Michał Skóraś zdecydował już, gdzie zagra w przyszłym sezonie. Polski skrzydłowy postanowił raz jeszcze spróbować przebić się w obecnym klubie, czyli Club Brugge. To zaskakujący obrót spraw. Jeszcze kilka tygodni temu wszystko wskazywało na to, że będzie musiał szukać sobie nowego pracodawcy.

Wychowanek Lecha nie spełnia pokładanych w nim oczekiwań. Jeszcze w pierwszym sezonie w Brugii dostawał sporo szans, ale ostatni to prawdziwa katastrofa. Polak uzbierał przez całe rozgrywki 1007 minut. Mowa o trzech frontach – lidze, pucharze i Lidze Mistrzów. Tylko dwa razy w tym czasie wpisał się na listę strzelców.
Gdy Belgowie wykładali za niego sześć milionów euro, spodziewali się zupełnie innej jakości.
Skóraś zostaje w Belgii
Nic więc dziwnego, że od kilku tygodni plotkowało się o odejściu Polaka z Club Brugge. W kwietniu Het Nieuwsblad informował o nadchodzącej rewolucji w belgijskim klubie, który miał dążyć do pożegnania kilku zawodników, w tym właśnie Skórasia. To się jednak nie udało – skrzydłowy ma wciąż ważny kontrakt i nie zamierza z niego rezygnować.
– Tak, zostaję – odpowiedział na pytanie TVP Sport o to, czy kolejny sezon spędzi w obecnym klubie. – Nie myślałem o powrocie do Polski. Nie jestem usatysfakcjonowany tym, jak grałem w Brugii, więc myślę, że mam jeszcze wiele do udowodnienia w tym klubie – dodał.
Skóraś postępuje więc ambitnie, bo jeszcze nie sprostał oczekiwaniom, z jakimi przychodził do ligi belgijskiej. Tylko czy jest sens się szarpać? Jeśli nie zaliczy eksplozji formy, może stracić kolejny sezon.
WIĘCEJ O TRANSFERACH POLAKÓW:
- Szymański w topowym klubie? Chce go rewelacja Serie A
- Kolejny zwrot akcji ws. głośnego transferu Banaszaka. “Rozbieżności nam wzrosły”
Fot. newspix.pl