Końca Daniela Myśliwca w Widzewie w jakimś stopniu można było się spodziewać. O napiętych relacjach wśród najważniejszych postaci w klubie było wiadomo od dawna, więc choćby z tego względu bomba musiała wreszcie wybuchnąć. Nie powiemy, że przy jej odpaleniu trener w ogóle nie majstrował, ale na pewno nie był głównym winowajcą. Ba, całe te okoliczności stawiają w złym świetle nie Myśliwca, a bardziej Widzew, który właśnie zrobił typowy krok jak na klub zmierzający w stronę spadku z Ekstraklasy.
Burdel w zarządzaniu i kłótnie w gabinetach nigdy nie prowadzą do czegoś dobrego. No chyba że po nich następuje zasadna czystka, ale tutaj nie mamy wrażenia, że Widzew miał jasny plan na jej przeprowadzenie. Na przykład moment pożegnania z trenerem jest absurdalny, jeśli założymy, że dało się to zrobić w spokojniejszej atmosferze na początku roku. A tak mamy obraz niepoważnych gości, którzy na własnym podwórku walczą o to, kto ma większego, w dodatku podejmując impulsywne decyzje.
Impulsywne, bo Widzew nie przygotował następcy. A nawet jeśli przygotowywał, to z myślą o lipcu, kiedy umowa Myśliwca miała wygasać. Tu i teraz zespół objął asystent trenera Patryk Czubak, który na najbliższy mecz z Radomiakiem (a może i dalej?) może wypalić, może nie. Wiecie, czysta ruletka, od której Widzew podobno stroni, bo taki porządny w finansach, bo taki fajny, amerykański.
Wyszło, że wcale nie porządny, a niepoważny. Owszem, Myśliwiec nie pomagał sobie na początku rundy wiosennej. Właściwie ciągle dostawał w łeb (1:4 z Lechem, 0:3 ze Śląskiem, 0:4 z Pogonią) i zdradzał postawę pt. “Nie chce mi się”. Ale problemów trzeba szukać nieco wyżej, choćby w postaci dyrektora sportowego, który nie może powiedzieć, że mu też się odechciało. Nie, on zwyczajnie nie potrafi. Przestał być mocnym narzędziem w rękach nie tylko klubu, ale też przede wszystkim trenera.
Pan i władca dojazdów do autostrad. Kim jest człowiek, który chce kupić Widzew?
Widzew sprzeciętniał pod każdym względem. Nie dość, że sam zaciągnął sobie hamulec we wzmacnianiu kadry i dał negatywny sygnał trenerowi (i niebezpośrednio piłkarzom), to jeszcze zagonił się w zaułek decyzyjny. Zwalniać Myśliwca teraz czy poczekać do lata? Wygłupić się czy mieć nadzieję, że uda się dotrwać do maja w Ekstraklasie? Zachować klasę czy trochę ją nadszarpnąć?
To nie była łatwa sytuacja do oceny, ale ktoś najwyraźniej stwierdził, że Widzew nie rokuje i z Myśliwcem spadnie z Ekstraklasy. Innego kluczowego argumentu nie dostrzegamy, bo przecież ten klincz między trenerem, dyrektorem i prezesem trwał długo i mógł potrwać do końca sezonu. Dlatego wygląda to tak, jakby w Widzewie czekali na słabszy moment Myśliwca, ten jeden przełomowy pretekst, żeby powiedzieć kibicom “Patrzcie, to nie my, to on”.
Ale kibice, przynajmniej w większości, nie są głupi. Wiedzą, że fuszerkę odstawił Tomasz Wichniarek. Wiedzą, że Myśliwcowi kazano bić się drewnianym mieczem. Okej, czasami się uda, a wtedy mówi się, że ktoś jest wizjonerem, że jest super. Wciągnął wyżej tego i tego piłkarza, dajmy mu więcej takich, bo przecież ogarnie. Ale jak się nie udaje, w klubie mało kto potrafi uderzyć się w pierś i powiedzieć “Sorry, daliśmy słaby materiał”. Jasne, że z takiego też zbudujecie dom, ale zaraz przyjdzie byle wichura, byle kryzys, no i macie przepis na katastrofę.
Pod tym kątem Widzew trochę przypomina Śląsk z tego sezonu. W zarządzaniu lipa, dyrektor sportowy do odstrzału, trener nie radzi sobie z gównianymi warunkami. Minus dla niego, że to wszystko go przerosło, że może nie potrafił dostosować się do realiów. Ale z drugiej strony – zaraz, zaraz, Widzew w budowaniu zespołu aspiruje do bycia Lechią, czy jednak mierzy nieco wyżej? Bo jeśli wyżej, tak jak na początku miał prawo sądzić Myśliwiec, nie może być tak jak dzisiaj. A dzisiaj w Łodzi mają puentę własnej badziewności z kadrą na miejsca 12-15, bez trenera po 22. kolejce i niemal zamkniętym, niewykorzystanym oknem transferowym.
Brakuje jeszcze tylko tego, żeby Widzew “dowiózł” na każdym innym gruncie i skończył w 1. lidze, a patrząc na obecne zarządzanie – jest to całkiem możliwe. Tak czy siak, w Łodzi będą mieli gorące miesiące nie tylko przez wiosenne słońce.
WIĘCEJ NA WESZŁO O EKSTRAKLASIE:
- Feio unika odpowiedzialności za dziecko? “Dowody są niezbite”
- “Pajacu jeb…”, “oszuście”. Spięcia sztabów z sędzią, Feio z dłuższą pauzą?
- Lech Poznań wreszcie wygrał, ale żadnych wątpliwości nie rozwiał
Fot. Newspix