyłem te pieniądze, ale zawiniło to, że przegraliśmy wybory.
– Mówicie, że wygraliście.
– Przegraliśmy w tym sensie, że nie stworzyliśmy rządu. Gdybyśmy stworzyli rząd, wszystkie te inwestycje byłyby zrealizowane.
Cały wywiad zobaczycie tutaj:
Fot. Newspix