102 występy w narodowych barwach i 50 bramek. Tak się złożyło, że dwóch najlepszych strzelców w historii reprezentacji Holandii legitymuje się aktualnie identycznym bilansem meczów i goli w kadrze. Są to Robin van Persie oraz Memphis Depay. O ile jednak obecność tego pierwszego na szczycie zestawienia najskuteczniejszych snajperów w dziejach Oranje nie zaskakuje, tak dokonania Depaya w pomarańczowej koszulce mogą już delikatnie zdumiewać. Ostatecznie 31-latek, w przeciwieństwie do starszego o nieco ponad dekadę rodaka, nigdy nie zdołał się przebić na stałe do ścisłego grona najlepszych dziewiątek globu.

Depay ma jednak tę przewagę nad van Persiem, że wciąż w reprezentacji Holandii gra. Zdążył już nawet zanotować trzy trafienia w eliminacjach do mistrzostw świata 2026. Wydaje się zatem kwestią czasu, kiedy piłkarz Corinthians zostanie samodzielnym liderem wspomnianej na wstępie klasyfikacji, przyćmiewając w ten sposób nie tylko van Persiego, ale i wielu innych gigantów holenderskiej piłki, takich jak Dennis Bergkamp, Patrick Kluivert, Marco van Basten czy Ruud van Nistelrooy.
Oczywiście nikt o zdrowych zmysłach nie uzna nigdy Depaya za zawodnika większego kalibru od tych wymienionych powyżej. Ale skoro Memphis wyprzedził w tak – było nie było – prestiżowym zestawieniu całą gromadę legend holenderskiego i światowego futbolu, to może i on sam koniec końców zasłuży na status legendy, przynajmniej na holenderskim podwórku?
Gol numer 1. Mundialowy błysk
18.06.2014
Prześledźmy zatem losy Depaya w kadrze.
Debiutował w niej w październiku 2013 roku, a zatem prawie dwanaście lat temu, zresztą również w eliminacjach do mistrzostw świata. Pojawił się na murawie w samej końcówce wyjazdowego starcia Pomarańczowych z Turcją, przy wyniku 2:0 dla podopiecznych Louisa van Gaala. Bramki oczywiście nie zdobył, nie miał na to czasu, lecz selekcjoner zaczął go obdarzać coraz większym zaufaniem. I trudno się dziwić, ponieważ sezon 2013/14 był przełomowy w karierze Depaya.
Holender wyrósł wtedy na gwiazdę PSV Eindhoven, występując głównie na lewym skrzydle. Wprawdzie ekipa z Philips Stadion potężnie rozczarowała w Eredivisie, kończąc ligowe zmagania dopiero na czwartym miejscu w tabeli, ale akurat dynamiczny rozwój Depaya był jednym z niewielu promyczków optymizmu dla fanów PSV w tym generalnie dość ponurym czasie. – Memphis jest lustrzanym odbiciem młodego Arjena Robbena – ekscytował się Phillip Cocu, ówczesny trener PSV. – Jest zaangażowany właściwie w każdą z naszych groźnych akcji. Myślę, że wiele się już nauczył, ale wciąż się rozwija. To oczywiste, że może wspiąć się jeszcze wyżej.
Rzecz jasna van Gaal znalazł dla Depaya miejsce w kadrze na mundial w Brazylii. Młody gwiazdor PSV nie wystąpił wprawdzie w słynnym meczu z Hiszpanią, wygranym przez Pomarańczowych 5:1, ale w kolejnym spotkaniu fazy grupowej został już bohaterem holenderskiej ekipy. Zdobył gola i zaliczył asystę w konfrontacji z Australią, a podopieczni van Gaala zatriumfowali 3:2.
Na tym nie koniec. Depay pokonał też bramkarza Chile w trzecim meczu fazy grupowej. Otworzył więc licznik trafień w narodowych barwach z całkiem dużym przytupem. Na późniejszym etapie turnieju jego rola w taktycznej układance „Żelaznego Tulipana” była już mniejsza, ale swoją cegiełkę do wywalczenia przez Oranje trzeciego miejsca na świecie Depay z całą pewnością dołożył. Wyglądało na to, że Memphis raczej prędzej niż później stanie się motorem napędowym holenderskiej kadry, podczas gdy wspomniany Arjen Robben zacznie pomału usuwać się w cień.

