Nie ukrywamy, że z pewnym zaskoczeniem przyjęliśmy wiadomość, iż Aurelien Nguiamba został piłkarzem Arki Gdynia. I wcale nie chodzi tu o kwestie sportowe.

Pomocnik, który przez dwa lata pobytu w Jagiellonii Białystok rozegrał 41 meczów, a wcześniej liznął Serie A i sporo pograł w drugiej lidze francuskiej jak najbardziej może być ciekawym wzmocnieniem dla beniaminka Ekstraklasy, który zdecydowanie nie należy do krezusów na tle reszty stawki.
Aurelien Nguiamba piłkarzem Arki Gdynia. Z Jagiellonii miał odejść przez długi
Wątpliwości budzą okoliczności, w których odchodził z niedawnego mistrza Polski. 10 stycznia jego kontrakt nagle został rozwiązany. O szczegółach poinformował Łukasz Olkowicz z „Przeglądu Sportowego”, czyli autor poważny. Z tekstu jasno wynikało, że o rozstaniu z Nguiambą przesądziły kwestie pozasportowe.
- Francuz zaciągnął liczne długi, nawet u młodych piłkarzy Jagi i pracowników klubu;
- kupił zegarek od jednego z liderów drużyny i miał problem z uregulowaniem należności;
- zjawiali się u niego podejrzani przybysze znad Sekwany;
- musiało dojść do rozstania, bo atmosfera stawała się gęsta i szkodziła klubowi na zewnątrz;
- znaczna część kwoty, którą Nguiamba otrzymał za przedwczesne zerwanie umowy miała pójść na spłatę jego zobowiązań.
Szczerze mówiąc, czytając takie rewelacje byliśmy przekonani, że więcej tego zawodnika w Polsce nie zobaczymy, zwłaszcza że z innych źródeł słyszeliśmy, iż jego problemy zaczęły się jeszcze w czasach włoskiej Spezii i nie była to chwila słabości.
Sam zainteresowany szybko wtedy zareagował na Instagramie: „Od wczoraj w prasie krążą nieprawdziwe informacje, które mogą naruszać moją reputację. Stanowczo zaprzeczam tym zarzutom i formalnie zastrzegam sobie prawo do podjęcia kroków prawnych wobec ich autorów” – napisał.
Nie słychać jednak było, by kiedykolwiek nastąpił ciąg dalszy po tych deklaracjach.
Gwarancji nigdy nie ma
Nguiamba wiosną nie znalazł nowego klubu i pozostawał na bezrobociu. Teraz Arka wyciągnęła do niego pomocną dłoń. Prezes Wojciech Pertkiewicz stał na czele Jagiellonii niemal przez cały jego pobyt w Białymstoku, więc zapytaliśmy go, czy klub omówił z nim tamte kwestie przed podpisaniem kontraktu.
– Pytanie, czy to wszystko było prawdą? Za każdym ciągnie się jakaś historia. Za niektórymi bardziej przyjemna, za innymi mniej. Ważne, że jest tutaj u nas, w piłkę umie grać, a rzeczy dookoła jesteśmy w stanie opanować – stwierdził dość enigmatycznie prezes beniaminka.
– Z Aurelienem co chwila mam szczere rozmowy. Trochę ich już odbyliśmy. A o czym rozmawiamy, niech zostanie między nami – dodał.
Zapytaliśmy inaczej: czy Nguiamba daje dziś realną gwarancję tego, że będzie mógł się skupić wyłącznie na swojej formie? – A pozostali zawodnicy dają taką gwarancję, że będą skupieni tylko na grze w piłkę? Od wszystkich moich pracowników oczekuję stuprocentowego zaangażowania w to, co robią i za co odpowiadają – odpowiedział Pertkiewicz.

Nguiamba jeszcze 19 grudnia zagrał dla Jagiellonii przeciwko NK Celje w Lidze Konferencji. 10 stycznia już nie było go w klubie.
Są zawodnicy z większym bagażem
Kolejna kwestia. Czy będąc prezesem Jagiellonii miał sygnały o problemach finansowych tego zawodnika? – Mnie już wtedy nie było, może bym tę sprawę załatwił inaczej niż poprzez rozwiązanie kontraktu, ale nie do końca wiem, co jest „tą sprawą”. Nie tworzyłbym wokół Aureliana atmosfery podejrzeń i tajemniczości. Z tego, co wiem, są zawodnicy z gorszymi kartami z przeszłości, a ta nie jest taka zła. To, że ktoś miał jakieś problemy finansowe – a nie wiem do końca, czy miał – to żadna wielka filozofia, a w klubie my i trenerzy jesteśmy od tego, żeby dać sobie radę również z trudnymi charakterami, które mogą być na jakichś zakrętach życiowych, finansowych, rodzinnych i tak dalej. W miarę możliwości staramy się im pomóc. Naszym zadaniem nie jest uczenie ich gry w piłkę, tylko maksymalizacja szans na to, że w pełni będą się koncentrowali na sprawach boiskowych – podkreślił.
Od razu dodał, że mówiąc o trudnych charakterach, wcale nie miał na myśli akurat Nguiamby. – To super chłopak, uśmiechnięty, sympatyczny. No i umie grać w piłkę. Ma u nas czystą kartkę, a co było w Białymstoku, jak tam zakończył tematy, nie wypada mi mówić. Być może wszystkiego nie wiem, a być może niczego już nie ma – zakończył Pertkiewicz.
Zadzwoniliśmy też do dyrektora sportowego Arki, Veljko Nikitovicia, ale gdy tylko usłyszał, o czym chcemy rozmawiać, od razu rzucił „bez komentarza” i zakończył połączenie.
Całość nie wygląda do końca przekonująco. Gdyby klub jednoznacznie wyjaśnił tę sprawę z piłkarzem, pochwalenie się tym chyba nie byłoby kłopotliwe. Wręcz przeciwnie. Pozostaje mieć nadzieję, że Francuz faktycznie wyszedł na prostą i jedynym zmartwieniem Dawida Szwargi będzie to, jak dokładnie umieścić go w swojej boiskowej układance.
CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Legia Warszawa nie płaci na czas i nie stać jej na transfery. “Lot w przepaść”
- Górnik Zabrze straci obrońcę? Szuka nowego klubu [NEWS]
- Pogoń sięga po reprezentanta Gambii. Ma w CV występy w Serie A
- Spokojnie z oczekiwaniami wobec Widzewa. Jeszcze niewiele się wydarzyło
- Argentyński piłkarz zagra w Polsce. Transfer na ostatniej prostej [NEWS]
Fot. Arka Gdynia/Accredito/Newspix