Manchester United przez wiele lat cieszył się opinią klubu, który wyciąga z piłkarzy absolutne maksimum. Wszystko zmieniło się po odejściu sir Alexa Fergusona w 2013 roku. Od tego czasu wielu naprawdę zdolnych zawodników nie było w stanie pokazać na Old Trafford pełni swojego talentu. Co ciekawe, spora grupa udowodniła w innych prestiżowych miejscach, że jednak potrafi grać w piłkę. Ostatnie tygodnie pokazują, że kolejnym tego typu piłkarzem może być Antony, który wszedł do LaLiga z drzwiami i futryną.
Po odejściu sir Alexa Fergusona tak naprawdę jedynym w wybitnie trafionym transferem jest Bruno Fernandes. Portugalski pomocnik od początku swojej przygody w klubie z Manchesteru wygląda jak piłkarz zupełnie niepasujący do swoich kolegów. Przez tyle lat nikt bowiem nie potrafił pokazywać na boisku takich umiejętności i to z taką regularnością, co on. Być może 30-latek poradziłby sobie w dawnym, wielkim Manchesterze United z takimi piłkarzami jak Eric Cantona, Ryan Giggs czy Dwight Yorke.
W przeszłości Czerwone Diabły cieszyły się opinią klubu wywierającego tak dobry wpływ na piłkarzy, że do dziś można znaleźć w internecie teorie sugerujące, jak wielki byłby Ronaldinho, gdyby tylko trafił pod skrzydła sir Alexa Fergusona. Dziś możemy się zastanawiać, jaką karierę zrobiliby Paul Pogba oraz Matteo Darmian, gdyby nie przenieśli się na Old Trafford.
Antony. Być może nie powiedział jeszcze ostatniego słowa
Kiedy przychodził do Manchesteru United, kibice byli zranieni ciągłym pasmem porażek, a także niekończącymi się opowieściami o niespełnionych talentach. Pozyskanie go za 95 milionów euro doskonale pokazuje jak mocno popsuł się rynek transferowy w ostatnich latach. Dziś Brazylijczyka można wymieniać w jednym rzędzie z Ousmane Dembele, Coutinho, Edenem Hazardem czy Antoinem Griezmannem w gronie najgorszych i najbardziej przepłaconych transferów w historii futbolu.
Żaden człowiek o zdrowych zmysłach nie wierzy w to, że 24-latek wróci na Old Trafford po udanym wypożyczeniu do Betisu i zwojuje ten stadion. Jeśli nie dotarł do niego Ruben Amorim, to nie ma najmniejszych wątpliwości, że obie strony po prostu muszą się rozejść. Nie można jednak całkowicie wykluczyć tego, że Antony nie zrobi wielkiej kariery. Jego obecne wejście do Realu Betis wygląda obiecująco. W 2025 roku zdobył więcej bramek w LaLiga niż Lamine Yamal czy Vinicius Junior.
Do tej pory Antony rozegrał w barwach Los Verdiblancos cztery mecze, zdobył trzy bramki, zaliczył jedną asystę oraz we wszystkich dotychczasowych meczach LaLiga otrzymał nagrodę MVP spotkania. Ligowymi rywalami byli Athletic Bilbao, Celta Vigo oraz Real Sociedad, a w Lidze Konferencji Antony zagrał także przeciwko KAA Gent. Różnica w jakości jego występów w Betisie i Manchesterze United jest kolosalna. Tak naprawdę trzy występy w LaLiga wystarczyły, aby wykręcił lepsze liczby niż w Premier League od sierpnia 2023 do stycznia 2025 roku.
– Najważniejsze jest to, aby być szczęśliwym. W Betisie jestem szczęśliwy – powiedział Antony w jednym z wywiadów.
Moving to Real Betis helped Antony regain his happiness
(via @RealBetis) pic.twitter.com/bOLhBmS6ds
— ESPN FC (@ESPNFC) February 19, 2025
Przepłacony piłkarz
Brazylijskiemu skrzydłowemu nie pomogło przyjście Rubena Amorima do Manchesteru United – pod jego wodzą rozegrał tylko dziewięć spotkań, ani razu nie mając w tym czasie bramkowego udziału. Podczas jego nieudanej przygody na Old Trafford kibice Czerwonych Diabłów zauważali jednak, że nawet w Ajaksie Antony nie był piłkarzem wybitnym. A konkretniej – nie wartym swojej ceny. 24 bramki i 22 asysty w 82 meczach Ajaxu wystarczyły, aby Manchester United zapłacił za niego aż 95 milionów euro. To drugi najdroższy transfer w historii klubu, droższy o 10 mln był tylko Paul Pogba.