Gole numer 4 i 5. Kryzysowy dublet
13.11.2016
W sezonie 2014/15 opromieniony mundialowym sukcesem Depay powiódł PSV do mistrzostwa Holandii, notując aż 22 trafienia w Eredivisie. Przełożyło się to na hitowy transfer do Manchesteru United – Louis van Gaal ściągnął 21-latka na Old Trafford za 34 miliony euro. Depay już na wstępie zaimponował wówczas pewnością siebie, prosząc o przyznanie mu kultowej „siódemki” – numeru, z którym występowali w Teatrze Marzeń między innymi Cristiano Ronaldo, David Beckham, George Best i Eric Cantona. Kłopot w tym, że był to tak naprawdę pierwszy i ostatni raz, gdy Holendra wymieniano jednym tchem z ikonicznymi dla United postaciami.
Depay kompletnie się w Manchesterze nie sprawdził. Dopóki na ławce trenerskiej zasiadał van Gaal, to Memphis mógł przynajmniej liczyć na regularne występy, choć udzielonego mu kredytu zaufania w żaden sposób nie spłacał. Natomiast Jose Mourinho w ogóle się z Depayem nie certolił. Praktycznie odciął go od występów w Premier League. Brytyjska prasa informowała, że Portugalczyk nie jest zadowolony z podejścia Depaya do pracy w defensywie.
– Będąc w Manchesterze, pogubiłem się – wspominał potem Holender w swojej autobiografii. – Zajęło mi pięć lat, aby do tego dojść. Wtedy obwiniałem każdego: van Gaala, Mourinho. Czułem się, jakby świat stanął przeciwko mnie. Nie winiłem samego siebie. To było frustrujące, że nie potrafiłem osiągnąć mojego optymalnego poziomu. Adaptacja zajęła więcej czasu, niż przypuszczałem. Miałem też problemy z grą w obronie. Moja boiskowa swoboda została ograniczona. W PSV pozwalano mi szukać wolnych przestrzeni i podążać za instynktem. W United musiałem wykonywać taktyczne rozkazy Louisa van Gaala, bo inaczej straciłbym miejsce w drużynie. Van Gaal nie lubi zawodników, którzy nie stosują się do jego poleceń.
– Zatraciłem się. Po treningu wracałem do domu i nie chciałem nikogo widzieć. Mentalnie był to bardzo zły okres. Po raz pierwszy straciłem ochotę do gry w piłkę – przyznał Depay.
W narodowych barwach Holender także przestał się wyróżniać. Na dodatek eliminacje do mistrzostw Europy we Francji zakończyły się dla Pomarańczowych katastrofą – drużyna zajęła dopiero czwarte miejsce w swojej grupie i w efekcie nie dostała się na turniej. Tak naprawdę w tym okresie trudno wyróżnić Memphisa za którykolwiek występ w kadrze. No, może dublet strzelony na wyjeździe Luksemburgowi (już w eliminacjach do mistrzostw świata w Rosji) jest godzien wzmianki, ale to już naprawdę mocno od biedy. Poza tym? Posucha i pasmo rozczarowań.

Gol numer 12. Powrót do wielkiej formy
13.10.2018
Wraz z obniżką formy Depaya, na tapet powróciły wątpliwości dotyczące jego charakteru. Holender od zawsze uchodził bowiem za „niegrzecznego chłopca”. Trudne dzieciństwo, złe towarzystwo i tak dalej. W autobiografii Memphis opisuje nawet swoje kontakty z – mówiąc wprost – kryminalistami, handlarzami narkotyków. Wspomina, że gdy reprezentacja Holandii sposobiła się do rozegrania finału mistrzostw świata z Hiszpanią, on – obiecujący junior – przebywał w mieszkaniu człowieka, który trzymał kilogram kokainy na stole. Długo można też wyliczać wszystkie szkolne i dyskotekowe awantury, w których Depay za młodu uczestniczył.
Wiele osób z Manchesteru United doszło do wniosku, że Holender nie jest materiałem na gwiazdę największych klubów świata. Członkowie sztabu szkoleniowego otwarcie krytykowali Memphisa za jego upodobanie do błyskotek – kosztownej biżuterii czy luksusowych samochodów.
Z kolei Wayne Rooney opowiadał na łamach „Daily Mail”: – Memphis wyszedł na mecz ze Stoke City na wyjeździe i nawalił przy ich golu, trener ściągnął go po 45 minutach. Van Gaal powiedział mu, że pojedzie na spotkanie rezerw następnego dnia. Po meczu mówię mu: „słuchaj, to będzie dla ciebie trochę trudne. Nie bierz swoich bajeranckich rzeczy”. Co zrobił Memphis? Pojawił się na meczu swoim Rollsem, ubrany w czerwoną skórzaną kurtkę i kowbojski kapelusz.
