Reklama

Djurdjević ratujący Stal? ChatGPT by tego nie wymyślił

Kamil Warzocha

Autor:Kamil Warzocha

31 marca 2025, 15:50 • 6 min czytania 18 komentarzy

Mamy 2025 rok i można by sądzić, że rynek ekstraklasowych szkoleniowców urozmaica się z roku na rok, co wynika z rosnącej świadomości klubów, kogo wziąć warto, a kogo niekoniecznie. Mamy Adriana Siemieńca, jest Dawid Kroczek, Mateusz Stolarski czy Robert Kolendowicz – postacie, które dają powiew świeżości na karuzeli. Ale polska liga nie byłaby polską ligą bez wymian na ławkach trenerskich, na widok których łapiemy się za głowę.

Djurdjević ratujący Stal? ChatGPT by tego nie wymyślił

Jedni wymieniają Doncicia na Davisa, a drudzy Włodarskiego na Ojrzyńskiego czy Niedźwiedzia na… Djurdjevicia. Znacie nasze zdanie – na widok powrotu Leszka Ojrzyńskiego, który po tak długiej rozłące od futbolu dostał misję ratowania kolejnego klubu w Ekstraklasie, nie wysyłaliśmy listów pochwalnych do Lubina. I nie zrobimy tego także teraz, czyli w chwili, gdy na ostatnie osiem kolejek w Mielcu postanowili ściągnąć człowieka od dwóch lat kojarzonego z nieudaną misją w Śląsku Wrocław i słynną “obsraną zbroją”.

Ivan Djurdjević zostanie trenerem Stali Mielec! [NEWS]

Ivan Djurdjević nowym trenerem Stali? Mielczanie, szykujcie zbroje

Jeśli ktoś z was przegapił 2023 rok w świecie Ekstraklasy, może nie kojarzyć, że autorem tych słów był Ivan Djurdjević: – Dawno nie widziałem swojego zespołu tak obsranego. Obsraliśmy zbroję, to jest wstyd roku, słowo “przepraszam” to za mało – powiedział wówczas trener WKS-u po marcowej kompromitacji w Pucharze Polski na tle drugoligowego KKS-u Kalisz (0:3 po 45 minutach). Po tym meczu nie wygrał żadnego z kolejnych sześciu w lidze, dostał w międzyczasie w papę od Rakowa czy Warty, aż wreszcie na ostatnie kolejki zastąpił go Jacek Magiera.

Piszemy o tym w ramach przypomnienia, że Serb raczej nie był nauczycielem, który sprawiał, że Neville Longbottom, uosobienie fajtłapowatości, stawał się tym, kim był na ostatnim etapie zapewne dobrze wam znanej historii z Hogwartu. Do tej pory Djurdjević nie dał się poznać jako specjalista od awansów, utrzymań i spektakularnych metamorfoz. Na przykład we Wrocławiu, który był dla niego najważniejszym testem w karierze, nie potrafił uciągnąć sytuacji kryzysowej. Co więcej, wielu zawodników miało o nim nie najlepsze zdanie, mimo że Ivan jest trenerem, który stara się dbać o relacje w szatni i – jak usłyszeliśmy – na bezrobociu mocno pracował nad tym aspektem.

Reklama

Czy Ivan Djurdjević dogada się z szatnią Stali? Dużo nad tym pracował

Jego problemem były jednak przestarzałe metody treningowe i dziwne decyzje kadrowe, jak choćby odstawianie Łukasza Bejgera, bo nie pasował do profilu obrońcy “w starym stylu”. Serb nie pomógł sobie również w oczach zarządu, odpuszczając piłkarzom cięższe treningi na zimowym obozie przygotowawczym w Turcji. Pojawiały się wręcz pogłoski, że jest dla nich za dobry, nawet przy złych wynikach, co przeciągnęło się na słabą rundę wiosenną. To dało się zobaczyć szczególnie we wrocławskim świecie imprezowym – chyba u żadnego trenera w ostatnich latach nie dało się zobaczyć tylu piłkarzy Śląska nocą, po meczach lub nawet przed, ilu za kadencji Djurdjevicia. Serb wyznawał zasadę, wtedy dla siebie zgubną, że nie będzie wymagał od zawodników dodatkowej dyscypliny.

Jeśli chodzi o całokształt pracy, w środowisku trenerskim to typowo pierwszoligowa półka, choć też bez przesady, skoro do tej pory zdążył wykazać się jedynie w Chrobrym Głogów. Bez większej presji w walce o utrzymanie, wtedy ze stabilną pozycją w rozgrywkach i niewielką ekspozycją medialną, aczkolwiek z zaskakującymi atakami na czołówkę, wykreowaniem kilku ciekawych zawodników i grą w barażach, co po sezonie 2021/2022 docenił Śląsk Wrocław, a później… nikt. Aż do teraz.

