Dziś Raków zagra z Florą Tallinn w rewanżowym meczu I rundy eliminacji Ligi Mistrzów. W stolicy Estonii niewiele osób interesuje ta rywalizacja i to mimo całkiem niezłego wyniku pierwszego meczu z perspektywy Estończyków, bo częstochowianie wygrali u siebie tylko 1:0. Na mieście nie widać żadnych afiszy czy banerów, zachęcających do odwiedzenia A. Le Coq Areny. – Żeby były jakiekolwiek szanse na awans, to coś ekstra musi zrobić Konstantin Vassiljev. On czasami widzi na boisku rzeczy, o których inni nawet nie pomyślą – powiedział nam estoński dziennikarz Martti Kallas, którego spotkaliśmy przy okazji przedmeczowej konferencji.
Dzisiejsze spotkanie odbędzie na największym estońskim stadionie A. Le Coq Arenie. To obiekt, którym zarządza tamtejsza federacja i dom reprezentacji. Pojemność maksymalna to 13 000 miejsc. Miejscowe kluby Flora i Levadia grają tam gościnie i to też nie zawsze. Powód jest prosty, na mecze zazwyczaj przychodzi mniej niż tysiąc osób i wtedy spotkania są przenoszone na mniejszy, treningowy stadion ze sztuczną murawą.
Eliminacje LM: Flora – Raków zapowiedź. Nadzieja w Vassiljevie
O tym, że Flora jest gościem na narodowym estońskim obiekcie świadczyć może też chociażby organizacja przedmeczowej konferencji prasowej. Na salce było odpowiednie nagłośnienie i mikrofony, ale… klubowa obsługa nie potrafiła ich włączyć. W efekcie trener Dawida Szwarga i napastnik Rakowa Łukasz Zwoliński odpowiadali na pytania, ale nie używali mikrofonu.
SUPER PROMOCJA W FUKSIARZ.PL! MOŻESZ ODEBRAĆ 100% DO 300 ZŁ
Po konferencji była okazja, żeby dłużej porozmawiać z miejscowymi dziennikarzami.
– Wynik pierwszego meczu jest dla nas dobry. Nadal mamy szanse na awans. Zespół jest doświadczony w europejskich pucharach i na pewno powalczy. Raków jest jednak w dalszym ciągu faworytem – mówi Martti Kallas, dziennikarz z portalu soccernet-ee.
W rewanżowym meczu z mistrzami Polski na pewno nie zagra Vladislav Kreida, który pod Jasną Górą opuścił boisko już po 10 minutach.
– Z powodu kontuzji wypada na sześć lub osiem tygodni. Trener Flory Jürgen Henn powiedział, że ma jakiś pomysł na zastąpienie go i być może na pozycji „numer dziesięć” wystąpi z Rakowem Henrik Ojamaa. Do treningów z drużyną wrócili też kontuzjowani od dłuższego czasu Ken Kallaste i Sergiej Zenjov, których możecie znać, bo grali w polskiej lidze. Ten pierwszy pewnie nie wystąpi, bo ma zaległości treningowe, a drugi wejdzie maksymalnie na 20-30 minut, jeżeli w trakcie meczu będzie okazja na dobry wynik – dodaje Kallas.
Nasz estoński rozmówca największe nadzieje pokłada w jednym zawodniku Flory.
– Żeby były jakiekolwiek szanse na awans, to coś ekstra musi zrobić Konstantin Vassiljev. On czasami widzi na boisku rzeczy, o których inni nawet nie pomyślą. Kostia ma też świetne stałe fragmenty gry. Jeżeli będzie jakieś zagrożenie pod bramką Rakowa, to stanie się to tylko za jego sprawą – zaznacza estoński dziennikarz.
Realia tutejszej piłki są zupełnie inne niż naszej. Miejscowi pokładają największe nadzieje w blisko 39-letnim zawodniku, który najlepsze czasy ma już zdecydowanie za sobą. To pokazuje z jakim rywalem mierzy się mistrz Polski.
Rywal Rakowa to profesjonalny rodzynek
Przy okazji wizyty w Tallinnie dowiedzieliśmy się też, że estońska ekstraklasa to tak naprawdę półamatorska liga.
– W estońskiej lidze w większości klubów są zawodnicy, którzy grają za darmo. Sam jeszcze dwa, trzy lata temu grałem w Tallina Kalev. To zespół, który teraz jest na czwartym miejscu w lidze – mówi… kierowca busa dla mediów, którego Flora zatrudnia przy okazji meczów europejskich pucharach.
– W pełni profesjonalnym klubem jest w zasadzie tylko Flora. Oni regularnie zdobywają tytuły, grali w fazie grupowej Ligi Konferencji i mają rozbudowaną akademię. Pozostałe kluby tak poważnie do wszystkiego nie podchodzą – dodaje nasz kierowca.
Flora – Raków. Bez tłumów na stadionie
Z drugim dziennikarzem soccernet-ee porozmawialiśmy o możliwej frekwencji na rewanżu z Rakowem.
