Reklama

Gdzie Legia przegrała mistrzostwo? W meczach z czołówką

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

14 kwietnia 2025, 12:52 • 7 min czytania 57 komentarzy

Stara piłkarska prawda głosi, że mistrzostwo Polski zdobywa się na boiskach beniaminków, spadkowiczów i średniaków. W obecnym sezonie Ekstraklasy to prawidło nie ma aż tak dużego zastosowania, bo jeśli gdzieś Legia przegrała walkę o złoty medal, to właśnie w starciach ze ścisłą czołówką. Ma w nich katastrofalny bilans – tylko dwa punkty na 21 możliwych do zdobycia! – a mimo to Goncalo Feio pociesza się, że w wielu z tych spotkań jego zespół powinien był wygrać. Sprawdźmy – czy aby na pewno?

Gdzie Legia przegrała mistrzostwo? W meczach z czołówką

Siedem spotkań. Zero wygranych, dwa remisy, pięć porażek. Bilans Legii z czołową czwórką jest tak słaby, że aż kibicom tego zespołu nasuwają się epitety z kultowej okładki Faktu po porażce z Ekwadorem na mundialu. Wczoraj z Jagiellonią stołeczni mieli jeszcze szanse, żeby zachować jakiekolwiek nadzieje na pościg za podium (byłyby one minimalne, ale jednak).

To już stracona sprawa – warszawianie mogą uratować sezon jedynie w Pucharze Polski.

Legia Warszawa i mecze z czołówką

Czy wczoraj mieli pecha? No pewnie, że mieli. Sam Szkurin dwukrotnie wpisał się na listę strzelców, lecz obu jego trafień nie uznano. Pierwszego ze względu na spalonego asystującemu mu Oyedele, a drugiego, bo… Pankov wyraźnie przekroczył linię końcową boiska wyrzucając aut. Do tego mamy słupek Goncalvesa i małą nawałnicę legionistów w samej końcówce, z której nic nie wpadło.

Po jej stronie są podstawowe statystyki. Posiadanie piłki – 60%, liczba strzałów – 20 do 12, celnych – 3 do 2, liczba udanych podań – 409 do 256. Współczynnik xG – 1,74 do 0,58 – też jasno mówi, jaki był obraz spotkania. Legia pozostawiła po sobie lepsze wrażenie, ale w ogólnym rozrachunku mecz nie porwał, było to raczej starcie dwóch zmęczonych drużyn.

Reklama

Feio mówi na konferencji prasowej: – Zarówno przebieg gry, jak i wynik, są dla nas mocno krzywdzące. Nie boję się tego powiedzieć w obronie mojej drużyny – byliśmy lepsi niemal we wszystkim. Nasz pressing był dobry, dużo odzyskanych piłek na połowie przeciwnika, to nie jest łatwe z Jagiellonią. Nasz atak pozycyjny – ilość, dojście do ostatniej tercji, jak i stworzone sytuacje – byliśmy lepsi. Przy stałych fragmentach gry – byliśmy lepsi. Rzecz, którą chciałbym wymazać z tego meczu, są niektóre zbyt proste straty, które napędziły trochę faz przejściowych i kontrataków. Ale również w odbudowie i uniknięciu problemów przy tych kontratakach byliśmy skuteczni. Mieliśmy więcej sytuacji. Nawet strzeliliśmy bramki. (…) Na pewno byliśmy drużyną, która zrobiła więcej, żeby wygrać ten mecz. Jeżeli futbol byłby sprawiedliwy, dzisiaj byśmy wygrali, ale nie jest.

I w porządku, taką szkoleniowiec Legii ma optykę, nie jest ona pozbawiona sensu. Znacznie ciekawsza z naszej perspektywy była wypowiedź o starciach z czołówką (za chwilę ją przytoczymy), które warszawianie przegrywają seryjnie. Ze słów Portugalczyka wynika, że o wielu z tych spotkań ma opinię podobną jak… o wczorajszym starciu z Jagiellonią. Czyli że Legia gra w tych meczach jak równy z równym – a w wielu z nich jest nawet wyraźnie lepsza – i po prostu szereg niefortunnych zdarzeń sprawia, że nie widać tego w końcowym wyniku.

Czy w istocie tak jest? No cóż, to śmiała teza.

Tłumaczenia Feio

Feio tłumaczy się: – W innych rozgrywkach pokonaliśmy między innymi Jagiellonię. Trzeba pamiętać, dlaczego nie wygraliśmy w Białymstoku i dlaczego dzisiaj nie wygraliśmy. Tak samo każdy z innych zespołów. Oprócz tego meczu na Lechu – gdzie i tak liczba sytuacji była podobna dla obu drużyn – były to spotkania, gdzie jedna bramka rozstrzygnęła o wyniku, a liczba sytuacji bramkowych była bardzo podobna, albo nawet po naszej stronie tak jak dzisiaj. Żeby wygrać mecze, musisz być konkretny i zamknąć sprawę w jednym i drugim polu karnym. Wszystko, co się dzieje od pola karnego do pola karnego to procesy i elementy gry, które pozwolą ci dominować przeciwnika bardziej lub mniej, a potem masz miejsce na boisku, gdzie wynik się decyduje. Być może w każdym z tych meczów w jednym i drugim polu karnym mogliśmy być lepsi od przeciwników.

I dalej: – Był mecz, w którym byliśmy gorsi i powinniśmy przegrać i przegraliśmy; były mecze, które powinniśmy wygrać i zremisowaliśmy; były nawet mecze, że powinniśmy wygrać i przegraliśmy tak jak dzisiaj.

