Reklama

Cruyff zagrożony? Dziś skończy się seria Szczęsnego?

AbsurDB

Autor:AbsurDB

15 kwietnia 2025, 14:37 • 11 min czytania 6 komentarzy

Barcelona awans ma już w kieszeni, po wygranej 4:0 w pierwszym meczu, ale gra wciąż toczy się o nie lada stawkę. Wojciech Szczęsny, jeśli dziś nie przegra w Dortmundzie, dogoni Johana Cruyffa i wskoczy na trzecie miejsce na liście zawodników, którzy rozpoczęli występy w barwach Dumy Katalonii od największej liczby meczów bez porażki. Pomijając tych, którzy rozegrali niewielką liczbę spotkań, nasz rodak jest piłkarzem, z którym Barcelona osiąga największą średnią punktów na mecz w całej swojej historii.

Cruyff zagrożony? Dziś skończy się seria Szczęsnego?

Statystyki meczów bez porażki oraz bramkarskie Wojciecha Szczęsnego na tle graczy FC Barcelona

Gdy w lutym weryfikowałem historię jednego z największych klubów świata pod kątem zawodników, którzy najlepiej zaczęli swoje występy w bordowo-granatowych barwach, nie spodziewałem się, że nasz bramkarz utrzyma swoją niesamowitą serię do połowy kwietnia.

Wtedy jeszcze był bardzo daleko na liście wszech czasów z jedenastoma spotkaniami bez porażki. Jednak wyprzedzał regularnie kolejnych rywali i znalazł się obecnie na czwartym miejscu listy graczy, którzy najdłużej czekali, by zaznać smak porażki od debiutu w Katalonii.

Liczba meczów bez porażki na początku gry w Barcelonie Mecze Debiut
Fàbregas 30 2011
Paulinho 25 2017
Johan Cruyff 23 1973
Szczęsny 22 2025

Wielki Johan

Przez prawie cztery dekady rekord należał jednak do wielkiego Johana Cruyffa. Niewielu dziś pamięta, że przyszedł on do klubu, który był w wielkim kryzysie, zajmując czternaste miejsce w lidze! W październiku 1973 był już wyeliminowany w pierwszej rundzie Pucharu UEFA, a w lidze miał na koncie trzy porażki w pięciu spotkaniach. Przybycie Zbawiciela, jak nazywano Holendra, spowodowało, że kolejną poniósł dopiero pod koniec kwietnia, gdy mistrzostwo było już pewne. Oznaczało to niesamowitą serię 23 meczów bez porażki i powrót na tron po długich czternastu latach. Dziś Wojtek ma szansę wyrównać ten wynik.

Problem w tym, że w pierwszym meczu Barcelona wygrała… za wysoko. W rewanżu może się kompletnie rozprężyć. Jeżeli szukać tej wiosny meczów, które można zagrać na nieco większym luzie, to biorąc pod uwagę niewielką czteropunktową przewagę w lidze, El Clasico w finale Pucharu Króla i półfinały Ligi Mistrzów, to dzisiejsze spotkanie w Dortmundzie jest do tego idealne. Mogłaby to być świetna okazja do wprowadzenia do gry ter Stegena po powrocie po długiej kontuzji, jednak problem w tym, że nie jest on zgłoszony do Ligi Mistrzów.

Reklama

Mógłby zagrać od półfinałów po zgłoszeniu powrotu po kontuzji, jednak oznaczałoby to… zakaz gry w tych rozgrywkach dla Wojciecha Szczęsnego do końca sezonu. Nie chciałbym, żeby Flick zabrał nam wizję Polaka broniącego decydujący rzut karny podczas majowego finału w Monachium.

Dlatego, nieco zaniepokojony faktem, że seria Polaka może dziś dobiec końca, zapraszam do podsumowania jego wyniku na tle historycznych rezultatów innych piłkarzy Barcelony.