Trudno powiedzieć, aby Antony był w barwach holenderskiej drużyny lepszym piłkarzem niż David Neres, który nigdy nie kosztował aż tyle, a dziś nieźle radzi sobie w Napoli. Po przygodzie w Ajaksie mocno wierzył w niego Tite, ponieważ na mundialu w Katarze grał sporo. Zawiódł mocno w ćwierćfinale z Chorwacją. Po mistrzostwach świata wystąpił tylko w jednym meczu, ponieważ jego kariera znalazła się na sporym zakręcie.
Jego kontrakt z Manchesterem United obowiązuje do 2027 roku, ale czy wróci jeszcze do Anglii? Zobaczymy. Najprawdopodobniej klub będzie chciał odzyskać część zainwestowanych w niego pieniędzy.
OFFICIAL: Antony has been nominated for the La Liga February Player of the Month Award.
pic.twitter.com/LOaWzTgCPw
— Pubity Sport (@pubitysport) February 19, 2025
Angel Di Maria. Znienawidzony geniusz
Di Maria został kupiony przez Manchester United w 2014 roku za rekordowe w tamtym okresie 75 milionów euro, po tym jak przez cztery lata błyszczał w Realu Madryt. Dziś to szósty najdroższy transfer w historii klubu, a więcej kosztowali wspomniani wcześniej Paul Pogba, Antony, a także Harry Maguire, Jadon Sancho oraz Romelu Lukaku.
Z perspektywy United plusem jest to, że odzyskano większość zainwestowanej w niego kwoty, ponieważ po roku został sprzedany za 63 mln do PSG, gdzie czuł się znacznie lepiej i gdzie spędził siedem kolejnych lat swojej kariery. Tam zdarzało mu się nawiązywać do wielkiej formy z okresu gry dla Królewskich.
Di Maria au Real Madrid c’était vraiment quelque chose.
Lui, contrairement à Özil, est parti avec la Décima où il a été un protagoniste, mais les deux auraient mérité de rester plus longtemps au club.
pic.twitter.com/MoEKmMFDJL— Les Merengues (@Les_Merengues) September 13, 2023
Złe relacje z Van Gaalem
Wejście Di Marii do Manchesteru United wyglądało całkiem obiecująco. Po 12. kolejce Premier League miał na koncie trzy gole oraz sześć asyst. Później pojawiły się jednak kontuzje, a także nienajlepsze relacje z Louisem van Gaalem. Wcześniej “Angelito” pracował z jednymi z najlepszych trenerów w historii jak Jose Mourinho i Carlo Ancelotti, a w United trafił pod skrzydła kogoś, kto rzekomo nie lubi Argentyńczyków, o czym miało świadczyć jego zachowanie wobec Juana Romana Riquelme.
Innym piłkarzem znad La Platy, którego nie lubił van Gaal był Martin Demichelis, a obaj panowie zetknęli się ze sobą w Bayernie Monachium. Z kolei Di Maria stwierdził, że van Gaal był najgorszym trenerem, z którym przyszło mu kiedykolwiek pracować. Holender miał ciągle wytykać mu błędy, przez co stale się kłócili. Wiele mówił również fakt, że Manchester United skończył wówczas sezon na 4. miejscu ze stratą 17 punktów do prowadzonej przez Jose Mourinho Chelsea.
Później między Manchesterem United a Di Marią wrzało w sezonie 2018/19, kiedy ten – już w barwach PSG – w 1/8 finału Ligi Mistrzów zaliczył dwie asysty na Old Trafford. Wtedy jeden z kibiców Czerwonych Diabłów rzucił w jego kierunku butelkę z piwem, a Argentyńczyk udawał, że wypija jej zawartość, a następnie ją odrzucił, co jeszcze bardziej sprowokowało angielskich kibiców.
Piłkarska legenda
Po odejściu z Manchesteru United Di Maria został jednym z najlepszych piłkarzy w historii PSG. Łącznie w 295 spotkaniach strzelił 93 gole oraz zaliczył 119 asyst. W klasyfikacji kanadyjskiej w historii klubu lepsi od niego są tylko Kylian Mbappe, Edinson Cavani oraz Zlatan Ibrahimović. Ktoś może odbić piłeczkę, że chodzi o słabą Ligue 1, jednak w Lidze Mistrzów Argentyńczyk w 55 meczach strzelił 15 goli i dołożył do tego 21 ostatnich podań. Gdyby PSG miało więcej takich piłkarzy jak Di Maria, zapewne udałoby się im wygrać Ligę Mistrzów.
