Bardzo przyjemnie oglądało się mecz w Katowicach, dopóki w rolach głównych występowali Bartosz Nowak i Rafał Wolski. Niestety, w pewnym momencie zazdrosny o ich koncerik Tomasz Kwiatkowski wziął gitarę w swoje ręce. I zaczęło się rzępolenie.

Jeśli Polski Związek Piłki Nożnej ma w głębokim poważaniu to, co dzieje się w Kolegium Sędziów, to, kto nimi kieruje i to, jak przekłada się to na decyzje arbitrów, to ciężko się dziwić, że co kolejkę panowie z gwizdkiem zaprzeczają sobie nawzajem i irytują każdego, kto akurat przebywa wraz z nimi na murawie.
Raz chodzi o poważne błędy. Innym razem o to, jak nie potrafią zarządzać meczem. Jeszcze w innym przypadku o niekonsekwencję, która wprowadza przeciętnego widza w konsternację. Najgorzej, gdy mamy zbitkę wszystkich trzech sytuacji. Tomaszowi Kwiatkowskiemu udało się takiego hat tricka ustrzelić, ale niestety nie ma czego gratulować.
Ekstraklasa. GKS Katowice przełamał się z Radomiakiem
Ligowi bramkarze mogą dostać kociokwiku. Raz wolno im przypierniczyć rywalowi w głowę przy okazji interwencji, bo sędzia nie zwróci na to uwagi (Widzew — Zagłębie), innym razem muszą zważać na ruchy, bo znokautowanie przeciwnika — nawet nieintencjonalne — nagradzane jest rzutem karnym. Dawid Kudła był szczęściarzem, wylosował brak konsekwencji za lekkie, bo lekkie, ale jednak obicie czaszki Mauridesa.
W Radomiu pewnie przełknęliby tę decyzję, gdy nie to, co stało się potem. Adam Zrelak może i fizycznie góruje nad Rafałem Wolskim, ale próbując odebrać mu piłkę, złapał go, sprowadził do parteru, potem jeszcze zdeptał. Żadna brutalność, zwykłe przewinienie. Problem w tym, że efektem tego była akcja, po której Marcin Wasielewski załadował z woleja jakby nazywał się Benjamin Pavard. I niby trochę szkoda takiego gola mu zabierać, jednak, po prawdzie, trzeba byłoby to zrobić.
Wszystko to sprawiło, że fajny mecz, który oglądaliśmy przez, powiedzmy, godzinę, zamienił się w próbę opanowania wściekłych zawodników przez Tomasza Kwiatkowskiego, co oznaczało kartki, kartki i jeszcze raz kartki. Ten sposób na budowanie autorytetu nie okazał się skuteczny, więc gdy sędziowie w końcu podjęli decyzję właściwą i anulowali wyrównującego gola Radomiaka, bo Maurides — mimo że nie dotknął piłki — był ewidentnie zaangażowany w akcję, blokując rywala, co poprzedziło bramkę Abdoula Tapsoby po podaniu Jana Grzesika, nikt już nie wierzył, że arbiter ma pojęcie, co robi.
Nie ma się co dziwić, bo koniec końców nawet jeśli anulowanie trzeciego gola radomian było decyzją słuszną, to i tak sprawiedliwy byłby przynajmniej remis — trzeci gol dla GieKSy też paść nie powinien. Zresztą, prawidłowo anulowany gol to kolejny przykład sędziowskiej niekonsekwencji. Przecież dopiero co Jagiellonia wygrała z Radomiakiem po bramce zdobytej właśnie w taki sposób — gdy rywal angażował zawodnika radomskiego zespołu, co pomogło Jadze zdobyć bramkę.
Nowak kontra Wolski. Pojedynek radomskich techników
Frustrację postronnego kibica można zrozumieć jeszcze bardziej niż wściekłość piłkarzy Radomiaka. Bo ten postronny widz naprawdę po prostu liczył na to, że będzie dyskutował o tym, kto czaruje lepiej — Rafał Wolski czy Bartosz Nowak. Jeden i drugi miał talię argumentów, którymi próbowali wygrać tę wojnę. Owoce ziemi radomskiej (Wolski pochodzi z Głowaczowa, Nowak z Radomia) pokazały, że nawet w tłumie południowców to oni mogą przypiąć sobie ordery najlepszego technika.
Nowak cudnie dograł piłkę na głowę Arkadiusza Jędrycha, który z piątki wpakował ją do siatki. Tak GieKSa wyrównała, bo wcześniej ładnie, elegancko, z dystansu przymierzył Elves Balde. To jednak nic w porównaniu z uderzeniem z dalszej odległości lidera GKS Katowice. Nowak ustawił piłkę daleko, mniej więcej na trzydziestym piątym metrze i postanowił zaskoczyć bramkarza, dokręcając piłkę tak, że zdjął pajęczynę z siatki. Filip Majchrowicz nie miał co z tym zrobić, ustawił się dobrze, liczył na dośrodkowanie. Po prostu tego nie dało się sięgnąć.
𝐍𝐎𝐖𝐀𝐀𝐀𝐀𝐀𝐀𝐀𝐀𝐀𝐀𝐀𝐀𝐊! 𝐃𝐙𝐈𝐄𝐉𝐄 𝐒𝐈𝐄̨ 𝐖 𝐊𝐀𝐓𝐎𝐖𝐈𝐂𝐀𝐂𝐇! 😱
📺 Mecz trwa w CANAL+ SPORT3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/zr8n1cUAHv pic.twitter.com/6FONqUBgOu
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) August 29, 2025
Taki występ krajana musiał podrażnić ambicje Wolskiego, więc gdy tylko dostał szansę do tego, żeby zaprezentować, jak on potrafi przymierzyć, walnął wolejem, z pierwszej piłki, ponownie wyrównując stan spotkania. Nie było to tak spektakularne, jak wyczyn Nowaka, ale też godne uznania.
Ani chwili nudy w Katowicach! Wolski trafia na 2:2 jeszcze przed przerwą 😍
📺 Mecz trwa w CANAL+ SPORT3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/54KRMEjFrA pic.twitter.com/aJbMjf59f1
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) August 29, 2025
Osobna pochwała należy się dla „technika” bronienia. Bo Filip Majchrowicz wyciągnął drugi rzut wolny Nowaka czy też dwa strzały GieKSy z bliska w taki sposób, że niczym nie ustępuje to strzałom po widłach, efektownym dryblingom czy zakładanym kanałom (na taki załapał się słabiutki dziś Sebastian Milewski, gdy porobił go Depu, zaczynając kontrę bramkową).
I powiedzcie, czy naprawdę nie byłoby przyjemniej, gdybyśmy oglądali coś takiego, zamiast przejmować się tym, co gwizdnie, a czego nie gwizdnie Tomasz Kwiatkowski?
Zmiany:
Legenda
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE NA WESZŁO:
- To się musiało stać: Wisła Płock poległa!
- Klub Ekstraklasy celuje w piłkarza z LaLiga! Kolejny duży transfer? [NEWS]
fot. Newspix