Reklama

Piłkarski obieżyświat ląduje w Krakowie. Kim jest Lucas Piazon?

Wojciech Piela

20 sierpnia 2025, 15:28 • 7 min czytania 9 komentarzy

Były piłkarz Chelsea, za którego swego czasu londyńczycy płacili aż 7,5 mln euro dołączy do Wieczystej Kraków! Wieloma ruchami właściciel Wojciech Kwiecień udowadniał już, że sufit ma zawieszony bardzo wysoko, ale tego typu transferu w klubie spod Wawelu jeszcze nie było. Lucas Piazon to gracz, który w strukturach klubu ze Stamford Bridge funkcjonował niemal dekadę, ale zaliczył tylko jeden występ w Premier League. Od tamtej pory przebył do Krakowa długą drogę, ale ostatni sezon w Portugalii pozwolił mu wrócić do żywych piłkarskiego świata. 

Piłkarski obieżyświat ląduje w Krakowie. Kim jest Lucas Piazon?

W poprzednim sezonie rozegrał bowiem 30 spotkań na poziomie portugalskiej ekstraklasy dla AVS. – Nadal jestem bardzo głodny piłki. Chcę być w najlepszej formie pod każdym względem. Jestem niesamowicie zmotywowany, aby pomóc zespołowi znaleźć się w komfortowej sytuacji na koniec sezonu – zapowiedzi wywiadu Piazona dla „A Boli” nie do końca udało się zrealizować. Na przełomie maja i czerwca AVS musiało bowiem rywalizować o utrzymanie w barażach z Vizelą. 31-latek zagrał jednak w obydwu meczach, klub osiągnął zwycięstwo i dalej rywalizuje w elicie.

Reklama

Piłkarski obieżyświat w Wieczystej. Droga byłego gracza Chelsea do Krakowa

Choć Lucas Piazon nigdy nie zadebiutował w reprezentacji Brazylii, to w latach jego młodości wydawało się to wielce prawdopodobne. Zaliczył niemal wszystkie szczeble młodzieżowe. Porównywano go do Kaki – nie tylko ze względu na fizyczne podobieństwo, ale też styl gry. Obaj mieli bardzo dużą lekkość w poruszaniu się po boisku oraz charakteryzowali się niekonwencjonalnymi prostopadłymi podaniami. Piazon zawsze odżegnywał się od tego typu haseł, choć z byłym graczem Milanu czy Realu Madryt łączy go jeszcze dzieciństwo i młodość. Nie jest przykładem piłkarza wychowanego w ubóstwie, biegającego między fawelami, dla którego piłka stanowiła jedyny ratunek. Jest synem przedstawiciela handlowego oraz prawniczki, co sprawiło, że dorastał w stabilnych warunkach i mógł również skupić się na edukacji.

Szybko stało się jednak jasne, że futbol jest mu pisany. W młodości, jak choćby Zico czy Ronaldinho, uprawiał futsal dzięki czemu jeszcze bardziej mógł podszkolić technikę. Po początkowym okresie w Kurytybie, w wieku 14 lat opuścił rodzinę i dołączył do Sao Paulo. Właśnie w barwach tego klubu pokazał się po raz pierwszy z mocnej strony na Wyspach Brytyjskich. Finały Premier Cup, a więc imprezy organizowanej przez Nike dla drużyn młodzieżowych z całego świata odbywały się na słynnym Old Trafford. Piazon strzelił gola w fazie grupowej przeciwko Manchesterowi United i wystąpił w finale wygranym z Werderem Brema.

Młody Brazylijczyk zwrócił na siebie uwagę i jako 17-latek podpisał kontrakt z Chelsea, która musiała wygrać rywalizację o niego choćby z Juventusem. W zespole na Stamford Bridge spotkał kilku rodaków, jak choćby Alexa, Davida Luiza i Ramiresa. Przy golu tego ostatniego asystował w swoim jedynym występie w Premier League. W londyńskim gwiazdozbiorze trudno było mu się przebić, więc szansę w elicie dostał tylko w wygranym 8:0 meczu z Aston Villą 23 grudnia 2012 roku pod wodzą Rafy Beniteza. Piazon na pewno nie powie jednak, że był to występ anonimowy. Zagrał ponad kwadrans, zanotował wspomnianą asystę i nawet wywalczył w samej końcówce rzut karny, który sam wykonywał. Niewiele więc zabrakło, aby mógł poszczycić się golem w Premier League, lecz jego strzał wybronił Brad Guzan.

