Legia Warszawa na przestrzeni roku dwa razy ustanowiła transferowy rekord Ekstraklasy i zapełniła trzy z pięciu pozycji najdroższych zakupów w historii naszej ligi. Trzecim, po Milecie Rajoviciu i Rubenie Vinagre, piłkarzem na tej liście, został Kamil Piątkowski. Dlaczego stoper Red Bull Salzburg wylądował w Polsce, skoro przed chwilą dyskutowano o możliwej przeprowadzce do Hiszpanii?

Getafe może pochwalić się olbrzymią konsekwencją. Co sezon, regularnie, zajmuje piętnaste miejsce w LaLiga. Większym powodem do dumy byłaby pewnie podobna powtarzalność, lecz na miejscu, przypuśćmy, piątym, natomiast nie ma co wybrzydzać. Klub z Madrytu przynajmniej wciąż krąży wokół hiszpańskich gigantów, towarzyszy im w lidze zaliczanej do czołowej piątki. To wystarczyło, żeby skusić Kamila Piątkowskiego. Obrońca poważnie traktował zapytanie z Półwyspu Iberyjskiego.
Był tylko jeden, malutki i nietypowy problem. Javier Tebas. Regulacje, które wprowadził w LaLiga, sprawiły, że polskie kluby są w stanie konkurować z hiszpańskimi finansowo oraz organizacyjnie. Getafe sprzedało stopera za trzynaście milionów euro, lecz mimo to nie było w stanie zagwarantować, że będzie w stanie zgłosić Piątkowskiego do rozgrywek. Stołeczna ekipa musiała sprzedać jeszcze jednego zawodnika. I kolejnego. To było zbyt wiele, żeby ryzykować — Getafe to nie Barcelona, głupio byłoby siedzieć na kanapie w oczekiwaniu na to, jakie dźwignie finansowe zastosuje, żeby w ogóle uprawnić cię do gry.
W przypadku Legii Warszawa sprawa okazała się banalnie prosta. Wystarczyło sprzedać Jana Ziółkowskiego i Piątkowski dostał konkret na stół. Oto kulisy jego transferu do Ekstraklasy.
Jak Kamil Piątkowski trafił do Legii Warszawa? Pomogli Fredi Bobić i… Javier Tebas
Jeśli ktoś zastanawiał się, czy zatrudnienie Frediego Bobicia w Legii Warszawa ma sens, transfer Kamila Piątkowskiego jest dowodem na to, że tak. Kontakty, jakie ma w telefonie head of football operations tego klubu, imponują nawet bardziej niż książka telefoniczna Piotra Świerczewskiego. Gdyby nie to, że Bobić bardzo dobrze zna Rouvena Schroedera, dyrektora sportowego Red Bull Salzburg, transfer polskiego obrońcy mógłby się nie wydarzyć. Albo po prostu — byłby bardziej skomplikowany.
Tego lata wiele klubów sposobiło się do rozmów z Salzburgiem na temat Piątkowskiego. Bardzo konkretni byli Turcy, którzy poznali reprezentanta Polski przez pół roku w Kasimpasie. Stoper okazał się trzecim najczęściej przejmującym piłki środkowym obrońcą Super Lig, więc wyrobił tam sobie pewną markę. Pytał niezwykle mocno zaangażowany w polski rynek Samsunspor, lecz nie miał szans dogadać się z Red Bullem w sprawie odstępnego. Kusiły Kocaelispor czy Gaziantepspor, ale słyszymy, że nie było wielkiej chęci, żeby wracać nad Bosfor.

Fredi Bobić wykorzystał swoje kontakty, żeby szybko i sprawnie dogadać się z Salzburgiem
Dlaczego? Bo w pewnym momencie kariery patrzysz też na miejsce do życia. Polska wciąż jest niedoceniana. Na przykład bardzo często piłkarze francuscy kierują się stereotypem o zaściankowym kraju, przez co ciężej namówić ich na przeprowadzkę nad Wisłę. A to tylko pozory. Przykładowo Kamil Piątkowski grał w Granadzie, mieście cudownym, uroczym, wspaniałym do zwiedzania, o czym sam się niedawno przekonałem. Zawodnicy Granady CF mieli jednak poważny problem – regularnie ich okradano. Kilku z nich przeżyło napady na dom, ciężko było czuć się tam bezpiecznie.
Turcja też bywa dzika. Przede wszystkim jednak bywa też gorzej zorganizowana. Gdy Piątkowski trafił do Kasimpasy, jego menedżerowie podkreślali, że dokładnie sprawdzili ten klub pod kątem wypłacalności. Był nielicznym, który mógł się pochwalić brakiem zaległości kończącymi się sprawami w FIFA. Teraz stoper mógł trafić gorzej, więc nie było sensu ryzykować. Legia Warszawa miała więc pod tym względem przewagę nad Hiszpanami oraz Turkami.
Jakkolwiek abstrakcyjnie to nie brzmi.
Hiszpania, Francja, Włochy, Belgia, Turcja. Gdzie mógł trafić Kamil Piątkowski?
Oczywiście o tym, że Legia Warszawa ma w ogóle jakieś szanse na transfer piłkarza z takiej półki, zadecydował czas. Kamil Piątkowski rozegrał ponad trzy tysiące minut w poprzednim sezonie. Jeszcze w styczniu rywalizował z Realem Madryt w Lidze Mistrzów. W maju jednak złamał nogę i wypadł z gry na kilka tygodni. Red Bull Salzburg i tak chciał go sprzedać, jego losy w tym klubie były absurdalne. To słyszał, że jest bardzo ważny i musi zostać, to, że najlepiej byłoby, jakby zmienił otoczenie.
Tak przecież było zimą. Piątkowski miał oferty z czołowych lig, ale Austriacy wszystkie odrzucili. Tylko po to, żeby na koniec okienka zakomunikować mu: słuchaj, głupia sprawa…
Dlaczego Piątkowski trafił do Kasimpasy? „Nie chcieliśmy czekać na Serie A i Championship”
W planie na lato uwzględnił go KAA Gent. Belgowie bardzo chcieli go zatrzymać już wtedy, gdy Kamil Piątkowski był do nich tylko wypożyczony z Salzburga. Wówczas jednak nie byli w stanie tego udźwignąć finansowo. Teraz na przeszkodzie stanęła wspomniana kontuzja. Jupiler Pro League startuje podobnie szybko jak Ekstraklasa. Gent liczył na to, że wymieni obronę przed początkiem ligi. Piątkowski nie mógł jednak trenować i grać, więc ściągnięto dwóch innych obrońców.

