Do niesamowitego skandalu doszło w boliwijskiej ekstraklasie. Na Club Aurora nałożono karę aż 33 punktów ujemnych za to, że jego zawodnik nie okazał się tym, za kogo się podawał.
25-letni Diego Hernan Montano Moizan występował jako swój 20-letni brat Gabriel Montano Moizan. Dzięki obniżeniu wieku wcześniej mógł brać udział w rozgrywkach młodzieżowych.
Podszywka ta być może nie miałaby aż takiego znaczenia, gdyby nie fakt, że Montano Moizan w ostatnim sezonie Division Profesional rozegrał 21 meczów, w których strzelił dziewięć goli i zaliczył jedną asystę. “Młody” skrzydłowy radził sobie tak dobrze, że w sierpniu ubiegłego roku selekcjoner reprezentacji Boliwii Oscar Villegas powołał go na eliminacyjne spotkania z Wenezuelą i Chile. Do debiutu na szczęście nie doszło, dzięki czemu federacja nie będzie miała nieprzyjemności.
Publiczne sugestie, że Diego Hernan ukradł tożsamość swojego brata pojawiły się w grudniu. Wtedy prezes Club Aurora przekonywał, że to fałszywe oskarżenia, które nigdy nie zostały udowodnione.
– Przestańcie się wygłupiać. Chłopak był w naszym klubie od niższych szczebli, ten młody człowiek jest prawidłowo zarejestrowany. Jeśli masz dowody, powinieneś podjąć działania. Kiedy masz dowody i nic nie robisz, jesteś wspólnikiem – komentował Jaime Cornejo.
Kilka dni później klub przedstawił dokumenty rejestracyjne zawodnika, ale to nie pomogło. W styczniu wreszcie sam zainteresowany przyznał się do oszustwa przed sądem dyscyplinarnym. W rzeczywistości urodził się 23 czerwca 1999, a nie 15 lutego 2005, jak się dotychczas wydawało. Jednocześnie zapewnił, że klub i prezes Cornejo o niczym nie wiedzieli.
– Do dziś tylko ja znam prawdę. Klub nic nie wie. Przyszedłem do klubu z kartą członkowską Gabriela, mając 13 lat, żeby grać w drużynie U-13, kiedy prezesem był Bernardo Pavisic. Poszedłem do klubu z moim wujkiem i podobało mi się tam. Spędzałem tam więcej czasu niż w domu. Pewnego dnia porozmawiał ze mną nauczyciel, żeby umożliwić mi grę w klubie. Powiedziałem mu, że chcę grać dla klubu i pokazałem mu dokumenty Gabriela. On mi to umożliwił i zacząłem grać – cytuje słowa zawodnika portal eldeber.com.bo.
– Od tego momentu wszyscy mnie znali: nauczyciele, koledzy z klasy, wszyscy. Następnie podróżowaliśmy do Brazylii i Chile. Potem nauczyciel zobaczył, że gram dobrze i zaczął mnie promować do drużyny zawodowej, a w 2022 roku podpisałem swój pierwszy kontrakt – dodał.
Montano Moizan tłumaczył, że sprawy zaszły tak daleko, że nie mógł już odkręcić błędu popełnionego jako dziecko. – Nie mogłem znieść tamtych dni, mediów społecznościowych, ciągle widziałem posty dotyczące mojej sprawy. Nie mogę nawet spać. Mam na imię Diego. Przyznaję, że klub nic o tym nie wiedział, podobnie jak moi koledzy z pierwszego zespołu. Nie jestem w stanie dłużej tego znosić i dlatego wolę mówić prawdę. Żyłem tylko z tego, z futbolu. Przepraszam bardzo. Jako dziecko nie zdawałem sobie sprawy z tego, co się wydarzy i żałuję wszystkiego – kajał się Boliwijczyk.
Najbardziej czuł się zobowiązany względem prezesa. – Jaime Cornejo będzie na mnie zły, nie będzie chciał mnie widzieć, wiem, że wyrzuci mnie z klubu. Zapytał mnie o to dopiero, gdy to wszystko wyszło na jaw, po tym zamieszaniu, a ja zawsze mu mówiłem, że jestem Gabriel. Nigdy nie powiedziałem mu prawdy. Znam jego charakter i wiem, że po tym wszystkim wyrzuci mnie z klubu, bo go okłamałem i zawiodłem. Miał do mnie wielkie zaufanie i jeśli Bóg pozwoli, wybaczy mi. Jest mi naprawdę przykro. Chcę grać, bo w ten sposób zarabiam na życie – mówił ze smutkiem.
O zmianie tożsamości wcześniej wiedzieli jego rodzice i wielokrotnie go strofowali, ale mieli na niego ograniczony wpływ, bo byli w separacji, a zawodnik mieszkał z dziadkami.
Konsekwencje są poważne. Club Aurora stracił aż 33 punkty, prezes Cornejo i jeszcze jeden działacz zostali zawieszeni na trzy lata, a sam zawodnik na dwa. Prawnicy zapowiadają złożenie apelacji.
Fot. Newspix