Dopiero rozstanie z Czerwonymi Diabłami pozwoliło Depayowi na powrót na właściwe tory. W połowie sezonu 2016/17 Holender dołączył do Olympique’u Lyon, gdzie spędził w sumie trzy i pół roku i wreszcie zaczął szaleć tak, jak kiedyś w PSV Eindhoven. No, z tą różnicą, że we Francji zaczął regularnie grywać jako środkowy lub cofnięty napastnik, nie zaś jako lewoskrzydłowy. Wyszło mu to na dobre, statystyki mówią same za siebie – 76 goli i 55 asyst w 178 meczach dla Lyonu. W sezonie 2020/21 Depay załapał się nawet do najlepszej jedenastki francuskiej ekstraklasy. Co jest tym bardziej imponujące, że w grudniu 2019 roku zerwał więzadła krzyżowe w kolanie.
Memphis przebudził się strzelecko również w kadrze. Mundialowe eliminacje przyniosły co prawda Pomarańczowym jeszcze jedno rozczarowanie, ale w 2018 roku drużyna dowodzona przez Ronalda Koemana ewidentnie odżyła. Właśnie z Depayem ustawionym w centrum linii ataku. Świadczył o tym choćby efektowny triumf 3:0 nad Niemcami w Lidze Narodów, okraszony jego trafieniem. Rok później wychowanek Sparty Rotterdam zanotował z kolei dwie asysty w konfrontacji z Niemcami, tym razem rozegranej w ramach eliminacji do Euro 2020. Do tego dodajmy choćby dublety strzelane Białorusi, Gibraltarowi Irlandii Północnej, Szkocji czy Peru.
Depay, choć w pokrętny sposób, dotarł zatem wreszcie do punktu, w którym widziano go w Holandii od dawna – wziął na siebie ciężar odpowiedzialności za ofensywę Oranje po tym, jak z kadry zniknęli główni bohaterowie mundiali z 2010 i 2014 roku.

Gole numer 31, 32 i 33. Pierwszy hat-trick
07.09.2021
Tylko że Memphis musiał się zadowolić statusem, cytując klasyka, „idola kryzysowego”. Owszem, reprezentacja Holandii przerwała serię eliminacyjnych wpadek i awansowała na mistrzostwa Europy, które ostatecznie odbyły się w 2021 roku. Umówmy się jednak, że szału na tym turnieju to Pomarańczowi nie zrobili. Gładko uporali się z konkurencją w grupie (Depay trafiał do siatki w starciach z Austrią i Macedonią Północną), ale w 1/8 finału zostali poskromieni przez Czechów.
Równolegle w Dutch TV ukazał się film dokumentalny o Memphisie. No nie został on, delikatnie rzecz ujmując, ciepło przyjęty przez holenderskich kibiców. Zarzucono Depayowi bufonadę i pozerstwo. Obnoszenie się z religijną symboliką. Niedojrzałość emocjonalną.
Nawet standardowa cieszynka napastnika – ostentacyjne zatykanie uszu palcami – zdawała się irytować holenderską publiczność.
– Jestem ślepy i głuchy dla świata. Myślę tunelowo, skoncentrowany na swoich ambicjach. Niczego nie czuję, niczego nie widzę – koncentruję się. Myślę, że w życiu warto czasem podchodzić do wyzwań w ten sposób. Nic ci wtedy nie przeszkadza, by zostać najlepszą wersją siebie – tłumaczył Memphis, cytowany przez brytyjską prasę. W rzeczonym dokumencie twierdził z kolei: – Wciąż powtarzają, że byłem niewypałem w Manchesterze. Ludzie, co z wami? Jeżdżę Rolls-Roycem, bo tak wygląda moje życie. Nikt nie dał mi niczego za darmo. Na wszystko zapracowałem obiema stopami. Nie zapomnijcie sprawdzić mojej przeszłości. Zobaczcie, ile blizn na sobie noszę.
Najmocniejszą odpowiedź dla krytyków napastnik zaprezentował jednak na boisku. W siedmiu meczach eliminacji do mistrzostw świata w Katarze, jakie Pomarańczowi rozegrali jesienią 2021 roku, Depay zdobył aż dziesięć goli. W tym: hat-tricka przeciwko reprezentacji Turcji.

