Niels Frederiksen na konferencji prasowej przez niedzielnym meczem z Zagłębiem Lubin stanął w ogniu niewygodnych pytań po dwóch porażkach z rzędu. Kolejorzowi zarzuca się głównie jednowymiarowość. Zdaniem Duńczyka receptą na pokonanie obecnych problemów ma być intensywność. Między wierszami dowiedzieliśmy się również, że znacząco spadła pozycja Dino Hoticia w drużynowej hierarchii.

Na początku Frederiksen postarał się wyjaśnić przyczyny porażek z Lechią o Rakowem. Dziś o Zagłębiu rozmawiano bardzo niewiele i przez większość czasu rozdrapywano rany z ostatnich dwóch tygodni.
– Myślę, że musimy wrócić do naszych podstaw, do naszych korzeni i tego, co graliśmy wcześniej. Jeśli chodzi o mecz z Lechią, to nigdy nie gra się łatwo dziesięciu na jedenastu przez tak długi okres. Jeśli chodzi o mecz z Rakowem, to tutaj zabrakło wielu rzeczy. Chodziło przede wszystkim o intensywność, poruszanie się między liniami, wbieganie w pole karne. Brakowało nam odpowiedniego tempa i odpowiedniej intensywności. Robiliśmy wszystko zbyt wolno, przez co nie mieliśmy sytuacji. W grze bez piłki długimi fragmentami wyglądało to ok, chociaż rywal stwarzał sobie wiele sytuacji. Sprawiał nam problemy wysoki pressing Rakowa. Musimy wrócić do naszych podstaw, bo to nam dawało sukcesy, a ostatnio tego brakowało – ocenił Frederiksen.
„Zwycięzca ma zawsze rację”
Podczas meczu z Rakowem Częstochowa wielu kibiców zarzucało duńskiemu szkoleniowcowi to, że został przeczytany przez Marka Papszuna niczym kryminał Jo Nesbø. Sam szkoleniowiec przyznał, że jego zespół musi w większym stopniu robić użytek z faz przejściowych oraz stałych fragmentów gry, ponieważ rywali znaleźli sposób na Lecha grającego w ataku pozycyjnym.
– Myślę, że zwycięzca meczu ma zawsze rację, w temacie tego jak grał. W momencie kiedy wygrywasz nikt nie pyta ciebie w jaki sposób to osiągnąłeś, bo kiedy przegrywasz wszyscy skupiają się jak grałeś i dlaczego przegrałeś. Mamy jasną strukturę tego jak chcemy grać i pod konkretnego przeciwnika możemy te narzędzia troszeczkę przystosowywać do tego jak gra najbliższy przeciwnik, jednak struktura pokazuje to samo. Nie wyklucza to tego, aby stwarzać zagrożenie w fazach przejściowych i stałych fragmentach gry, ponieważ też musimy to robić. To nie jest tak, że możemy robić to tylko budując akcję od tyłu. Musimy wykorzystywać więcej środków do osiągnięcia celu, aby nie było to tylko budowanie akcji od tyłu – wyjaśnił trener Lecha Poznań.
Często narzekamy na to, że nasza Ekstraklasa jest ligą fizyczną, w której wiele drużyn bazuje przede wszystkim na przeszkadzaniu. Okazuje się, że w Danii było mniej Piastów Gliwice prowadzonych przez Aleksandara Vukovicia czy Koron Kielce Jacka Zielińskiego.
– Nie powiedziałbym, że jestem zaskoczony tym, że wiele drużyn dostosowuje swoją taktykę pod przeciwnika. Jak w każdej lidze są takie drużyny tutaj. To nie jest tak, że któreś rozwiązanie jest lepsze lub gorsze. W Polsce więcej zespołów dopasuje się pod rywali niż chociażby w lidze duńskiej. To jednak nie jest tak, że stykam się z tym po raz pierwszy, bo wcześniej taka sytuacja też miała miejsce. Utrudnia to o tyle przygotowania, że czasem nie wiemy czego spodziewać się po naszych rywalach, jak mogą zagrać. Jeśli jesteś skupiony na swoim stylu gry, a twój rywal dostosowuje się do ciebie, to twoją przewagą jest to, że doskonale wiesz jak masz grać, a rywal robi to po raz pierwszy i jest to nasza korzyść – dodał.
🗨️ Patrik Wålemark: „Zawsze po wyleczeniu kontuzji musisz wrócić ponownie do swojej najlepszej dyspozycji i odnaleźć tą pewność siebie. Pracuję ciężko i wiem, że mogę prezentować wyższy poziom”.
🔗 https://t.co/KY8W2LZplM pic.twitter.com/18EK6JwMx8
— Lech Poznań (@LechPoznan) February 21, 2025
Problemy Hoticia
Tydzień temu Niels Frederiksen został zapytany o to, dlaczego tak mało gra Dino Hotić. Wtedy padła odpowiedź, że nieco przegrywa rywalizację z Alim Gholizadehem, a szkoleniowiec postawił na innych zawodników. Sytuacja Bośniaka stała się na tyle poważna, że w meczu z Rakowem nie znalazł się nawet na ławce. No cóż, raczej słowa Duńczyka są jednoznaczne i trudno spodziewać się tego, aby 29-latek czarował tak samo, jak na początku sezonu.
– Jeśli chodzi o odpowiedź na to pytanie, to nic konkretnego się nie stało. Uznałem, że w tym momencie potrzebowałem innych zawodników i Dino się w tej dwudziestce meczowej nie znalazł. Co nie oznacza, że nie może się w tej dwudziestce, a nawet jedenastce meczowej znaleźć w następnym spotkaniu. Mamy mocny i szeroki skład. Chodzi o rywalizację o miejsce w składzie. Moim zadaniem jest maksymalizacja tego, co możemy osiągnąć na boisku. Przed każdym meczu decyduje to, jacy zawodnicy dają mi to maksimum korzyści. Dino pracuje bardzo dobrze na treningach, muszę jednak wybrać najlepszych dwudziestu zawodników, aby osiągnąć dobry wynik – podsumował Frederiksen.
Mecz Lech Poznań – Zagłębie Lubin odbędzie się w najbliższą niedzielę o godzinie 17:30.
Dwa dni do meczu #LPOZAG ⚔️ pic.twitter.com/ul5Po8sTuc
— Lech Poznań (@LechPoznan) February 21, 2025
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Baćka Topola obita po raz trzeci. Oby ostatni
- Piłkarz z europejskiego poziomu. Czurlinow powinien dać Jagiellonii jeszcze więcej
- Pięć polskich klubów w Europie? Jesteśmy najbliżej w historii!
- Galaktyczny Mbappe, czyli pochwała cierpliwości
Fot. Newspix