Lucas Piazon świętuje z Oscarem w Chelsea

Brazylijczycy Oscar i Lucas Piazon świętują gola tego pierwszego podczas meczu Chelsea z Aston Villą

Tak mała liczba występów nie może jednak dziwić, biorąc pod uwagę, że kilka miesięcy wcześniej Chelsea pod wodzą Roberto di Matteo wywalczyła po raz pierwszy w historii Ligę Mistrzów. Poza meczem z Aston Villą Piazon jesienią 2012 roku zagrał jeszcze dwukrotnie w Pucharze Ligi, po czym zimą udał się na wypożyczenie do Malagi. Działacze i trenerzy ze Stamford Bridge wierzyli, że do klubu wróci zawodnik bardziej ukształtowany, który będzie gotowy na fizyczną walkę w angielskiej elicie.

Generał „armii wypożyczonych”

Przez pół roku gry pod wodzą Manuela Pellegriniego również nie przebił się jednak do pierwszego składu. Był na ławce choćby w trakcie słynnego rewanżu w ćwierćfinale Ligi Mistrzów z Borussią Dortmund, podczas którego w cieniu dużych kontrowersji Felipe Santana strzelił decydującego gola. W sumie zaliczył 14 występów, po czym wrócił do Londynu. Jak się jednak okazało, głównie po to, aby przepakować walizki. Cóż, ten motyw stał się zdecydowanie przewodnim w jego dalszej karierze, gdyż w sumie jako zawodnik Chelsea zaliczył aż siedem wypożyczeń! Wśród kibiców The Blues zyskał przydomek generała armii wypożyczanych, gdyż ten klub słynął wówczas z posiadania przeładowanej kadry. Piazona stawiano w jednym szeregu z takimi graczami, jak Marco van Ginkel, Patrick Bamford, Gael Kakuta czy Marko Marin.

Klubem partnerskim, który często przyciągał do siebie tych zawodników było holenderskie Vitesse. Piazon trafił tam bezpośrednio po okresie w Maladze. To wypożyczenie Brazylijczyk zdecydowanie może zaliczyć do udanych, gdyż strzelił w Eredivisie aż 11 goli i zaliczył do tego 8 asyst. Pod wodzą Petera Bosza jego talent rozkwitł i Piazon mocno przyczynił się do awansu tej drużyny do europejskich pucharów.

Lucas Piazon w Eintrachcie Frankfurt

Lucas Piazon jako nowy piłkarz Eintrachtu Frankfurt

Jak sam wspomina wówczas nastąpił chyba moment przełomowy w jego przygodzie z Chelsea. Po dobrym sezonie w Holandii znów nie dostał swojej szansy w The Blues, po czym zaliczył kolejne i już zdecydowanie mniej udane wypożyczenie do Eintrachtu Frankfurt. – W lidze holenderskiej chodzi przede wszystkim o grę w piłkę nożną. Nie bronią jak szaleni. Mieliśmy świetny skład, graliśmy ofensywnie i zdobywanie bramek i asyst było bardzo łatwe – opowiadał po latach w wywiadzie dla Daily Mail. – Potem przeprowadziłem się do Niemiec, gdzie trzeba przebiec 12 lub 13 kilometrów w każdym meczu. Po pierwszym meczu leżałem na boisku, prawie martwy. Nauczyłem się, że adaptacja wymaga czasu i być może, mając dwa lub trzy lata w Niemczech, mógłbym mieć większy wpływ na grę – dodawał Brazylijczyk.

Piazon coraz bardziej narzekał na brak stałego domu, a Chelsea miała nadzieję, że uda się jej cokolwiek zarobić na sprowadzanym kilka lat wcześniej wielkim talencie. Na nieco dłużej osiadł w Anglii, ale podczas gry w Reading oraz Fulham również nie zachwycił na tyle, aby zostać wykupionym. To jednak właśnie w ekipie z Craven Cottage zaliczył do tej pory najwięcej spotkań w zawodowej karierze, bo aż 58. Zwieńczył to awansem w drugim sezonie do Premier League.

