Mecz pełen okazji do nerwów. Jego Roma miała całe mnóstwo dogodnych szans. Przez sporą część spotkania pole karne Napoli było dla gospodarzy poligonem treningowym saperów, gdzie sprawdzali, które kabelki mogą przeciąć, nie powodując eksplozji. I speców od bomb Mourinho miał dziś aż nadto dobrych — troszkę gorzej z piłkarzami. Z pomocą przyszedł Portugalczykowi jeden rezerwowy i temperamentni zawodnicy drużyny przyjezdnej.
Goście nawet za bardzo w tych bombowych testach w obrębie własnej szesnastki nie przeszkadzali. Napoli ograniczyło się dziś w obronie do deptania, szarpania, zaczepiania i ewentualnie biegania bez ładu i składu. No i jeszcze podkładania się pod faule zawodnikom Romy. Tylko w pierwszej części meczu zobaczyliśmy sześć żółtych kartek i trudno wskazać chociaż jedną niezasłużoną karę. Uwagę arbitra przyciągnęli nawet trenerzy obu drużyn — i Mourinho, i Mazzari załapali się dziś do notesu sędziego.
Obaj panowie byli dziś bardzo aktywni. Szkoleniowiec Romy przytulał Victora Osimhena i łapał się za głowę. Mazzari pokrzykiwał, machał rękami i popisał się bardzo nieudaną próbą przyjęcia piłki. Obaj wykonywali najróżniejsze wygibasy, ale w namawianiu swoich podopiecznych do zdobycia bramki byli bardzo nieskuteczni. Przy czym pisząc “bardzo”, mamy na myśli “cholernie”.
Najgorsze jest w tym wszystkim to, że Wieczne Miasto było świadkiem naprawdę fajnego do oglądania meczu. Doskonałe okazje, poprzeczka, ostra gra, buzujące emocje, żyjące tym spotkaniem Olimpico, wreszcie ładny gol… Tu było wszystko.
Pot, krew i łzy
Pod koniec pierwszej połowy meczu i od rozpoczęcia drugiej części spotkania Napoli zaczęło atakować trochę więcej, a Roma po prostu nie spuściła z tonu, co zagwarantowało nam emocjonujące chwile z włoską piłką. Może i nie taką z opowieści taty czy dziadka, ale znak jakości calcio był tu dziś wyjątkowo łatwy do zauważenia
Każdy wam powie, że to taki mecz dla prawdziwych koneserów i nie będzie w tym nawet cienia ironii. Naprawdę, nie ma co sobie żartować, to spotkanie w całej swojej brzydocie mogło się podobać. Było garbate jak Andrea Belotti, ale jego temperatura rekompensowała wszystkie braki.
Ten gorąc na boisku w Rzymie dał się we znaki Matteo Politano, któremu jako pierwszemu puściły hamulce. Faulowany przez Nicolę Zalewskiego Włoch postanowił po prostu kopnąć Polaka. Tak bez dłuższego namysłu skrzydłowy Napoli sprzedał kopniaka wahadłowemu Romy. Za swoje zagranie wyleciał z boiska, ale jego przykład nie zrobił wrażenia na pozostałych piłkarzach, którzy dalej kopali wszystko i wszędzie. Tylko nie piłkę do bramki.
Pellegrini z innej bajki
Przełamanie nastąpiło, dopiero gdy na murawie zameldowali się zawodnicy jeszcze nieprzeżarci specyfiką tego meczu. W gigantycznym zamieszaniu gdzieś przy linii szesnastego metra El Shaarawy pokracznie podał do Lorenzo Pellegriniego, a ten stojąc tyłem do bramki uderzył nie do obrony dla Mereta. Po trafieniu Włocha mecz nam się właściwie skończył, bo Napoli było zdolne tylko do kilku dograń z rzutu wolnego w pole karne Romy i niczego więcej. Prawie niczego.
Osimhen zadymiarz
Jeszcze jeden wątek. Wątek bardzo wzburzonego Nigeryjskiego napastnika, który dostał dziś bardzo głupie dwie żółte kartki i jeszcze miał czelność się awanturować. Aż szkoda, że nie możemy oprzeć naszej krajowej energetyki na machającym łapami Osimhenie, bo gość wyprodukował w kilka chwil mnóstwo energii — najpierw żywo gestykulował w kierunku sędziego, później miał pretensje do kogoś na ławce rezerwowych Romy. Na koniec machał jeszcze przy samym wejściu do tunelu.
Kończący mecz w dziewięciu goście dali się jeszcze raz ograć napastnikom Mourinho. Wynik meczu ustalił Romelu Lukaku, który swoim strzałem podsumował ostatnią kontrę tego spotkania, jednak portugalski trener ekipy ze stolicy Włoch nadal musi odpowiedzieć sobie na wiele pytań. Albo co najmniej jedno — co zrobić, żeby z tak dogodnych okazji strzelać gole także przeciwko rywalom grającym w jedenastu?
Roma – Napoli 2:0
L. Pellegrini 76′, R. Lukaku 90’+6
WIĘCEJ O WŁOSKIEJ PIŁCE:
- Włoskie media: Transfer Zielińskiego do Interu przesądzony
- Fatih Terim w świecie calcio, czyli półtora roku szaleństwa
Fot. Newspix