Trener Legii jak zwykle dobiera wygodne fakty pod swoje tezy. Najpierw wymienia pucharowe zwycięstwo nad Jagą jako dowód na to, że jednak potrafi wygrać z mocną drużyną, tylko że na innym poletku. Po chwili przypomina ligowe starcie w Białymstoku i sugeruje, że przegrał je przez złą decyzję arbitrów. I zgoda – legionistom należał się wtedy karny w samej końcówce, gdy Polak w głupi sposób poskrobał Chodynę po Achillesie. Tylko że… pamiętamy też kontrowersję z pucharowego starcia obu ekip, gdzie to Jagiellonia może ewidentnie czuć się pokrzywdzona decyzją sędziów, którzy nie dostrzegli faulu na Pietuszewskim.

Reklama

W jednym meczu była skrzywdzona Legia, a w drugim Jagiellonia. Tymczasem Feio nawet nie zająknie się o błędzie sędziowskim z pucharu, a uwypukla ten z ligi. Jeśli dodajemy do analizy błędy sędziowskie, to nie róbmy tego tylko wtedy, gdy pasują one do narracji.

Feio mówi też o tym, że Legia tworzy sobie większą liczbę sytuacji od rywali, z którymi przegrywa. Czy tak w istocie jest?

Mecze Legii z Rakowem, Lechem, Jagiellonią i Pogonią

  • 8. kolejka, Raków Częstochowa (dom) – 0:1

xG Legia: 0,62
xG Raków: 0,92

Mecz o znikomej liczbie sytuacji, w którym Marek Papszun pozamiatał taktycznie swojego byłego współpracownika. Bezdyskusyjne zwycięstwo Rakowa.

  • 9. kolejka, Pogoń Szczecin (wyjazd) – 0:1

xG Legia: 0,62
xG Pogoń: 1,34

xG mówi samo za siebie – sprawiedliwy wynik.

  • 11. kolejka, Jagiellonia Białystok (wyjazd) – 1:1

xG Legia: 1,78
xG Jagiellonia: 1,20

Wyraźnie większe xG gości, do tego nieodgwizdany karny w końcówce – rzeczywiście, Legia z Białegostoku mogła wyjechać z kompletem punktów.

  • 15. kolejka, kolejka, Lech Poznań (wyjazd) – 2:5

xG Legia: 1,29
xG Lech: 2,12

Liczba sytuacji była podobna dla obu drużyn – mówi trener Legii o meczu z Lechem. No cóż, nie była. Warszawianie oczywiście się odgryzali, ale w ogólnym rozrachunku była to mocna demolka.

  • 25. kolejka, Raków Częstochowa (wyjazd) – 2:3

xG Legia: 1,41
xG Raków: 1,64

Patrząc na wynik i xG rzeczywiście można pomyśleć sobie, że były to całkiem wyrównane zawody. Ale nie były. Raków prowadził od 10. minuty. Po przerwie wyszedł na 3:0. Kontaktowego gola Legia zdobyła dopiero w końcówce. W żaden sposób nie nawiązała walki o punkty.

  • 26. kolejka, Pogoń Szczecin (dom) – 0:0

xG Legia: 1,02
xG Pogoń: 0,68

Tak, Legia była trochę lepsza, stworzyła klarowniejsze sytuacje.

Oczywiście, znajdziemy trzy spotkania, w których Legia mogła ugrać więcej, niż ugrała. Nie zrobiła tego, bo albo popełniała głupie błędy w kluczowych sytuacjach (jak wczoraj przy nieuznanych golach Szkurina), albo nie była skuteczna (jak w meczu z Pogonią u siebie), albo nie pomógł jej sędzia (w Białymstoku). Czy to wystarczająco dużo, by kreować obraz pechowej i wiecznie poszkodowanej drużyny? Mamy pewne wątpliwości. Poza tym pamiętajmy, że inne zespoły też mogą znaleźć podobne spotkania, w których były lepsze, lecz na koniec nie wygrywały.

Problem z wypowiedzią Feio nie polega na tym, że jest ona całkowicie pozbawiona logiki. Jakieś argumenty szkoleniowiec po swojej stronie ma. Pytanie tylko – po co w tej sytuacji ich używać? Jeśli trąbisz przez pół sezonu o tym, że twoim nadrzędnym celem jest mistrzostwo Polski, a potem robisz dwa punkty w meczach z czołówką, nie da się tego w żaden sposób usprawiedliwić. Po prostu. Zwłaszcza gdy bilans twoich rywali wygląda zupełnie, zupełnie inaczej.

  • Pogoń – 5 punktów (i mecze z Rakowem oraz Jagą)
  • Jagiellonia – 9 punktów (i mecze z Rakowem oraz Pogonią)
  • Lech Poznań – 13 punktów (i mecz z Legią)
  • Raków – 14 punktów (i mecze z Pogonią oraz Jagą)

Można załamać ręce widząc taki bilans. Tymczasem Feio woli – w charakterystyczny dla siebie sposób – kreować rzeczywistość, w której Legia wcale nie była tak daleko od dobrych wyników. Gdyby stołeczni punktowali w meczach z czołówką tak, jak Raków, byliby dziś na pierwszym miejscu w tabeli. Wyjątkowo to mecze na szczycie decydują o końcowym układzie sił w Ekstraklasie.

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE NA WESZŁO:

Fot. FotoPyK

Współczynnik xG liczony bez rzutów karnych. Źródło: Hudl StatsBomb

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Trela: Kontynent kilku prędkości. Regionalni liderzy europejskiej piłki

Michał Trela
19
Trela: Kontynent kilku prędkości. Regionalni liderzy europejskiej piłki
Ekstraklasa

Galeano jednym z wielu. Jak polskie kluby nabierały się na trenerskie wynalazki

Kamil Warzocha
22
Galeano jednym z wielu. Jak polskie kluby nabierały się na trenerskie wynalazki