Największe hity nie zawsze dowożą. Derby Stambułu to teoretycznie jedna z najbardziej elektryzujących rywalizacji w Europie, jednak z dużej chmury zobaczyliśmy zaledwie kilka kropelek deszczu. Występujący na boisku Polacy również nie będą wspominali tego wieczoru dobrze. Zarówno Sebastian Szymański, jak i Przemysław Frankowski nie pokazali niczego w ofensywie i skupiali się przede wszystkim na przeszkadzaniu rywalowi. Był to mecz imienia Jose Mourinho.
To spotkanie miało mocno południowoamerykański charakter. Zawodnikom nie można odmówić walki i zaangażowania, szkoda jednak, że nie było w tym gry w piłkę nożną. Błędy w rozegraniu, faule i proste straty długimi momentami przypominały perpetum mobile. Sebastian Szymański i Przemysław Frankowski nie zrobili wiele, aby pokazać coś więcej niż schematyczne podawanie do najbliższego kolegi. Mimo wszystko bardziej usprawiedliwić możemy rodaka występującego w Fenerbahce, ponieważ jego drużyna znacznie rzadziej miała piłkę przy nodze i można było odnieść wrażenie, że jego ruchy były bardziej przemyślane. Dziś Szymański wyglądał jak prawdziwy żołnierz Jose Mourinho.
Mechaniczny Szymański
Sebastian Szymański nie pokazał polotu w ofensywie, jednak bez większych problemów zaliczał odbiory w środku pola i bardzo dużo biegał, więc Jose Mourinho może być zadowolony z jego występu. Nie brakowało również sytuacji, w której dwójka Polaków toczyła dziś bezpośrednie pojedynki, a zwycięsko z nich wychodził Szymański. Można odnieść wrażenie, że świeżo upieczony zawodnik Galatasaray w znacznie mniejszym stopniu wiedział, co należy robić na boisku. Jeśli ktoś oglądał ten mecz uważnie, to nie będzie miał pretensji do byłego piłkarza Legii Warszawa, ponieważ tak wyglądała taktyka obrana przez Portugalczyka, a nasz rodak bardzo dobrze spełniał jego zadania.
Reprezentant Polski został zmieniony w 61. minucie spotkania, a w jego miejsce pojawił się Sofyan Ambrabat. Nie ma co dorabiać wielkiej filozofii do tej zmiany, po prostu szkoleniowiec potrzebował piłkarza ze świeżymi siłami, który będzie pracował na takiej samej intensywności, co Sebastian Szymański. Po wejściu Marokańczyka obraz gry za bardzo się nie zmienił. Od początku do końca spotkania lepsze wrażenie robiło Fenerbahce i to wicelider bardziej zasłużył na zwycięstwo. Zespół prowadzony przez “The Special One” oddał trzy celne strzały, a z wyższego posiadania piłki Galatasaray nic nie wynikało.
Niedokładny Frankowski
Przemysław Frankowski w RC Lens był piłkarzem, który mocno bazował na intensywnym bieganiu, szukaniu kluczowych podań oraz dobrych dośrodkowaniach. Grając we Francji dawał bardzo dużo w ofensywie i właśnie tego od niego oczekiwano w Galatasaray. Na tle najmocniejszego przeciwnika pokazał się ze znacznie gorszej strony niż w poprzednim klubie. Był to podobny występ do tych, które mieliśmy okazję oglądać w reprezentacji Polski. Jego głównym pomysłem na stworzenie zagrożenia pod bramką Fenerbahce było podanie do najbliższego kolegi. Zespół prowadzony przez Jose Mourinho całkowicie dziś ujarzmił atuty 29-latka.
Jedynym pozytywem w występie Frankowskiego była gra w obronie. Pod tym względem Polak nie ma sobie nic do zarzucenia i dobrze czytał zamiary rywala. Należy również pamiętać o tym, że jego ulubioną pozycją jest wahadło, a dziś wystąpił jako prawy defensor. Mimo wszystko zasługuje na gorszą ocenę niż Szymański, ponieważ zanotował dużo więcej prostych strat w rozegraniu, a wybory Szymańskiego były zdecydowanie bardziej przemyślane.
Szkoda, że Okan Buruk oraz Jose Mourinho zdecydowali się dziś na rozegranie partii szachów. W Turcji na starcie tych drużyn czeka się tygodniami. Ten remis w zdecydowanie większym stopniu urządza Galatasaray, które ma sześć punktów przewagi nad drugim Fenerbahce. Jednym z głównych obrazków dzisiejszych derbów było zachowanie Victora Osimhena, który starał się ostentacyjnie uciszać jednego z asystentów Jose Mourinho. Tym występem Nigeryjczyk nie zapracował sobie na transfer do lig TOP5, wyglądał zdecydowanie gorzej niż Edin Dzeko.
Następnym razem prosimy trenerów o zlitowanie się nad kibicami i postawienie na większą inicjatywę, ponieważ te derby nie stanowią dobrej reklamy dla ligi tureckiej.
Galatasaray – Fenerbahce 0:0
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Legia zagrała najgorszy mecz w historii pomiarów. Radomiak ją zdominował [ANALIZA]
- Koniec Myśliwca. Widzew jest dramatycznie niepoważny [KOMENTARZ]
- Witaj w NBA! Wybierz truciznę: kokaina, alkohol czy kobiety?
Fot. Newspix