Argentyńczyk nawet dziś prezentuje znakomitą formę, o czym świadczy 14 goli i osiem asyst we wszystkich rozgrywkach w Benfice i to w wieku 37 lat. W reprezentacji Argentyny do samego końca również pokazywał się z najlepszej możliwej strony. To jeden z najlepszych piłkarzy na świecie od 2010 roku, który po prostu miał pecha, że urodził się w erze Leo Messiego i Cristiano Ronaldo. Spośród wszystkich niespełnionych piłkarzy w nowożytnej erze Manchesteru United, Di Maria był zdecydowanie najlepszym piłkarzem.
Ángel Di María – Sweet Disposition pic.twitter.com/mgij68TqZj
— PSG Comps (@CompsPSG) July 3, 2024
Paul Pogba. Janusze biznesu prosto z Anglii
Kiedy w 2016 roku Manchester United wykupił go za 105 milionów euro, wydawało się, że klub z Old Trafford zajął 1. miejsce w rankingu januszy biznesu. W końcu mowa o piłkarzu, który cztery lata wcześniej odszedł z tego klubu za darmo. Wtedy można było jednak myśleć, że o ile finansowo ten ruch nie miał wielkiej racji bytu, tak na boisku Pogba zabezpieczy linię pomocy na długie lata.
Diagnoza okazała się mylna, ponieważ po powrocie na Wyspy Brytyjskie Francuz miał tylko przebłyski geniuszu. Odświętnie przypominał siebie z czasów gry w Juventusie. W barwach Bianconerich imponował równą, regularną formą. Wtedy potrafił brać udział w 23 akcjach bramkowych w jednym sezonie. Druga linia złożona z Andrei Pirlo, Paula Pogby, Arturo Vidala, a także często wchodzącego z ławki Claudio Marchisio była jedną z najlepszych na świecie. To właśnie wtedy Juventus pod wodzą Antonio Conte zdobył mistrzostwo z rekordową liczbą 102 punktów w sezonie 2013/14.
Wtedy Paul Pogba był twarzą odrodzenia Juventusu. Zdobywając cztery tytuły mistrzowskie kibice mogli uwierzyć, że Stara Dama wkrótce spróbuje powalczyć o trzeci puchar Europy. Francuz posiadał jednak największy potencjał sprzedażowy i Andrea Agnelli postanowił to wykorzystać. Dziś przejście Francuza do Manchesteru United jest 15. najdroższym transferem w historii futbolu, jednak w 2016 roku znajdowało się na całym szczycie, co pokazuje jak mocno zmienił się rynek transferowy.
Na początku swojej powtórnej przygody na Old Trafford Pogba być może nie prezentował się tak dobrze jak w Juventusie, jednak zachowywał pewną przyzwoitość. Jego największe problemy rozpoczęły się w 2019 roku. Od tego czasu jest cieniem samym siebie, czego finałem jest kompletnie nieudany powrót do Juventusu, a także zawieszenie za doping, które kończy mu się w marcu.
Do nada eu lembrei do futebol do Pogba na Juventus pic.twitter.com/e3wGLTuSDf
— Afonso «𝑷𝒓𝒆𝒕𝒐𝒃𝒓𝒂𝒔» 文 (@oafonsoprimo_) January 15, 2025
Romelu Lukaku. Nie taki zły, jak go malują
Kupiony w 2017 roku za 85 milionów euro z Evertonu. Belg to piąty najdroższy transfer w historii klubu. Doskonale pamiętamy moment, kiedy szedł z kolegami świętować przejście na Old Traffotd. Plusem tego nieszczęścia był fakt, że dwa lata później udało się go sprzedać za 74 miliony do Interu Mediolan. Przed przyjściem do Czerwonych Diabłów zakończył sezon z 25 bramkami na koncie w Premier League w barwach Evertonu i wydawało się, że na Old Trafford przychodzi napastnik, który może powalczyć o koronę króla strzelców. Właśnie o cztery trafienia przegrał przecież z samym Harrym Kanem.
