Wisła Płock pokonała Legię Warszawa, Raków Częstochowa czy Koronę Kielce. Znajduje się na czele tabeli. Nikt nie potrafił z nią zwyciężyć. Miała na koncie tylko jeden remis. Ten anormalny stan nie mógł trwać wiecznie. Futbolowi bogowie wysłali „Nafciarzom” rachunek za ten sensacyjny start, bo dziś wyglądali na tle słabo wyglądającej w tym sezonie Arki Gdynia jak ten z beniaminków, którego jedynym celem będzie walka o utrzymanie.

Ale kto wie – może jeszcze tak będzie? Nieustanne wracanie do TAMTEGO sezonu sportowo nie ma większego sensu, bo to zupełnie nowy zespół – z innymi piłkarzami, sztabem, władzami, a nawet stadionem – więc ma ono jedynie wymiar publicystyczny. I ta publicystyka podpowiada nam, że wszystko układa się w… zadziwiająco podobny sposób, co wtedy.
Pierwsze sześć kolejek tamtego sezonu? Szesnaście punktów. Pięć zwycięstw i remis.
Pierwsze sześć kolejek tego sezonu? Szesnaście punktów. Pięć zwycięstw i remis.
Siódma kolejka w tamtym sezonie? Nagłe zaćmienie, porażka, która rozpoczęła brutalną serię.
Siódma kolejka w tym sezonie? Nagłe zaćmienie, porażka.
Arka Gdynia – Wisła Płock 1:0. Lider przegrywa po raz pierwszy
Oczywiście, ta analogia może zakończyć się dokładnie w tym momencie (czego życzymy), bo powtórzenie tak irracjonalnej serii to coś zbyt grubego nawet jak na naszą piłkę. Jeśli Wisła jednak z jakiegoś powodu chciałaby podążyć windą na sam dół, musi z większą regularnością prezentować kilka takich zagrań, jak w dzisiejszym meczu.
Przede wszystkim musi marnować takie patelnie jak ta, którą miał Djalo na początku drugiej połowy, jeszcze przy stanie 0:0. Piłka spadła pod jego nogi po zamieszaniu w szesnastce, lecz zamiast skorzystać z prezentu, to pomocnik z Płocka wystrzelił rakietę w kosmos. Sławosz Uznański-Wiśniewski podczas kolejnej swojej misji może poszukać piłki i zwrócić ją do klubu z Mazowsza.
Co jeszcze? Musi nie stawiać kropek nad i w sytuacjach, w których trwa oblężenie bramki rywala. W jednej z takich akcji Sekulski trafił w bramkarza, Kamiński w poprzeczkę, a Custović w blokujących obrońców. Trzy okazje na gola na przestrzeni kilku sekund i nic nie wpadło do sieci. Podobnie jak przy innej okazji Kamińskiego, gdy z linii bramkowej futbolówkę wybijał Hermoso.
I kolejna rzecz – powinna tracić piłkę przed polem karnym tak, jak zrobił to dzisiaj Pacheco. Może pamiętał z poprzedniego sezonu, że Kerk nie jest najbardziej zadziornym piłkarzem na świecie, ale w tych rozgrywkach oglądamy inną, bardziej zdeterminowaną twarz niemieckiego pomocnika. Wyrósł Hiszpanowi zza pleców, przejął piłkę, potem Navarro z dużym luzem podał do Espiau, który z jeszcze większą swobodą obrócił się w szesnastce i kopnął obok bramkarza. Zarówno Kamiński, jak i Edmundsson i Haglind-Sangre myśleli w tej akcji o niebieskich migdałach. I właśnie tak zachowywać się w defensywie musi Wisła, jeśli chce powtórzyć historię z sezonu 22/23.
Ale zakładamy, że jednak nie chce, więc tego typu błędy trzeba wyeliminować.
I mieć jakiś plan B na tego typu spotkania, bo dziś ani nie pomogła ławka, ani pomysł na to jak rozwiązać końcówkę (w zasadzie go nie było).
Pochwalić należy Arkę, dla której to drugie zwycięstwo w sezonie. Zaskoczyła nas dobra postawa tego zespołu, bo przecież przystępował do meczu poobijany po derbach Trójmiasta i oklepie w Katowicach. Gdynianie może nie będą najbardziej czarującą ekipą w lidze, ale jeśli mają dzień, mogą być niewygodnym przeciwnikiem dla każdego w Ekstraklasie. Nawet dla lidera, którym Wisła Płock – niezależnie od pozostałych wyników – nadal będzie po tej serii gier.
Zmiany:
Legenda
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- W Lidze Konferencji najtrudniej ma Lech. Raków najmniej atrakcyjnie [KOMENTARZ]
- Czesi spodziewają się transferu. Napastnik Rakowa Częstochowa na celowniku Slavii Praga
- Klub Ekstraklasy celuje w piłkarza z LaLiga! Kolejny duży transfer? [NEWS]
Fot. newspix.pl