Za Fabregasem tylko gracz ŁKS-u

Zaskakującym zawodnikiem wyprzedzającym nawet Cruyffa, jest Paulinho. Przypomnijmy genezę jego wyniku:

W fantastycznym dla Barcy sezonie 2017/18, gdy zdobyła dublet i przegrała tylko jeden mecz ligowy – wspomniane 4:5 z Levante, jej zaskakującym nowym nabytkiem był sprowadzony z Chin Paulinho. Ten były piłkarz ŁKS-u, na którego wykupienie od litewskich właścicieli nie było łódzkiego klubu stać w 2008 roku, sensacyjnie odbudował się później w ojczyźnie i trafił do Tottenhamu i składu Canarinhos. W Katalonii był prawdziwym talizmanem. Ominął przegrane El Clasico w sierpniu w Superpucharze, a później Barcelona tylko wygrywała i remisowała aż do styczniowych Derbi Barceloní, w których w Pucharze Króla przegrała z Espanyolem. Był to już dwudziesty szósty mecz Brazylijczyka w bordowo-niebieskich barwach i dopiero pierwszy, w którym poległ! Co ciekawe, spotkanie to, w którym jedynego gola strzelił w 88. minucie Melendo, było jedynym, w którym Paulinho był po stronie przegranych, grając w koszulce Barcelony. W pozostałych wygrał trzydzieści pięć razy i trzynastokrotnie zremisował.

Paulinho w barwach ŁKS walczy z Pawłem Brożkiem

Reklama

Liderem zestawienia jest Cesc Fabregas, który nie przegrał trzydziestu pierwszych spotkań w Katalonii. Gdyby Barca wciąż nie przegrywała, Wojtek wyrównałby ten wynik w…. El Clasico 11 maja.

Jeżeli Szczęsny jest tak wysoko pod względem najlepszego debiutu w barwach klubu, sprawdźmy zatem, jak wyglądały najlepsze serie zawodników w całym okresie ich gry w Katalonii.

Najlepsze serie nie tylko na początku przygody w Barcelonie

Z aktualnych graczy najdłuższą serię ma obecnie Frenkie de Jong, który dzięki temu, że nie zagrał w grudniowych porażkach z Leganes i Atletico, ma wyniku lepszy od kolegów z zespołu – dwadzieścia pięć meczów bez porażki. Jedynym zawodnikiem obecnego składu, który miał kiedykolwiek dłuższą serię jest ter Stegen, który między 16 sierpnia 2017 a 10 kwietnia 2018 nie przegrał w trzydziestu dziewięciu kolejnych meczach, co było najdłuższą serią bez porażki bramkarza Barcelony w całej historii. Niemiec wyprzedził wtedy Victora Valdesa, który w 2011 roku nie przegrał w trzydziestu pięciu spotkaniach z rzędu.

Wojtek ma szansę wskoczyć do czołowej trójki, jeśli wyprzedzi Sadurniego (23 spotkania w sezonie 1973/74) i Claudio Bravo (25 meczów w sezonie 2015/16). W weekend dogonił bowiem Jose Manuela Pinto i został bramkarzem z piątą najdłuższą serią meczów bez porażki w historii FC Barcelona. Co ciekawe, Pinto swój wynik dwudziestu dwóch spotkań nabił między 2011 a 2013 rokiem praktycznie nie grając w lidze, a będąc rezerwowym golkiperem, który występował prawie wyłącznie w Pucharze Króla.

Claudio Bravo z Superpucharem

Do najlepszych serii meczów bez porażki w całej historii Dumy Katalonii, Wojtkowi brakuje jeszcze bardzo dużo. Aż pięćdziesięciu graczy na jakimś etapie (niekoniecznie na początku przygody z tym klubem) nie przegrało w więcej niż dwudziestu dwóch meczach z rzędu.