– Myślę, że będzie z 2200 osób. Może 3000, ale tylko wtedy jak będzie ładna pogoda – przyznaje Ott Jarvela.
Z Częstochowy do Tallinna ma przyjechać ok. 300 osób. Wychodzi więc na to, że A. Le Coq Arena nie zapełni się chociażby w połowie. Tłumów więc nie będzie. Na mieście nie widać też żadnych afiszów i banerów zapowiadających mecz. Na przystankach widać tylko reklamy zbliżających się kwalifikacji olimpijskich koszykarzy.
– Przyjechałeś do Estonii na mecz piłki nożnej? To my mamy w ogóle jakieś drużyny, które grają w piłkę na poziomie międzynarodowym? Nie wiedziałem – powiedział nam jeden z miejscowych, który zapytał skąd jesteśmy i w jakim języku rozmawiamy. To pokazuje stopień zainteresowania przeciętnego mieszkańca Tallinna dzisiejszym meczem.
Flora – Raków. Szwarga: Jeszcze dwa wzmocnienia
Jeżeli chodzi o Raków, to poza kontuzjowanymi od dawna piłkarzami (Adrian Gryszkiewicz, Adnan Kovačević, Ivi Lopez, Kamil Pestka) trener Dawid Szwarga ma do dyspozycji wszystkich zawodników. W Estonii z drużyną jest m.in. Stratos Svarnas, którego zabrakło w ostatnim spotkaniu o Superpuchar z Legią (0:0, 5:6 w karnych). Grek powinien pojawić się dziś w wyjściowym składzie.
Szkoleniowca Rakowa zapytaliśmy o to, czy nie martwi go niewielka liczba sytuacji bramkowych, jakie stwarza jego zespół na początku sezonu. W pierwszym meczu z Florą mistrzowie Polski oddali pięć celnych strzałów, a z Legią był taki zaledwie jeden.
– Zwycięzca w Superpucharze oddał dwa celne. Taka opinia jest pobieżna, biorąc pod uwagę dwa nasze uderzenia w poprzeczki. W statystykach widnieje to jako niecelny strzał. Sytuacje były dobre. Były też z naszej strony ataki szybkie, które nie zawsze kończyły się strzałem, ale często byliśmy jedno podanie od wyjścia sam na sam z bramkarzem. Dlatego uważam, że nie. Z Legią Warszawa był wyrównany mecz i stworzyliśmy wystarczająco dużo sytuacji, żeby chociaż jedną bramkę strzelić – podkreśla trener Szwarga, który przyznał, że po pierwszym meczu z Estończykami rozmawiał ze swoim poprzednikiem… Markiem Papszunem.
– Rozmawialiśmy konkretnie, o sytuacjach na boisku, o rozwiązaniach, o tym co dobre w naszym wykonaniu, a co słabe. Z trenerem Papszunem nie rozmawiamy o pogodzie. Była to bardzo pożyteczna rozmowa i liczę, że w przyszłości dalej będą się odbywać, bo nie ma zbyt wielu ludzi w Polsce, którzy oglądając mecz nawet z perspektywy telewizora są w stanie tak wiele zobaczyć – dodał szkoleniowiec, który w poprzednim sezonie był jeszcze asystentem Papszuna.
Przy okazji wizyty w Estonii cały czas pojawia się temat kolejnych transferów do Rakowa. W tym kontekście chodzi przede wszystkim o lewonożnego wahadłowego i środkowego napastnika. Trener Szwarga przyznał, że liczy na przyjście jeszcze dwóch zawodników.
– Kadra Rakowa Częstochowa jest optymalna już dzisiaj, ale szukamy czegoś więcej niż posiadania tylko optymalnej kadry. To ilu zawodników do nas dołączy jest również połączone z ewentualnymi transferami wychodzącymi. Natomiast, tak jak mówiliśmy od dawna, chcemy wzmocnić jeszcze dwie pozycje. Mam nadzieję, że to się wydarzy do końca okienka. O konkretnych pozycjach mówić nie chcę, bo na dziś najważniejszy mecz z Florą i awans do kolejnej rundy eliminacji Ligi Mistrzów – podkreślił trener Rakowa.
Z Tallinna MACIEJ WĄSOWSKI
Przewidywany skład Rakowa: V. Kovačević – Svarnas, Arsenić, Rundić– Tudor, Papanikolaou, Berggren, Sorescu– Koczerhin, Yeboah – Zwoliński.
Trener: Szwarga.
Nie zagrają: Gryszkiewicz, A. Kovačević, Lopez (kontuzje), Pestka (zaległości treningowe).
WIĘCEJ O RAKOWIE:
- Media: Wdowiak w sierpniu trafi do Zagłębia Lubin
- Nadal iskrzy między Rakowem a Legią. Wnioski po Superpucharze
- Papszun: – Gdybyśmy nie zdobyli mistrzostwa, nie wiem, czy nie zostałbym w Rakowie
Fot. własne