Uwolnienie z kontraktu w Chelsea

W angielskiej elicie znowu się jednak nie zadomowił, a po przedłużeniu kontraktu z The Blues w 2017 roku zaliczył jeszcze Chievo Werona oraz Rio Ave. W 2021 roku ostatecznie opuścił Chelsea, a jego nowym klubem stała się Braga.

W nowych barwach zaliczył całkiem udane wejście, a jego zdecydowanie najlepszym momentem był gol w finale Pucharu Portugalii. W maju 2021 roku Braga pokonała Benfikę 2:0. Piazon dużą rolę odegrał również w półfinale z Porto, kiedy strzelił gola i zaliczył asystę w wygranym meczu 3:2. Nieco ponad pół roku później znów jednak zmienił klub i ponownie… został wypożyczony. Tym razem los rzucił go do kraju, skąd podchodzi. Po raz pierwszy w dorosłej karierze reprezentował barwy brazylijskiego klubu, którym było Botafogo. Był to jeden z pierwszych transferów w tej ekipie, po przejęciu go przez Amerykanina Johna Textora. W umowie wypożyczenia była zapisana klauzula wykupu w wysokości 1,8 miliona euro, ale po nieco ponad roku gry, Botafogo nie zdecydowało się z niej skorzystać.

Piazon powrócił więc do Bragi, ale tam nie czekało na niego nic dobrego. Przez rok Brazylijczyk nie grał bowiem w piłkę, więc jego kariera nawet nie tyle co wyhamowała, co stanęła pod dużym znakiem zapytania. Wówczas choćby był oferowany Śląskowi Wrocław, który jednak nie był przekonany, co do jego pozyskania. Pomocną dłoń wyciągnął do niego AVS – klub z miejscowości Vila das Aves na północy Portugalii. Wówczas Piazon rozwiązał swój kontrakt z Bragą i znów zaczął żyć pełnią piłkarskiego życia. Zagrał przyzwoity sezon, więc klub chciał go pozostawić. Tym razem to jednak sam zawodnik nie zdecydował się przedłużyć wygasającego kontraktu.

Być może spory wpływ miała żona, która jest Polką i pochodzi z Wrocławia. To ona również miała go namawiać rok temu na Śląsk, a teraz na pewno nie wzgardzi przeprowadzką do rodzinnego kraju i życiem w Krakowie. Może to okaże się ten brakujący czynnik, który sprawi, że Piazon wreszcie gdzieś zagrzeje miejsce nieco dłużej. Plany Wieczystej są bardzo ambitne, a wiek Brazylijczyka nie wskazuje na to, aby miał się już szykować do emerytury. I liga ma być przecież tylko przystankiem, więc jeśli Piazon osiągnie właściwą dyspozycję może odegrać swoją rolę również w Ekstraklasie.

W szatni Wieczystej jest kilku graczy pochodzących z podobnych kręgów kulturowych, jak choćby Rafa Lopes czy Carlitos, więc szybko może znaleźć z nimi wspólny język. Brazylijski wonderkid jest oczywiście graczem po przejściach, ale na pewno będziemy mu się przyglądać z dużą uwagą. Już do tej pory w przypadku Wieczystej, trudno było jednak tego nie czynić.

CZYTAJ WIĘCEJ O TRANSFERACH:

fot. Newspix

9 komentarzy

Uwielbia sport, czasem nawet próbuje go uprawiać. W przeszłości współtworzył legendarne radio Weszło FM, by potem oddawać się pasji do Premier League na antenie Viaplay. Formaty wideo to jego żywioł, podobnie jak komentowanie meczów, ale korzystanie z języka pisanego również jest mu niestraszne. Wytężone zmysły, wzmożona czujność i mocne zdrowie – te atrybuty przydają mu się zarówno w pracy, jak i życiu codziennym. Żyje nadzieją na lepsze jutro słuchając z zamiłowaniem utworów Andrzeja Zauchy czy Krzysztofa Krawczyka – bo przecież bez przeszłości nie ma przyszłości.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Betclic 1 liga

Reklama
Reklama