Poprzednia kolejka była bardzo specyficzna. Musieliśmy czekać aż do niedzieli, by pierwszy z piłkarzy dobił do granicy 10 punktów. Ostatecznie sztuka ta udała się trójce Hebert-Burić-Piech. Napastnik GKS-u rozbił bank, problem jednak w tym, że w składzie mieli go głównie gracze, którzy od około ośmiu kolejek nie pamiętają o robieniu zmian. W kadrze miał go też lider zabawy. Orzeł powiatu świdnickiego był u niego jednak tylko pierwszym rezerwowym. Gdybyśmy nie rozmawiali o liderze, to zapewne napisałbym, że współczuję – tym bardziej, że w pierwszym składzie zapunktował wprowadzony na minutę Stilić – ale w tym wypadku cieszę się z cudzego nieszczęścia.
Zawisza nie pokonał Górnika, Cracovia nie rozstrzelała Korony, główne role odegrali nie ci aktorzy, którzy powinni, a na dokładkę pewniaczek Ruch przerżnął z Bełchatowem. Bryndza. Nie zaliczę tej kolejki do udanych, podobnie zresztą jak wyprzedzający mnie gracze. Tylko 44 punkty, czyli mniej niż tydzień temu zapewnił sam kapitan Wilczek. W klasyfikacji generalnej spadłem na piątą pozycję. Strata do podium wzrosła z jednego do pięciu punktów. Natomiast strata do lidera znów zmalała o dwa! Teraz to „tylko” dwadzieścia osiem oczek. W tym tempie już za czternaście kolejek…
Tyle czasu nie mam. Będzie trzeba trochę zaryzykować.
Zapewne zgodzicie się, że generalnie terminarz tej kolejki jest do dupy. Oczywiście patrząc pod kątem gry. Poza Lechem trudno jest wskazać zdecydowanego faworyta spotkania, a co za tym idzie piłkarzy, na których warto stawiać. Na upartego jeszcze Jagiellonia jest w miarę bezpiecznym typem, ale pozostałe mecze to już zadanie dla Jasnowidza z Człuchowa.
Dwa transfery.
Arajuuri za Douglasa. Szczerze mówiąc, chciałem wziąć Brzyskiego albo Henriqueza, ale nie było mnie na nich stać. Liczba piłkarzy Lecha w składzie będzie zgadzać.
Tuszyński za Zwolińskiego. Kusił mnie ten Piech, również Sadajew wydawał się być dobrą opcją. Wszyscy kosztują podobnie. Brodacz odpadł po kupnie Arajuuriego. O wyborze napastnika Jagi zadecydował stary, (nie)sprawdzony sposób – rzut monetą.
Czy jestem przekonany, że Cracovia poradzi sobie z Podbeskidziem? Oczywiście, że nie. Jednak posiadanie trzech piłkarzy Pasów powoduje, że nie stać mnie na to, by myśleć inaczej. Poza tym – jak już wspomniałem – wygrywa Lech, wygrywa też Jagiellonia. Wilczek pomęczy eksperymentalną obronę Korony Kielce (może zrobić z niego kapitana?), Kucharczyk będzie najgroźniejszym graczem Legii (Sa pauzuje za kartki), a Starzyński – jeśli zagra – dorzuci coś ze stałego fragmentu.
To mój scenariusz na tę kolejkę. Optymistyczny. Do granicy tysiąca punktów brakuje mi 61 oczek. Przy korzystnych wiatrach powinno się udać.