Wierzyliście, że po meczu Legii z Jagiellonią polscy sędziowie się ogarną? My nie, choć naiwnie zakładaliśmy, że chociaż na chwilę dadzą o sobie zapomnieć i posędziują ten weekend bez żadnych baboli. Byle już nie podwyższać temperatury dyskusji o kontrowersjach, wypić, zapomnieć. Nie braliśmy jednak pod uwagę faktu, że Ekstraklasa spłata nam figla i wyśle na mecz 1. ligi arbitra z elity, Pawła Raczkowskiego, który razem z kolegami nawiązał poziomem do Marciniaka i Lasyka ze środowego Pucharu Polski.
Raczkowski nie zauważył rzutu karnego dla Wisły Kraków, kiedy przy stanie 1:0 piłka odbiła się od ręki Gaprindaszwilego. Nie z centymetra, kiedy leżał tyłem, z opaską na oczach, w trakcie robienia fikołka. Tylko wtedy, gdy piłka spędziła trochę czasu w powietrzu i spadła dokładnie na jego łokieć, który zabrał możliwość piłkarzowi Wisły przyjęcie futbolówki na klatkę piersiową. Gruzin nie widział piłki, nie liczył chmurek na niebie, ale co z tego, skoro ruch do niej był ewidentny, a zagranie ręką miało wpływ na akcję ofensywną rywala.
Naprawdę nie wiemy, jak to wybronić. Nie wiemy, dlaczego Raczkowski nie widział albo nie chciał widzieć tej ręki. Ba, drapiemy się po głowie, myśląc o tym, co w tamtym momencie robili sędziowie na wozie VAR. Poszli na fajkę? Jedli kolację? Mieli przerwę w dostawie prądu?
Przecież to jest niepojęte.
Ręka jak chuj pic.twitter.com/5SpAsl9kKm
— WJ1906D (@MW22CL) February 28, 2025
Nie chcieliśmy, żeby rozmowa o meczu drużyn walczących o awans do Ekstraklasy sprowadzała się do oklepanego już tematu błędów sędziowskich. Ale jak tu mówić o sprawach sportowych, jeśli ma się wrażenie, że coś zostało wypaczone? Fajnie byłoby skupić się na tym, jakim kozakiem jest Rodado. Bramka – bajka, niewielu piłkarzy ogółem w Polsce potrafi zrobić coś z niczego, tak jak zrobił to dzisiaj Hiszpan. Gole Arki? Oba przypadkowe i niezgodne z obrazem lepiej wyglądającej Wisły, na czele z drugą, kompletnie kuriozalną, która spada na konto Letkiewicza.
Ale, no właśnie, jak bumerang w myślach wraca wizja, wedle której ekipa z Krakowa dostaje jedenastkę, wykorzystuje ją i mecz wygląda później zupełnie inaczej. Nie tak, że Arka może stanąć we własnym polu karnym i bronić wyniku 2:1, czasami w bardzo ofiarny sposób. Okej, gościom brakowało skuteczności i w kilku przypadkach aż nie wierzyliśmy, że kopiący piłkę jest piłkarzem pierwszoligowym, a nie cyrkowcem udającym sportowca. Taki Duarte, gdy szedł właściwie sam na sam z Węglarzem, obił bębniarzy na trybunach. Raz w dogodnej sytuacji w słupek huknął Zwoliński, raz minimalnie chybił Rodado, gdzieś w międzyczasie piłkarze Arki jeździli na tyłkach, żeby bronić światła bramki. A więc jak ktoś wyskoczy z opinią, że “mogli strzelić z gry, cicho tam”, będzie miał rację. Mogli.
Ale mogli też spróbować z jedenastu metrów, kiedy gola strzelić jest łatwiej. Nie musieli, ale mogli. Musiał to sędzia podyktować ten rzut karny, ale jakimś cudem akurat tego w tym spotkaniu nie zobaczyliśmy. Tu apel do Piotra Rzucidły i Tomasza Listkiewicza, którzy siedzieli w wozie VAR: najlepiej będzie, jak wyjdziecie przed kamery i powiecie, dlaczego niedowidzący Raczkowski nie został zawołany do monitora. Chcemy wierzyć, że wzrok macie lepszy, a z drugiej strony – nie ma większego znaczenia, czy przeszkodziły wam chochliki, czy może brak kamery. Do tego meczu i tak będziemy wracać z przypuszczeniem, że Wisła Kraków w tamtym momencie została przekręcona.
Inna sprawa, że Wisła powinna była wcisnąć jeszcze jedną bramkę. Arka wyglądała słabo, a jej główną bronią na “Białą Gwiazdę” były ostre faule i wybijanie z rytmu. Pod tym względem zastanawiające mogło być jeszcze to, że Raczkowski dopiero w 43. minucie zaczął rozdawać kartki, trochę za późno, bo choćby Poletanović wcześniej zdążył zapłacić za to urazem. To tak na dokładkę, że grono arbitrów dało w Gdyni popis.
Ale popis, na szczęście dla Wisły Kraków, dał rzutem na taśmę Frederico Duarte. Wolej, fajnie nakryta piłka, sytuacyjny strzał w kierunku dalszego słupka. Nie było ściągniętej pajęczyny, trochę brakowało do samego okienka, ale w takim miejscu i przy takich okolicznościach to śmiało jest kandydat na bramkę kolejki. Wyciągnięty remis nie zamazuje kontrowersji, ale chociaż w części coś Wiśle rekompensuje, bo przynajmniej na punkcik na pewno zasłużyła.
Arka Gdynia – Wisła Kraków 2:2 (1:1)
- 1:0 – Sobczak 8′
- 1:1 – Rodado 28′
- 2:1 – Azatsky 53′
- 2:2 – Duarte 90+5′
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Drodzy i nieskuteczni. Dlaczego nie warto kupować napastników zimą? [ANALIZA]
- Puszcza lepsza w Warszawie. Historyczny awans Żubrów
- Piotr Lasyk tłumaczy decyzje z meczu Legia – Jaga [WYWIAD]
- Marciniak mętnie się tłumaczy, a protokół VAR ma w głębokim poważaniu
- Awans Legii i ogromna kontrowersja. Jagiellonia oszukana?
Fot. Newspix