Zdrowie nie pozwala mu dołączyć do kolegów na boisku, ale Paweł Bochniewicz nie ma problemu z tym, by w czasie rekonwalescencji znaleźć sobie zajęcie. Chętnie komentuje bieżące wydarzenia w sieci, opowiada o swojej kontuzji we vlogach. Albo prowadzi doping na stadionie. Tak trzeba żyć!
W sumie i tak dużo więcej nie może dla swojego klubu zrobić. Na ten moment nie jest jeszcze zdolny do gry, ale zaangażowania w mecze Heerenveen nie można mu odmówić. W Internecie łatwo dziś natrafić na nagranie pokazujące 29-latka kierującego dopingiem z megafonem przy ustach.
Bochniewicz ma to coś. W wolnym czasie znalazł sporo do roboty
Urodzony w Dębicy obrońca zerwał więzadła w kolanie na przełomie listopada i grudnia. Od tego czasu musi pauzować, a mecze kolegów ogląda, w najlepszym wypadku, z poziomu trybun.
Widać, że umie się przy tym dobrze bawić, co potwierdza obiegające sieć nagranie z meczu jego zespołu:
Gość to ma
@pbochniewicz5 @scHeerenveen #żabskitwitter pic.twitter.com/H5n3weejg1
— TheKshakus (@the_kshakus) April 4, 2025
Kibic, filmowiec. Co dalej?
Wcześniej informowaliśmy o starcie ciekawego projektu piłkarza, który serią filmów chciał pokazać, jak wygląda powrót do zdrowia po poważnej kontuzji. – Więzadła krzyżowe. Drugi raz. Koniec kariery? Już nigdy nie wróci na ten sam poziom? To słowa, które słyszy piłkarz, a ja udowodnię, że to nieprawda. Pokażę wam cały proces – krok po kroku – mówił Bochniewicz w grudniu.
Filmowy pamiętnik z dramatu Bochniewicza. “Chcę, żeby ludzie mieli z tego wartość” [CZYTAJ WYWIAD]
Powrót na boisko jeszcze trochę mu zajmie. Ale w tym czasie można zrobić jeszcze mnóstwo fajnych rzeczy, nie?
CZYTAJ WIĘCEJ O POLAKACH W LIGACH ZAGRANICZNYCH NA WESZŁO:
- Moder mógł iść do szejków i zarobić górę forsy
- Nam jest potrzebny, ale czy Arsenalowi też? Szansa Jakuba Kiwiora
- Jakub Kamiński dał cień nadziei, że jeszcze coś z niego będzie
Fot. Newspix