Ponad trzydzieści takich spotkań po kolei zaliczył w 2009 roku Xavi Hernandez, w sezonie 2009/10: Thierry Henry, w kolejnym: Dani Alves i Pedro, po nich: Adriano, Victor Valdes i Mascherano. Kolejne serie to sezon 2015/16, gdy tak długo bez przegranej grali Busquets, Luis Suarez, Rakitić, a dwa lata później: Umtiti, ter Stegen i Jordi Alba, aż w końcu w sezonie 2018/19 Leo Messi (33 mecze bez porażki).

Wybitny rezultat zaliczył między sierpniem 2008 a październikiem kolejnego roku Andres Iniesta, gdy Barcelona nie przegrała żadnego z czterdziestu siedmiu meczów z rzędu z jego udziałem. Miał duże szczęście, że opuścił porażkę z Szachtarem w grudniu 2008, Espanyolem i Atletico w lutym 2009, oraz Mallorką i Osasuną w maju 2009.

Rekordem wszech czasów jest seria… pięćdziesięciu sześciu meczów z rzędu, w których Carles Puyol nie schodził z boiska pokonany od kwietnia 2010 do lutego 2012 roku. Miał paradoksalnego farta do kontuzji, które spowodowały, że gdy akurat nie grał, to klub przegrywał. W ten sposób opuścił: porażkę Sevillą w sierpniu 2010, z Herculesem we wrześniu 2010, Betisem w styczniu 2011, Arsenalem w lutym 2011, Sociedad w kwietniu 2011 (wszystkie trzy przez kontuzję kolana), a także z Getafe w listopadzie 2011.

Jeśli Szczęsny chce okazać się prawdziwym talizmanem, to poprzeczka zawieszona jest wyjątkowo wysoko. Warto zauważyć, że najdłuższą serią Roberta jest także trwająca obecnie: dwadzieścia dwa mecze bez porażki.

Gracze z najlepszym dorobkiem punktowym w pierwszych 22 meczach w Barcelonie

Więcej punktów w pierwszych dwudziestu dwóch meczach w barwach Barcelony od Wojtka Szczęsnego zdobył tylko jeden zawodnik w historii Blaugrany. Był to Rafinha – nie mylić z grającym tam obecnie superstrzelcem Raphinhą. Trzydziestodwuletni dziś pomocnik wygrał dwadzieścia z dwudziestu dwóch swoich pierwszych meczów. Co ciekawe, rozegranie ich zajęło mu… ponad trzy lata. Najpierw wszedł na boisko jeszcze jako osiemnastolatek w dwóch spotkaniach pod koniec 2011 roku, po dwunastu miesiącach wystąpił też przeciwko Benfice w Lidze Mistrzów, po czym odszedł do Celty. Wrócił do Katalonii po roku i wtedy grał już regularnie.

Rafinha w meczu z Arsenalem

Przegrał tylko ze swoim byłym klubem z Vigo. Łącznie Barcelona zdobyła 61 punktów w jego dwudziestu dwóch pierwszych spotkaniach. Nikt nigdy nie osiągnął tego wyniku (nawet licząc zwycięstwa z dawnych lat za trzy punkty). Na drugim miejscu w tej klasyfikacji jest Wojciech Szczęsny z sześćdziesięcioma punktami – dziewiętnastoma wygranymi i trzema remisami. Co ciekawe, taki sam wynik, jak nasz bramkarz zaliczył ter Stegen na początku swej przygody w Barcelonie.

59 punktów zdobył Aleix Vidal, gdy przyszedł do klubu w 2015 roku, 58 zaliczyli: Węgier Sandor Kocsic w 1958, Cuenca w 2011, Jordi Alba rok później oraz Samuel Umtiti w 2016. Jeżeli interesuje was najgorszy start w historii, to zaliczył go Francisco Calvet w czasie drugiej wojny światowej, który zaczął przygodę z klubem od sześciu wygranych, dwóch remisów i… czternastu porażek. W ostatnich latach najbardziej zbliżył się do tego fatalnego wyniki Luuk de Jong, który cztery lata temu występy w granatowo-bordowych barwach rozpoczął od siedmiu zwycięstw, ośmiu remisów i siedmiu porażek. Szybko zapomnieliśmy, że Duma Katalonii jeszcze niedawno przechodziła największy kryzys w XXI wieku, a w dzisiejsze wyniki trudno byłoby wtedy pewnie uwierzyć.

