Na ostatniej konferencji prasowej przed meczem z Holandią nie padały już pytania o opaskę, powrót Lewandowskiego, krajobraz po burzy czy jakikolwiek inny aspekt czerwcowej afery, podczas której Michał Probierz zdecydował się wcisnąć przycisk atomowy przycisk i pójść na zwarcie z kapitanem reprezentacji. Kadra zakończyła pewien etap. Za nią skuteczne wyciszanie afery. Zaczęliśmy się skupiać na piłce.

W każdym z wywiadów, jakich Jan Urban udzielał od momentu nominacji na stołek selekcjonera, temat Lewandowskiego wałkowany był na dziesiątki sposobów. Czasem przybierało to wręcz karykaturalne rozmiary. Niemalże wszystkie portale zacytowały selekcjonera, gdy ten po miesiącu pracy zdradził w radiu RMF FM, że jest już po rozmowie z napastnikiem Barcelony. Tak jakby komunikowanie się z najważniejszą postacią kadry było jakimś zaskoczeniem. Newsem byłoby przecież, gdyby z nim w tym czasie… nie porozmawiał.
Wokół kadry było wiele skandalów i skandalików, ale żadnym ludzie nie żyli tak mocno, jak tym z Probierzem i Lewandowskim w roli głównej. Pierwszeństwa tej dramie musi ustąpić nawet słynna afera premiowa. Możemy gdybać, ale to pewnie między innymi także dlatego wybór padł na Jana Urbana, czyli człowieka, który znany jest z rozładowywania konfliktów i pokojowego usposobienia. Jeśli chodzi o zarządzanie szatnią, to zupełne przeciwieństwo Michała Probierza, który dobrze się czuje tylko wtedy, gdy jest największym samcem w stadzie.
Nastroje w kadrze przed meczem z Holandią
Ogarnięcie tego bałaganu było najważniejszym zadaniem Urbana w pierwszych dniach kadencji. Początkowo uciekał od deklaracji. Choć ciągnięto go za język, nie zdradził, czy woli grać w drużynie Lewandowskiego, czy pozostawić opaskę na ramieniu Piotra Zielińskiego. Twierdził, że bez rozmowy z oboma zainteresowanymi nie podejmie takiej decyzji, bo najpierw musi poznać perspektywę obu stron. Później wzmocnił przekaz i zdradził, że to on dokona wyboru w kwestii opaski, a nie szatnia czy ktokolwiek inny. Aż wreszcie zdecydował, że symboliczny kawałek materiału wrócił na ramię Lewego, Zieliński zostanie jego zastępcą, a trzecim kapitanem będzie Jan Bednarek.
I wtedy PZPN rozpoczął wyciszanie całego serialu.
Związek wydał w tej sprawie komunikat jeszcze w piątek, na trzy dni przed rozpoczęciem zgrupowania. – Decyzja jest ostateczna i temat opaski kapitańskiej uważam za zamknięty, nie będziemy go więcej komentować – taka wypowiedź selekcjonera ukazała się na profilu Łączy nas piłka. Przekaz jest prosty: afera była, ale afery już ma nie być.
🗣️ Jan Urban selekcjoner reprezentacji Polski:
“Chciałbym, byśmy rozpoczęli zgrupowanie z czystą kartą. Kapitanem reprezentacji będzie Robert Lewandowski, który pojawi się ze mną na poniedziałkowej konferencji prasowej. Funkcję wicekapitana powierzyłem Piotrowi Zielińskiemu, a…
— Łączy nas piłka (@LaczyNasPilka) August 29, 2025
Kiedy na poniedziałkowej konferencji prasowej Przemysław Langier postanowił zadać pytanie o to, czy Lewandowski zamierza jeszcze w jakiś sposób wyjaśnić w szatni tamtą aferę, z odpowiedzi piłkarza wyręczył rzecznik kadry. – Przepraszam, decyzja została już podjęta i publicznie przekazana przez selekcjonera. Wszystko już wiemy. Selekcjoner ani zawodnicy nie będą dalej już komentować tej decyzji. Idziemy naprzód.
Faktycznie, idziemy naprzód. Tak jak po aferze premiowej, aferze stasiakowej i innych. Kulawi, zmęczeni, zniechęceni. Ale idziemy. Kurs tym razem wyznacza Urban, który podczas środowego spotkania droczył się z dziennikarzami chcącymi dowiedzieć się czegokolwiek o pomyśle na mecz z Holandią. – Na to nie będziemy odpowiadać. Przecież oni wszystko sobie przetłumaczą – puszczał oko selekcjoner.
Urban się nie stresuje
– Na razie nie mam stresu. Zobaczę, jak będzie, gdy zacznie się spotkanie. Wydawało mi się, że te emocje będą większe, ale może PESEL robi swoje. Jestem tego meczu równie ciekawy, jak wy – tak mówił o swoich odczuciach przed debiutem w nowej roli.
I przekornie nazywał samego siebie nowicjuszem: – To ja jestem świeżakiem w kadrze. Dla nich to któryś mecz. Oni wiedzą jak się do takich spotkań przygotowywać. To ja jestem nowicjuszem. Mimo że grałem w piłkę w reprezentacji, teraz jestem po drugiej stronie barykady.
Za Urbanem bardzo intensywne dni. On sam twierdzi, że jedyne, co mógł podczas nich zrobić, to zmienić detale. Naród oczekuje, że opanuje bałagan pozostawiony po poprzedniku, ustabilizuje pozycję Lewego w kadrze, szybko zbuduje relację z piłkarzami, tchnie w nich ofensywnego ducha i jeszcze najlepiej zmieni system na czwórkę z tyłu. A to wszystko w trzy dni do meczu. Tego nie uda zrobić się tak szybko. Ale udało się zadziałać doraźnie. Wszyscy znów się uśmiechają, nie psują sobie nastroju dawnymi aferami, a Łączy nas piłka dalej nagrywa wesołe filmiki.
WIĘCEJ KORESPONDENCJI Z HOLANDII:
- Miasto, które przestało istnieć. Rotterdam, czyli feniks z popiołów
- Holendrzy nie znają… Zielińskiego. Ale i tak boją się Polski
Fot. FotoPyK