Reklama

Pepelu – Luis Figo z Walencji. Dziesięcioletni kontrakt i transfer do największego rywala

Jakub Kręcidło

Autor:Jakub Kręcidło

12 lipca 2023, 10:52 • 6 min czytania 8 komentarzy

O tym, że dziesięcioletnie kontrakty są przeklęte, wiedzą nie tylko fani Cracovii. To samo powiedzieć mogą kibice Levante. Rok temu Pepelu związał się z klubem do 2032 roku, aby teraz przejść do lokalnego rywala, Valencii, i wbić nóż w serca sympatyków Żab, którzy drżą o przyszłość swojego klubu.

Pepelu – Luis Figo z Walencji. Dziesięcioletni kontrakt i transfer do największego rywala

Odkąd w piłce kasa zaczęła odgrywać coraz większe znaczenie, każda romantyczna historia jest na wagę złota. Gdy piłkarz wyznaje wartości identyfikowane z dawnymi czasami (wierność klubowi, niechęć do zmian, odrzucanie bardziej lukratywnych ofert), od razu staje się ulubieńcem kibiców. Nie inaczej było z Pepelu. Długo czekał na swoją szansę, ale gdy ją wreszcie dostał i przekonał do siebie Alessio Lisciego, stał się idolem fanów na Ciutat de Valencia.

Gdy w 2022 roku Żaby spadły do Segunda División, pomocnik otrzymał masę propozycji, ale wszystkie odrzucił. Podpisał nowy, dziesięcioletni kontrakt. To była najdłuższa umowa w hiszpańskim futbolu. Grał z „ósemką”, ale pozował z bordowo-granatową koszulką ze znakiem nieskończoności, która miała symbolizować wierność „swojemu” zespołowi.

Levante to mój herb, mój klub, mój dom – deklarował.

Minęło dwanaście miesięcy. Drużyna z Walencji była o włos od powrotu do LaLiga, ale w barażu straciła decydującą bramkę w 129. minucie. Pepelu, jeden z najbardziej wyróżniających się pomocników w Segunda División, uznał, że nie chce spędzać kolejnego roku na drugim poziomie rozgrywkowym. Nie tylko wymusił transfer, ale jeszcze ogłosił, że pragnie odejść tylko do lokalnego rywala, Valencii.

Reklama

To casus Luísa Figo w wersji z Levante. Nasz idol, nasz najbardziej związany z klubem piłkarz, w dodatku młody!, decyduje się dołączyć do największego rywala – załamuje ręce Gabi Salinas, jeden z akcjonariuszy Levante.

Z Levante do Valencii. Pepelu przeprasza za transfer

Pepelu pozostał w mieście, w którym część kibiców go nienawidzi. Na ulicach Walencji pojawiają się napisy na murach mówiące o zdradzie czy życzące mu wszystkiego, co najgorsze.

– Mogłeś odejść do dowolnej ekipy na świecie, ale wybrałeś Valencię, by fani Levante nienawidzili cię do końca kariery. Nie zapominaj o tym, że jesteś przyczyną łez kibicujących nam dzieci – stwierdził pisarz Felip Bens.

Sam zawodnik tłumaczył: – To nie była dla mnie łatwa decyzja. Rozumiem ból, który mogła wywołać moja decyzja i przepraszam wszystkich kibiców Levante, którzy się tak czują, ale mam nadzieję, iż zrozumiecie, że odchodząc nie zapominam o swojej wdzięczności względem klubu.

Pomocnik od początku kariery na Ciutat de Valencia miał pod górę. Do akademii dołączył w wieku dwunastu lat. Trzykrotnie był wypożyczany. Klub regularnie sprowadzał mu konkurentów. Odważnie postawiono na niego dopiero półtora roku temu, gdy Levante z hukiem spadało z LaLiga, a Alessio Lisci szukał sposobów na wstrząśnięcie zespołem. Po transferze José Luisa Moralesa do Villarrealu oraz przedłużeniu kontraktu do 2032 roku wychowanek stał się idolem na Ciutat de Valencia, ale – jak śmieją się Hiszpanie – fani Levante po prostu nie mogą mieć dobrych rzeczy.

Zmuszeni do negocjacji

Za transfer Pepelu Valencia zapłaciła około 5 milionów euro. Tę kwotę piłkarz miał wpisaną w klauzulę odstępnego — w przypadku powrotu do LaLiga, rosła ona do 12 milionów euro. W zamian za rozłożenie płatności na raty Żaby dostały procent od przyszłego transferu 24-latka. Kibicom oczywiście nie spodobało się to, że Levante w ogóle zgodziło się na negocjacje z odwiecznym rywalem, ale szefowie ekipy z Ciutat de Valencia nie mieli wyjścia. Do końca czerwca 2024 roku muszą znaleźć jeszcze 30 milionów euro, by nie groziła im karna degradacja do trzeciej ligi.

Reklama

Levante ma za sobą trzeci sezon z rzędu, który kończy ze stratami. Jego dług oscyluje w granicach 60 milionów euro. Nie ma aktywów, które mogłoby sprzedać. Nie może zaciągnąć kredytu, bo już jest zahipotekowane. Może jedynie liczyć na wsparcie zewnętrznych inwestorów albo pozbywać się piłkarzy. Przed rokiem, po spadku do Segunda, prezes Quico Catalán podjął decyzję o utrzymaniu składu i grona ponad 300 pracowników klubu, by jak najszybciej wrócić do ekstraklasy. Do tego jednak nie doszło.

