W pewnym momencie mogło się wydawać, że transfer Damiana Szymańskiego do Legii Warszawa znajduje się na ostatniej prostej, ale wygląda na to, że temat jest znacznie bardziej skomplikowany.

Chodzi oczywiście o pieniądze. Jak donosi Tasos Kapetanakos z portalu enwsi.gr, mimo że AEK Ateny nie wiąże przyszłości z polskim pomocnikiem, nie oznacza to, że ot tak pozwoli mu rozwiązać obowiązujący jeszcze przez dwa lata kontrakt i odda go za darmo. A właśnie na taki scenariusz liczyła Legia.
AEK Ateny chce 2 mln euro za Damiana Szymańskiego
Grecy zamierzają jednak negocjować, by coś zarobić na Szymańskim. I tutaj pojawiają się bardzo duże rozbieżności. AEK na ten moment oczekuje 2 mln euro, natomiast strona polska zaoferowała pół miliona w europejskiej walucie. Do porozumienia jest więc daleko.
Ateński klub nie zamierza nikogo oddawać bez kwoty odstępnego, nawet jeśli dany piłkarz będzie znajdował się całkowicie poza zespołem i zabraknie go na listach zgłoszeniowych do poszczególnych rozgrywek.
Legia zatem prawdopodobnie będzie musiała poczekać na rozwój wydarzeń. Jeśli Szymański nie będzie miał innych propozycji i nie pojawi się szansa, żeby na nim zarobić, być może z czasem stanowisko AEK się zmieni. Polak zarabia 700 tys. euro rocznie, więc na dłuższą metę trzymanie go w klubie nie ma sensu.
Fot. Newspix