Niby FC Barcelona powiększyła przewagę nad Realem Madryt do czterech punktów, ale w Katalonii czuć przede wszystkim niedosyt. Drużyna Hansiego Flicka nie wykorzystała w pełni wpadki Królewskich, którzy przegrali z Valencią, i tylko zremisowała z Realem Betis 1:1. Wojciech Szczęsny przedłużył passę meczów bez porażki, a Robert Lewandowski zagrał bezbarwne spotkanie, choć był na boisku przez 90 minut.

W ligowym meczu z Atletico Madryt w wyjściowym składzie wyszedł Robert Lewandowski, strzelając gola. Ferran Torres wszedł z ławki i odpowiedział dwoma trafieniami. W meczu z Osasuną od początku zagrał Torres, zdobywając bramkę, a Lewandowski po wejściu odpowiedział tym samym. Z Gironą do składu wrócił Lewy, notując dwa trafienia, ale i Ferran, wchodząc z ławki ustrzelił gola. Wreszcie, w Pucharze Króla z Atletico, Torres znów wykorzystał szansę, dając Barcelonie awans do finału.
Hansi Flick postanowił pogodzić dziś więc obu strzelców, wystawiając ich razem od pierwszej minuty. Torres w teorii ustawiony był na lewym skrzydle, gdzie zwykle operuje Raphinha, ale w praktyce grał bardzo blisko Lewandowskiego, niemal cały czas schodząc do środka. To otwierało lewy sektor dla często i chętnie włączającego się do ofensywy Balde.

Średnia pozycja piłkarzy Barcelony przed przerwą. Lewandowski i Torres ustawieni blisko siebie
FC Barcelona – Real Betis. Tylko remis Dumy Katalonii
Zejścia do środka Ferrana i podwajanie pozycji Lewandowskiego szybko przyniosły zresztą skutek. Już w 7. minucie Hiszpan zszedł do środka, a gdy piłkę rywalowi odebrali Lamine Yamal z Julesem Kounde, był gdzie trzeba, by odegrać ją z klepki do Gaviego. 20-latek wpadł w pole karne i płaskim uderzeniem po dalszym słupku otworzył wynik meczu.
Piłkarz, który pierwsze kroki stawiał w futbolowej akademii Betisu uniósł ręce, jakby demonstrując, że nie chce przesadnie celebrować bramki, ale cała jego postawa mówiła coś innego. Nawet Hansi Flick wystrzelił z ławki rezerwowych, przeszczęśliwy, że jego drużyna wyszła na prowadzenie. Widać było, ile dla Barcelony znaczy wykorzystanie potknięcia Realu Madryt.
Tyle, że prowadzenie Barcy nie trwało długo. Betisowi do wyrównania wystarczyło zresztą niewiele. Jedna szarża Antony’ego, wywalczony rzut rożny, dokładna centra Lo Celso, główka Natana. I cyk, w 17. minucie było już 1:1.
Ofensywne wypady Betisu należały jednak do rzadkości. Zwłaszcza, gdy ekipa z Sewilli utrzymywała remis, skupiała się niemal wyłącznie na defensywie. Jej posiadanie piłki oscylowało w okolicach 24%, a dokładność podań była o około 20 punktów procentowych niższa niż Dumy Katalonii.
Ale gra defensywna gości była skuteczna. Przed przerwą Lewandowski był właściwie całkowicie odcięty od podań w pole karne, a i Torresowi trudno było znaleźć się w sytuacji strzeleckiej. Ferran miał co prawda doskonałą okazję wymarzoną okazję w 29. minucie, ale po podaniu Balde spudłował, będąc kilka metrów od bramki Adriana.
Barcelona biła głową w mur
O ile w pierwszej połowie Betis wykazywał jeszcze jakieś chęci, by od czasu do czasu wybrać się pod bramkę Wojciecha Szczęsnego, tak po przerwie przestał już nawet udawać, że interesuje go w tym meczu coś innego od utrzymania remisu. Przewaga Barcelony rosła, posiadanie piłki też, ale w żaden sposób nie przekładało się to na stwarzane sytuacje.
Podopieczni Flicka naprawdę dobrą okazję po przerwie stworzyli sobie właściwie jedną – gdy po podaniu Pedriego Kounde świetnie zwiódł obrońcę w polu karnym, ale uderzył prosto w wychodzącego z bramki Adriana. Poza tym: bicie głową w mur.
O przewadze Barcelony i przebiegu meczu może świadczyć fakt, że między 46. a 88. minutą Betis nie miał… żadnej próby uderzenia na bramkę Szczęsnego. Gdy jednak Natan w końcówce meczu huknął z dystansu – polski bramkarz musiał się natrudzić. Musiała to być dla niego trudna sytuacja, po tym jak niemal całą drugą połowę pełnił właściwie rolę widza.
Szczęsny stanął jednak na wysokości zadania i utrzymał serię meczów bez porażki jako piłkarz katalońskiego klubu. Lewandowski zaś zagrał poniżej możliwości, rzadko biorąc udział w rozegraniu. Oddał zaledwie jeden strzał, niecelny, łącznie zaliczając 22 kontakty z piłką. Bardzo mało jak na 90 minut gry.
Duma Katalonii zakończyła ten mecz z poczuciem niedosytu. Niby przewaga w tabeli nad Realem Madryt, po przegranej Królewskich z Valencią, wzrosła do czterech punktów, ale trudno nie oprzeć się wrażeniu, że Barcelona przegapiła bardzo dogodny moment, by na dobre uciec rywalom w walce o mistrzostwo Hiszpanii.
FC Barcelona – Real Betis 1:1 (1:1)
- 1:0 – Gavi 7’
- 1:1 – Natan 17’
WIĘCEJ O HISZPAŃSKIEJ PIŁCE NA WESZŁO:
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO O HISZPAŃSKIEJ PIŁCE:
- Trzech piłkarzy Realu Madryt ukaranych przez UEFA. Posypały się grzywny
- Szczęsny o ter Stegenie: Nie będę miał problemu, jeśli weźmie sobie miejsce
- Carlo Ancelotti przed sądem. Podpadł hiszpańskiemu fiskusowi
Fot. Newspix