Belg zaliczył obiecujące wejście do drużyny prowadzonej przez Jose Mourinho. 27 bramek i dziewięć asyst we wszystkich rozgrywkach, w tym 16 trafień w Premier League to dorobek, który dziś z perspektywy czasu może robić wrażenie. Zwłaszcza jeśli zestawi się go z popisami Rasmusa Hojlunda czy Joshuy Zirkzee. Co by nie mówić o “The Special One”, potrafił na Old Trafford wykrzesać wiele z różnych piłkarzy, czego przykładem jest Lukaku. Kolejny sezon wyglądał słabiej, jednak i tak zakończył go z 15 golami. Jeśli dziś zestawimy Lukaku z innymi asami Manchesteru United, ten nie wygląda aż tak tragicznie, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę kwotę, którą udało się za niego zainkasować.
Lukaku był oceniany negatywnie głównie ze względu na oczekiwania, jakie generowała jego osoba. Dziś wiemy, że nie jest to na tyle dobry napastnik, aby aspirować do bycia jednym z najlepszych piłkarzy na świecie. W barwach Manchesteru United nigdy nie pokazał się jednak z tak dobrej strony, co w Interze Mediolan. Fani Czerwonych Diabłów mogą jednak mieć do niego mniej pretensji i w mniejszym stopniu nazywać go niewypałem transferowym, co sympatycy Chelsea, dla których stał się uosobieniem porażki oraz braku lojalności.
One club’s trash is another club’s treasure
Lukaku, Mkhitaryan and Darmian were all sold by Manchester United and now Champions League finalists with Inter
pic.twitter.com/XSELnuUtCu
— Italian Football TV (@IFTVofficial) May 19, 2023
Matteo Darmian. Życie zaczyna się po 30-ce
W 2015 roku Manchester United kupił go za 18 milionów euro i wydawało się, że może zamknąć dyskusję na temat braków na prawej obronie. We Włoszech Darmiana uważano za duży talent, choć Półwysep Apeniński opuszczał już jako 25-letni zawodnik. Jego pobyt w Anglii okazał się sporym rozczarowaniem, bowiem mało kto spodziewał się, że wyżej od niego w hierarchii defensorów będą Daley Blind, Luke Shaw, Ashley Young czy Antonio Valencia. Z roku na rok jego rola w zespole stawała się coraz bardziej marginalna, aż w końcu w 2019 roku rozegrał zaledwie 90 minut w Premier League i został oddany za frytki (nieco ponad dwa miliony euro) do Parmy.
Wydawało się wtedy, że wyższy poziom niż Torino zdecydowanie przerósł Darmiana i ten wraca na swoje miejsce. W prowadzonej przez Roberto D’Aversę Parmie pokazał jednak, że w grze obronnej jest prawdziwym fachowcem. Nie umknęło to uwadze dyrektora sportowego Interu Giuseppe Marotty, który ku zaskoczeniu wszystkich postanowił sprowadzić go do Nerazzurrich. W tamtym momencie ten transfer wyglądał kuriozalnie, Inter wzmocnił bowiem piłkarz, który został brutalnie zweryfikowany przez Manchester United. Okazało się jednak, że Marotta kolejny raz widzi więcej. Darmian przebojem wskoczył do pierwszego składu i stał się piłkarzem, który bardzo mocno przyczynił się do wywalczenia tytułu mistrzowskiego.
To piłkarz, któremu taktyka Interu idealnie odpowiada. Może grać zarówno jako półstoper, jak i lewy, a także prawy wahadłowy. Jego doświadczenie, a także postawa w obronie sprawiły, że na początku swojej przygody z klubem z Mediolanu Achraf Hakimi oraz Denzel Dumfries przegrywali z nim rywalizację. Lata mijają, a 35-letni Darmian nadal jest ważną częścią zespołu. To jeden z najważniejszych piłkarzy drużyny, która w 2023 roku awansowała do finału Ligi Mistrzów. Włoch w Champions League pokazał, że potrafi grać na najwyższym poziomie, nie miał również większych problemów z wygrywaniem pojedynków z piłkarzami Barcelony. Manchester United posiadał Darmiana w najlepszym wieku i dziś może tylko zadać sobie tylko proste pytanie: co poszło nie tak?
A return to the starting XI for @DarmianOfficial v Crystal Palace today – he has previous against the Eagles!
#MUFC #MUNCRY pic.twitter.com/rJFVPktkhn
— Manchester United (@ManUtd) November 24, 2018
Alexis Sanchez. Nieudana kopia van Persiego
Drugi po Angelu Di Marii przykład piłkarza, który błyszczał wszędzie, tylko nie w Manchesterze United. Trafił na Old Trafford w 2018 roku po czterech niezwykle udanych latach w Arsenalu. Zaproponowano mu rewelacyjne warunki kontraktu i liczono na powtórzenie historii van Persiego. Holender po zmianie barw klubowych okazał się jednym z najlepszych transferów.