Teraz Levante nie dostanie już poduszki finansowej zapewnianej zdegradowanym ekipom.

Javier Gómez, dyrektor generalny LaLiga, podkreśla: – Sytuacja jest trudna, ale da się z niej wyjść, bo są osoby zainteresowane wsparciem Levante, a i sportowców da się sprzedać.

Sprzedaż Pepelu to początek rozkładu drużyny Żab. Niedługo z klubem pożegnać się mogą też Jorge de Frutos czy Jose Campaña, zawodnicy pożądani przez solidne ekipy z Primera División (Getafe, Sevilla, Rayo Vallecano).

Podczas pandemii, hiszpański futbol stracił prawie miliard euro. Levante spadło i nie zdołało wrócić do LaLiga, a na rynku transferowym popełniało błędy. Dziś, trzeba poszukać rozwiązania tych kłopotów i jestem pewien, że uda nam się je odnaleźć – tłumaczy Gómez, który odrzuca myśl o karnej degradacji, ale zwraca uwagę, że może do niej dojść, jeśli Żaby nie będą miały z czego opłacać bieżących zobowiązań np. wobec urzędu skarbowego.

Kupują i sprzedają w promocji

Pepelu idzie szlakiem wyznaczonym przez Vicente Rodrígueza, którego Valencia w 1997 roku wykradła z akademii Levante. Skrzydłowy stał się gwiazdą dużego formatu. W 2004 roku został wybrany najlepszym piłkarzem LaLiga i doprowadził Nietoperzy do mistrzostwa. I choć trudno wyobrazić sobie, by 24-latek osiągnął z Los Che podobne sukcesy, to sprowadzenie zawodnika tego formatu to dla klubu z Mestalla niemały sukces. Tak, wiem, jak to brzmi. Ale Valencia od czasu sprzedaży Geoffreya Kondogbii do Atlético w 2021 roku nie miała piwota. Prosili o niego wszyscy kolejni szkoleniowcy – José Bordalás, Gennaro Gattuso czy Voro, ale swego dopiął Rubén Baraja, który swego czasu też był bardzo dobrym pomocnikiem.

Valencia wreszcie będzie mieć łącznika między liniami defensywy i ofensywy. Zawodnika-spoiwo, którego głównym celem będzie przywrócenie drużynie stabilności. Pepelu w ostatnich czterech latach rozgrywał średnio 82 proc. możliwych minut. Jest przygotowany do gry na najwyższym poziomie. Imponuje precyzją podań (88 proc.), zarówno pod presją (84 proc.) jak i dłuższych piłek (75 proc.). Aż 33 proc. zagrań wykonuje do przodu, a do tego przydaje się w defensywie, notując średnio po 10 odbiorów, w tym cztery na połowie rywala. Hiszpanie nie mają wątpliwości – 5 milionów euro za gracza tej klasy to promocyjna cena. Baraja doskonale zdawał sobie z tego sprawę, dlatego wywierał presję na szybkie dopięcie transferu, szczególnie że wstępne rozmowy z Pepelu prowadziła też Girona, szukająca zabezpieczenia na wypadek transferu Oriola Romeu do Barcelony.

Na Mestalla mają nadzieję, że w tym roku uda się uniknąć walki o utrzymanie, ale trudno w to uwierzyć. Chociaż wreszcie udało się sprowadzić wymarzonego piwota i trwają negocjacje ws. Rafy Mira (Sevilla) oraz Selima Amallaha (Real Valladolid), to gotówkowe transfery do klubu są powiązane ze sprzedażami. Wypychany z Valencii jest Edinson Cavani, którego pensja (4 miliony euro brutto) jest nie do udźwignięcia. By zbilansować budżet, odejść mają też Yunus Musah i Giorgi Mamardaszwili. Ten pierwszy ma propozycję z Milanu, drugim interesują się ekipy z Premier League, ale w obu przypadkach negocjacje są trudne. To piłkarze warci ponad 20-25 milionów euro, jednak rywale doskonale zdają sobie sprawę z finansowych ograniczeń Valencii i z tego, że zespół z Mestalla, tak czy siak, będzie musiał sprzedać gwiazdy, by sprostać wymaganiom hiszpańskiego finansowego fair play, dlatego – niestety – Nietoperze gwiazdki stracą za grosze.

WIĘCEJ O LIDZE HISZPAŃSKIEJ:

JAKUB KRĘCIDŁO

fot. Newspix

Dziennikarz Canal+

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Guardiola po laniu od Tottenhamu: Przez osiem lat nie przeżyliśmy czegoś podobnego

Paweł Marszałkowski
2
Guardiola po laniu od Tottenhamu: Przez osiem lat nie przeżyliśmy czegoś podobnego
Hiszpania

Co za partidazo na Balaidos! Barcelona posypała się w końcówce

Patryk Stec
10
Co za partidazo na Balaidos! Barcelona posypała się w końcówce

Hiszpania

Anglia

Guardiola po laniu od Tottenhamu: Przez osiem lat nie przeżyliśmy czegoś podobnego

Paweł Marszałkowski
2
Guardiola po laniu od Tottenhamu: Przez osiem lat nie przeżyliśmy czegoś podobnego
Hiszpania

Co za partidazo na Balaidos! Barcelona posypała się w końcówce

Patryk Stec
10
Co za partidazo na Balaidos! Barcelona posypała się w końcówce

Komentarze

8 komentarzy

Loading...