Reklama

Piłkarz Legii: Jesienią czułem, że muszę rzucić futbol

Przemysław Michalak

28 czerwca 2025, 22:54 • 3 min czytania 9 komentarzy

Claude Goncalves rok temu przyszedł do Legii Warszawa z Łudogorca Razgrad (jego zakontraktowanie ogłoszono z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem), ale dość długo jego postawa była wielkim rozczarowaniem. Nie pozostawało to bez wpływu na stan psychiczny zawodnika.

Piłkarz Legii: Jesienią czułem, że muszę rzucić futbol

Portugalski pomocnik w rozmowie z Legia.net nie ukrywa, że w rundzie jesiennej tamtego sezonu w pewnym momencie miał dość wszystkiego i poważnie myślał o zawieszeniu butów na kołku.

Reklama

Claude Goncalves myślał o zakończeniu kariery

Nałożyłem na siebie ogromną presję. Czułem, że muszę być tym jednym, kluczowym pomocnikiem. Potem klub sprowadził jednego czy dwóch nowych zawodników, była konkurencja. Wiedziałem, że tak może być, nawet Kuba Piotrowski mi o tym mówił. Dużo rozmawiałem z Piotrowskim zanim podpisałem kontrakt, ale i tak ta presja była ogromna. A czasem, kiedy dajesz z siebie wszystko, piłka nie oddaje ci tego w dobry sposób. Przyjeżdzasz do LTC, dajesz z siebie wszystko, chcesz być najlepszy. Ale w meczach nie wygląda to dobrze. Wracasz do domu i nie rozmawiasz z dziećmi, z żoną, bo wszystko poświęcasz klubowi. Przestajesz jeść, potem przestajesz spać. I kiedy idziesz tą drogą – uwierz mi – to nie jest właściwa droga. To był naprawdę zły moment. Potem doszły kontuzje… Czułem, że muszę przestać grać w piłkę, rzucić futbol – mówił Goncalves.

 – Miałem wiele rozmów z żoną na temat zakończenia kariery, dużo rozmawiałem też z moim agentem. Powtarzałem: „Piłka nożna już może nie jest dla mnie”. Przez trzy, cztery miesiące w Legii czułem się jakby mnie to niszczyło. Nie spałem, nie cieszyłem się rodziną, nie mogłem spędzać czasu z córką, nie mogłem jej dać tego, czego potrzebowała. A ona jest dla mnie najważniejsza. Teraz myślę, że to dzięki mojej żonie – coś się zmieniło. Ona zmieniła mój sposób myślenia. Dużo też wtedy pracowałem z psychologami, bo to był naprawdę trudny moment – dodał Portugalczyk.

Claude Goncalves wyszedł z szafy z drzwiami. Spektakularny powrót!

Wiosną w ostatnich tygodniach Goncalves był nie do poznania i wreszcie grał na miarę oczekiwań. Pokazał to m.in. z Chelsea na Stamford Bridge, choć sam zainteresowany za swój najlepszy występ uważa inny mecz.

Wszyscy mówią o tym meczu z Chelsea, ale dla mnie lepszy był ten z GKS-em. Tak właśnie chcę grać. Dużo biegałem, pomagałem drużynie, naciskałem rywali, jak tylko mogłem. Strzeliłem gola. Przy drugim – straciliśmy piłkę, ale od razu zareagowaliśmy, przejęliśmy ją z powrotem. Przy trzecim – to samo, przeciwnik chciał ruszyć do przodu, a my znowu odebraliśmy piłkę po szybkiej reakcji. I właśnie to lubię w piłce nożnej – tracimy piłkę, ale natychmiast reagujemy. A jeśli przejmujemy ją blisko bramki rywala, to znaczy, że jesteśmy blisko zdobycia gola. Dlatego – jeśli mam wybierać – to chyba bardziej podobał mi się mecz z GKS-em Katowice niż z Chelsea. Ale oczywiście, mecz z Chelsea też był dobry i podobało mi się to, jak wtedy zagrałem – przyznał 31-latek.

Goncalves w pierwszym sezonie na polskiej ziemi uzbierał 31 meczów, 2 gole i 3 asysty.

CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Fot. FotoPyK

9 komentarzy

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Ekstraklasa

Reklama
Reklama