Niedźwiedź na zwolnienie zasłużył, ale Djurdjević na pracę w Stali już nie

To trochę jak z trenerem Tworkiem – świat by się bez tego nie zawalił, ale konkretnych trenerów czasami warto sprawdzić w innych, teoretycznie bardziej sprzyjających ich rozwojowi warunkach. Tylko że tak jak Tworek, mimo utrzymania Śląska w elicie, nie rozkochał w sobie wrocławian i sparzył się na innym klubie niż Warta, tak Djurdjević nie udowodnił we Wrocławiu, że warto dać mu szansę w innym klubie Ekstraklasy. Powtórzymy: jego sezon 2022/2023 musiał ratować wracający z płatnego urlopu Jacek Magiera. Gdyby to się nie wydarzyło, Śląsk w 2024 roku pewnie by świętował, ale co najwyżej wicemistrzostwo 1. ligi.

Djurdjević: Najpierw człowiek, potem zawód [WYWIAD]

A teraz Stal zatrudnia akurat Ivana Djurdjevicia w roli strażaka, który ma ratować Ekstraklasę. Strażaka, którym ani w Lechu, ani w Chrobrym, ani w Śląsku przecież nie był. Już nawet ten nieszczęsny Ojrzyński wzięty przez Zagłębie dlatego, że okazał się opcją po taniości, jak na okoliczności wypada odrobinę logiczniej, bo chociaż ma jakieś doświadczenie w tej specyficznej niszy, jaką jest ekspresowe sprzątanie po poprzedniku. I aż sami nie wiemy, co brzmi bardziej niedorzecznie tuż przed 1 kwietnia 2025 roku – zdanie dowartościowujące Ojrzyńskiego na tle innego trenera w Ekstraklasie czy nadzieja Stali, że pomysł z Djurdjeviciem wypali.

Reklama

Owszem, zmiana trenera w tym zespole była konieczna. Zapowiadało się na nią od dłuższego czasu i właściwie nic nie wskazywało na to, że Janusz Niedźwiedź odkręci się z serii porażek i ogółem marnego punktowania w rundzie wiosennej. W zestawieniu z czterema punktami po ośmiu meczach lutowe zwycięstwo z Jagiellonią wygląda dzisiaj jak błąd w Matrixie albo jak nagroda pocieszenia po wizycie w wesołym miasteczku i – delikatnie mówiąc – nieudanym strzelaniu w puszki. Fajnie nie wrócić do domu z pustymi rękoma, ale co ci po tym, skoro w ogólnym rozrachunku przegrywasz. A Niedźwiedź przegrał i to dobitnie. Może nawet więcej niż tylko robotę w Mielcu.

Stal opiera nadzieję na kimś, kto nic nie wygrał i nikogo nie uratował. Logiczne!

Spójrzmy prawdzie w oczy: Stal obok Zagłębia jest najgorzej grającą drużyną na wiosnę, ale balansowała na granicy przeciętności od 2024 roku. 15 porażek, czyli najwięcej w całej lidze, nie wzięło się znikąd. Nie powiemy, że Stal potrzebowała efektu nowej miotły od razu po rundzie jesiennej, jednak bliskość do strefy spadkowej kazała myśleć, że po przerwie zimowej spokojnie nie będzie. No i nie jest, wczoraj stołek trenera Stali się wywrócił, choć nie mamy wrażenia, że właśnie teraz był najlepszy moment na reakcję.

Prezesom w gabinetach chyba udzieliła się niedźwiedzia drzemka, a później lekka, może niezdrowa fantazja, żeby powierzyć i tak już trudny los klubu takiemu trenerowi jak Ivan Djurdjević. Dziwi tutaj szczególnie fakt, że Stal z tak ważnymi decyzjami odbija się od ściany do ściany. Zaczynała sezon z trenerem Kieresiem, który grał bezpieczniejszy futbol od Niedźwiedzia, choć trudno było nazywać go “trenerem defensywnym”. Gdy Niedźwiedź chętniej stawiający na ryzykowne granie nie wypalił, wrócono do punktu wyjścia, podkręconego o bardziej defensywne nastawienie. Na tej podstawie trudno nie tylko oczekiwać stabilizacji, ale też rozsądnego budowania składu. Licząc od sierpnia, wielu piłkarzy Stali właśnie będzie miało do czynienia z trzecią koncepcją szkoleniową.

Nie twierdzimy oczywiście, że sprawa Stali Mielec pod wodzą serbskiego szkoleniowca jest z góry przegrana. Mimo wszystko, nie bez powodu tuż przed angażem w Śląsku był poważnie rozważany przez Jagiellonię. Ale na tym, poza niezłym okresie pracy w pierwszoligowym Chrobrym, kończy się lista zasług, która w kibicach powinna budować optymizm, ale zamiast tego skłania nas do namowy Paczula, żeby jeszcze raz założył się o spadek z klubem z Podkarpacia.

CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE: NA WESZŁO:

Fot. Newspix

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Mecz kopiuj, wklej. Pajor z golem, a Barcelona z ogromnym sukcesem

Kamil Warzocha
3
Mecz kopiuj, wklej. Pajor z golem, a Barcelona z ogromnym sukcesem

Ekstraklasa