To wszystko są serie biorąc pod uwagę jedynie dwadzieścia dwa pierwsze mecze każdego zawodnika w barwach Barcelony. Jeśli uwzględnić cały okres pobytu w klubie, to nikt nie wygrał tylu meczów z rzędu, ale sześciu graczy zaliczyło serię, w trakcie której odnieśli dwadzieścia jeden zwycięstw oraz zanotowali jeden remis. Jest wśród nich oczywiście Leo Messi, który dokonał tego między grudniem 2004 a styczniem 2006 roku. Oprócz niego taką serię mają także Dani Alves, Marc Bartra, Adriano, Yaya Toure oraz Tello.

Największa średnia punktów na mecz

To jednak były zaledwie wycinki karier tych zawodników. Jak wygląda porównanie punktów zdobywanych średnio na mecz przez Szczęsnego (2,73) do prawie tysiąca graczy, którzy grali w piłkę w FC Barcelona? Oczywiście, bywali tacy, którzy grali sporadycznie i za każdym razem ich drużyna wygrywała. W zdecydowanej większości wystąpili oni w jednym lub dwóch meczach. Najdłużej perfekcyjny bilans utrzymał Jose Rodriguez Vazquez, który zagrał siedem spotkań i w każdym Blaugrana wygrała. Miało to jednak miejsce przed pierwszą wojną światową.

Bilans bliski idealnemu miał także Vitor Roque, którego Laporta sprowadził przed poprzednim sezonem. Zaczął grać od stycznia 2024 roku i zagrał w szesnastu meczach, z których wszystkie poza spotkaniem przegranym 3:5 z Villarreal, Barca wygrała. Jego średnia punktów na mecz wynosi zatem 2,81.

Jednak spośród tych, którzy rozegrali co najmniej dwadzieścia spotkań, Wojciech Szczęsny ma najlepszą średnią punktów na mecz w historii klubu! Depcze mu po piętach Meksykanin Jonathan dos Santos. Ten wychowanek La Masii był w latach 2009-2013 dalekim rezerwowym, ale na dwadzieścia osiem meczów jakie rozegrał tylko cztery nie zakończyły się jego wygranymi: zremisował w lidze z Villarreal, Valencią i Deportivo, a przegrał jedynie w finale Superpucharu w Sewilli, choć gdy schodził z boiska, wynik wciąż jeszcze był remisowy. Każde potknięcie Wojtka – choćby remis w Dortmundzie spowoduje jego spadek na drugie miejsce w tej klasyfikacji.

Największe średnie punktów na mecz zawodników, którzy rozegrali ponad 20 meczów w FC Barcelona

Zawodnik Mecze Punkty Średnia punktów na mecz
Szczęsny 22 60 2,73
Jonathan dos Santos 28 75 2,68
Cuenca 30 77 2,57
Rafinha 90 227 2,52
Czibor 58 146 2,52
Aleix Vidal 51 128 2,51

Polak na tle bramkarzy

Wiemy już, że Szczęsny jest talizmanem klubu, z którym na bramce zespół nie przegrywa. Jak jest natomiast z jego statystykami bramkarskimi? Przecież nie traci wcale tak mało goli. Okazuje się, że spośród trzydziestu trzech bramkarzy w historii klubu, tylko trzech straciło w pierwszych dwudziestu dwóch spotkaniach w barwach Barcelony mniej goli od Wojciecha. Polak wpuścił osiemnaście bramek, z czego aż pięć w meczach z Benfiką. Lepiej rozpoczął pracę w Katalonii Claudio Bravo w 2014 roku, który w tylu meczach, co Szczęsny, wpuścił trzynaście bramek. Trzy z nich strzelił Real Madryt.