W końcu Chilijczyk w tamtym czasie był tylko rok starszy od Holendra, więc powtórka wydawała się realna. Szybko okazało się jednak, że zainwestowane 34 miliony euro, to pieniądze, które po prostu spalono w piecu. Skrzydłowy zaczął mieć problemy ze zdrowiem, a w momencie kiedy był dostępny – nie dawał drużynie nic. W przeciwieństwie do Lukaku, klub wyszedł mocno stratny na tej transakcji. Za to podobnie jak Belga samego Sancheza w Interze odrestaurował Antonio Conte. W barwach Nerazzurrich stał się ważnym piłkarzem, wydatnie pomagając klubowi sięgnąć po mistrzowski tytuł. Po odejściu z Czerwonych Diabłów zdołał przez cztery sezony pokazywać się z dobrej strony w europejskiej piłce. Tak naprawdę odpalił w każdym innym klubie, tylko nie w Manchesterze United.
Obecnie Sanchez, już w wieku 36 lat, występuje u… Kosty Runjaicia w Udinese. Niedawno wyleczył poważny uraz łydki, przez co szkoleniowiec w ostrożny sposób korzysta z jego usług.
“SU TIEMPO DE RECUPERACIÓN SE HA ALARGADO”
Kosta Runjaić se refirió a la nueva lesión de Alexis Sánchez.
El Niño Maravilla aún no hizo su debut en Udinese.
Alexis Sánchez pic.twitter.com/FlQWfEIaiE
— DSPORTS Chile (@DSportsCL) November 9, 2024
Memphis Depay. Nie jest aż tak nieudolny
Jeden z ostatnich przykładów zmarnowanego talentu przez Manchesteru United. Nie był to co prawda piłkarz o takich możliwościach jak Lukaku, Pogba, Di Maria czy Alexis Sanchez, jednak lata spędzone w Olympique Lyon, Barcelonie oraz Atletico Madryt udowodniły, że stać go na więcej niż pokazał w Anglii. Kiedy w 2015 roku kupowano go za 34 miliony euro z PSV Eindhoven wydawało się, że może zrobić różnicę na lewym skrzydle.
Z Czerwonych Diabłów odszedł w kiepskim stylu, ale szybko pokazał we Francji, że umiejętności ma spore. Zapracował sobie na transfer do Barcelony, do której zaliczył obiecujące wejście. W pierwszych 16 kolejkach LaLiga Holender zdobył osiem bramek. Mimo że koniec końców jego przygoda w lidze hiszpańskiej nie była wymarzona i łapał potem dużo urazów, to i tak pokazał, że jest znacznie lepszym piłkarzem niż sugerowałaby to tylko jego przygoda z United. Potwierdzają to również liczby – 46 trafień i 32 asysty w 98 występach w reprezentacji Holandii.
Jadon Sancho. Nabrał wszystkich w Chelsea?
Początek jego przygody w Chelsea dał nadzieję, że może zostać jednym z najciekawszych piłkarzy Premier League w obecnym sezonie. Dobre pierwsze wrażenie to jednak nie wszystko, a po dobrym wejściu przyszła obniżka formy i obecnie fani The Blues na niego narzekają. Anglik ostatnią bramkę zdobył 8 grudnia i od tego czasu popisał się tylko jedną asystą. Po powrocie do Borussi Dortmund również był tylko piłkarzem momentów, o czym świadczy nagroda MVP za półfinał Ligi Mistrzów z PSG. Całościowo brakowało jednak konkretów w ofensywie. To czwarty najdroższy transfer w historii Manchesteru United.
Dziś po obniżce lotów w Chelsea trudno spodziewać się tego, aby Czerwone Diabły odzyskały znaczącą część zainwestowanych w niego 85 milionów euro. John Obi Mikel stwierdził nawet w jednym z wywiadów, że 24-letni skrzydłowy oszukał wszystkich swoimi pierwszymi występami. Sancho zdarza się bowiem pokazywać wysokie umiejętności nawet w Premier League, jednak jego największym problemem jest brak regularności.
WIĘCEJ O PREMIER LEAGUE:
- Black Sabbath i Aston Villa, czyli jak metal łączy się z futbolem
- Upadek Rashforda. Miał być następcą CR7, skończył w hierarchii za trenerem bramkarzy
- Na spontanie po mistrzostwo Anglii. Wielka improwizacja Kevina Keegana
Fot. Newspix