Styczeń – Kamil Piątkowski ściga się z Viniciusem Juniorem. Wrzesień – Kamil Piątkowski ściga się z Capitą Capembą. Awans.
Drużyna z Gandawy w sierpniu wciąż chciała Piątkowskiego, ale musiałaby zwolnić miejsce w składzie. Znów ten sam przypadek — trzeba czekać, sprawdzać, czy coś się wydarzy. Taki sam problem dotyczył dwóch innych drużyn. Poważne zainteresowanie wyrażała francuska Tuluza, lecz najpierw musiała ona wytransferować swojego najlepszego obrońcę. Takie tematy można wyliczyć długo. Głowiło się Cagliari, na ostatniej prostej próbowało walczyć Cremonese.
W tym momencie Piątkowski był już jednak przekonany, że lepiej walczyć o mistrzostwo i puchary z Legią Warszawa niż czekać na to, czy zwolni się miejsce w klubie bijącym się o życie w ligach top pięć. Legia początkowo myślała, że temat transferu stopera będzie zależy od wyniku dwumeczu z Hibernian. Gdy Szkoci wysunęli się na prowadzenie w wyścigu po fazę ligową, sprawa była jednak przesądzona. Polak przyszedłby do Legii nawet gdyby nie dostała się ona do Ligi Konferencji. Legia myślała tak samo — kupimy go, nawet jeśli nie zagramy w Europie.
Kamil Piątkowski – najdroższy obrońca w historii Ekstraklasy. Ile zapłaciła za niego Legia Warszawa?
Tak więc doszło do najdroższego transferu obrońcy w historii Ekstraklasy. Kamil Piątkowski kosztował Legię Warszawa około dwóch milionów euro. Do tego trzeba doliczyć także niewielkie bonusy. Polska liga w ostatnim czasie przestawiła się na wydawanie większych pieniędzy na ofensywnych piłkarzy. To już nie te czasy, gdy byliśmy anomalią na tle Europy i świata, bo inni inwestowali w napastników, podczas gdy u nas najwięcej płaciło się za Bartosza Slisza czy Maika Nawrockiego. W ostatnim czasie ogromnych wydatków było tak wiele, że Piątkowski jest już „tylko” jedynym defensywnym zawodnikiem w dziesiątce najdroższych zakupów w Ekstraklasie.
To też wielka odpowiedzialność, bo przecież Legia Warszawa ma wobec niego duże oczekiwania. Kamil Piątkowski ma być liderem linii obrony i odznaczać się doświadczeniem z europejskich boisk. Pokazać, że jest obrońcą z innego poziomu. Bardzo szybkim, świetnie wprowadzającym piłkę, ale też twardym, trudnym do przejścia dla rywali. Pozwoli trenerowi Ediemu Iordanescu częściej rotować ustawieniem – raz trójka, raz czwórka z tyłu. W lidze będzie pierwszym rozgrywającym i tym, który ściga napastników w kontratakach. W pucharach tym, który wie, jak zatrzymywać rywali z najwyższej półki.
Może trochę dziwnie wygląda to, że chłopak, który lata temu wyjechał z ligi za sześć milionów euro wciąż ma na koncie więcej gier dla Rakowa Częstochowa niż dla Salzburga, lecz nie ma wątpliwości — w każdym klubie Ekstraklasy byłby transferem roku. W każdym poza Legią, która zaraz po ściągnięciu Piątkowskiego sięgnęła po Kacpra Urbańskiego. Zresztą, w Polsce nie tylko Legia pytała o opcję transferu tego piłkarza. Natomiast tylko Legia mogła go do powrotu nakłonić.
CZYTAJ WIĘCEJ O TRANSFERACH NA WESZŁO:
- Lech Poznań czekał na niego całe lato. To dlatego postawił na tego napastnika [KULISY]
- Raków Częstochowa przelicytował? Czesi już nie chcą Brunesa [NEWS]
- Koniec Gikiewicza w Widzewie Łódź? Jest jeden warunek [NEWS]
- Lech wypożycza Ismaheela. Kolejorz zabezpieczy swój interes [NEWS]
- Napastnik zostanie w Lechu Poznań? Transfer upadł [NEWS]
- Młodzieżowy reprezentant Polski szuka klubu. Wróci do Ekstraklasy? [NEWS]
SZYMON JANCZYK
fot. Newspix