O jedną bramkę mniej od Chilijczyka wpuścił Cillessen dwa lata później. Były to jednak prawie wyłącznie boje w Pucharze Króla, w pokaźnej części toczone przeciwko drużynom z niższych lig.

Najlepszy start w historii miał jednak legendarny bramkarz Andoni Zubizarreta. Zaczął w 1986 roku od dwunastu zwycięstw do zera, trzech bezbramkowych remisów, pięciu remisów bramkowych oraz dwóch porażek. Łącznie w tych spotkaniach wyciągał piłkę z siatki zaledwie… dziewięć razy, a jedynym, który pokonał go dwukrotnie był jego były klub z Bilbao. To kolejny przypadek, gdy prześladowcą gracza Barcelony jest jego były zespół. Gdyby zasada ta miała dotyczyć także Szczęsnego, to jego pogromcą musiałby się okazać Arsenal w finale Ligi Mistrzów.

Zubizarreta jako dyrektor sportowy z Claudio Bravo

Zubi rozpędzał wtedy dopiero swoją wielką karierę. Ostatecznie jest do dziś współrekordzistą La Liga pod względem liczby rozegranych meczów. W Bilbao zagrał 169 razy, 301 razy w Barcelonie i 152 razy w Valencii, czyli razem ma na koncie 622 spotkania – dokładnie tyle samo, co Joaquin.

Pod względem liczby występów w reprezentacyjnym trykocie wyprzedzają go tylko Casillas, Xavi Hernandez, Sergio Busquets, Sergio Ramos i Iniesta. Grał w dwóch finałach Euro (1988 i 1996) i na czterech mundialach (1986-1998), ale były to czasy chwilę przed wielkimi sukcesami La Rojy. Sześć razy był mistrzem Hiszpanii. Nie tylko z Barceloną, bo jeszcze na początku lat osiemdziesiątych doprowadził do dwóch sensacyjnych triumfów klub z Kraju Basków. Zdobył dla Dumy Katalonii Puchar Zdobywców Pucharów i Puchar Europy.

Po przejęciu sterów przez Johana Cruyffa, drużyna musiała zacząć grać znacznie bardziej ofensywnie, co dotyczyło także bramkarza – skąd my to znamy? Mimo że Andoni wcześniej słabo grał nogami, przestawił się na nowy system i dawał radę. Gdy bramkarz zbliżał się do trzydziestych czwartych urodzin, holenderski trener w dość mało elegancki sposób pożegnał się z nim. Plotki głosiły, że chciał w jego miejsce wcisnąć… swojego zięcia, Jesusa Angoya. Nie okazał się on być jednak klasowym golkiperem, a niedługo później rozwijał swoją pasję grając w… futbol amerykański.

W czasach mojego dzieciństwa, gdy bramkarz na podwórko wykazywał się wybitnymi interwencjami, wołaliśmy na niego „Zubizaretta” – podwajając nie tę literę w nazwisko, co trzeba – tak bowiem błędnie zdarzało się wymawiać nazwisko wybitnego Hiszpana polskim komentatorom. Andoni tracił średnio w Barcelonie 0,90 gola na mecz. Chyba bym nie uwierzył, gdyby ktoś mi wtedy powiedział, że w przyszłości dokładnie taką samą przeciętną (serio, jest identyczna) osiągnie chłopak z Warszawy. W dodatku po tym, jak byczył się już na emeryturze.

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZLO:

Fot.: Newspix.pl

Kocha sport, a w nim uwielbia wyliczenia, statystki, rankingi bieżące i historyczne, którymi się nałogowo zajmuje. Kibic Górnika Wałbrzych.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Flick ogłosił status bramkarzy Barcy. Można było się tego spodziewać

Kamil Warzocha
0
Flick ogłosił status bramkarzy Barcy. Można było się tego spodziewać

Liga Mistrzów