Gole numer 49 i 50. Rekordzista przez zasiedzenie
10.06.2025
Był już wtedy piłkarzem Barcelony, gdzie znów połączył siły z Ronaldem Koemanem. I zanotował całkiem obiecujące wejście do katalońskiej drużyny. Impetu wystarczyło mu jednak tylko na kilka miesięcy. Potem przypałętały się kontuzje, wahania formy. Sezon 2023/24 spędził już w barwach Atletico Madryt, gdzie także nie zachwycił. Z powodu urazu nie mógł zagrać w ćwierćfinałowym dwumeczu Ligi Mistrzów przeciwko Borussii Dortmund, czego nie potrafił mu darować Diego Simeone. Ponoć Argentyńczyk ocenił, że Depay celowo wydłuża okres rekonwalescencji, by przygotować jak najlepszą formę na Euro 2024.
– „Cholo” nie akceptuje faktu, że zawodnik postawił kadrę ponad zobowiązania wobec klubu. Simeone widział w Depayu optymalnego partnera dla Griezmanna, ale definitywnie się do niego zraził – informowali dziennikarze Cadena SER.
Mistrzostwa Europy w Niemczech były dla Depaya czwartym wielkim turniejem. Po raz drugi udało mu się zawędrować z drużyną narodową do półfinału, aczkolwiek napastnik w niektórych spotkaniach – takie przynajmniej można było odnieść wrażenie – bardziej przeszkadzał swojej drużynie, niż jej pomagał. Przede wszystkim – raził nieskutecznością. Na domiar złego jego występ w półfinale z Anglią przerwała kolejna kontuzja.
Memphis Depay na wielkich turniejach:
- MŚ 2014 – 4 mecze, 2 gole, 1 asysta (3. miejsce)
- ME 2020 – 4 mecze, 2 gole, 1 asysta (1/8 finału)
- MŚ 2022 – 5 meczów, 1 gol (ćwierćfinał)
- ME 2024 – 6 meczów, 1 gol, 1 asysta (półfinał)
Wielu spodziewało się zatem, że po turnieju Ronald Koeman zacznie szukać nowych opcji w ofensywie, zwłaszcza że Depay jesienią 2024 roku podpisał kontrakt z brazylijskim Corinthians, a selekcjoner Pomarańczowych zasłynął z surowego traktowania kadrowiczów, którzy decydują się na egzotyczne transfery. A jednak – nic bardziej mylnego. – Nie pochwalałem przenosin Stevena Bergwijna do Arabii Saudyjskiej, z Memphisem to jednak zupełnie inna sytuacja. Poziom ligi w Brazylii jest wyższy. Depay może nadal być częścią drużyny narodowej, jeżeli oczywiście utrzyma formę i odpowiedni poziom, żeby grać w kadrze – zapowiedział Koeman.
I faktycznie, Depay nadal pojawia się w podstawowym składzie Holendrów. W wygranym ostatnio 8:0 meczu z Maltą zdobył dwie bramki, zrównując się tym samym z Robinem van Persiem w klasyfikacji najlepszych strzelców w dziejach reprezentacji Holandii. Z różnych wypowiedzi Koemana można wywnioskować, iż niezmiennie uważa on Memphisa za najlepszego holenderskiego napastnika, o ile oczywiście 31-latek znajduje się w optymalnej dyspozycji fizycznej.
A z tym bywa różnie – żeby daleko nie szukać przykładów, to w sierpniu Depay opuścił kilka spotkań Corinthians z powodu problemów zdrowotnych.
***
Wygląda jednak na to, że w tej chwili najlepszy strzelec w historii holenderskiej kadry jest już w pełni sił i prawdopodobnie wystąpi w meczu z Polską. Pozostaje nam zatem mieć nadzieję, że po dzisiejszym spotkaniu Depay swój rekord dalej będzie dzielił z van Persiem.
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO PRZED HOLANDIA – POLSKA:
- Buksa: Kadrze nie brakuje charakteru [WYWIAD]
- De Zeeuw: Holandia jest tak silna, że może zostać mistrzem świata [WYWIAD]
- Zagadkowa drużyna Jana Urbana. Nikt nie wie, czego się spodziewać po Polsce
- Zagramy na stadionie, który miał być przetopiony na czołgi
fot. Newspix.pl