Champions League, bloody hell! Monaco przyjechało do Lizbony po awans. Dwa razy odrabiało straty, ale ostatecznie musiało uznać wyższość gospodarzy. Po zwariowanym meczu to Benfica awansowała do najlepszej szesnastki Ligi Mistrzów, ale młoda ekipa Adiego Huttera pokazała fantastyczne możliwości, przeważała przez większość spotkania i aż szkoda, że odpada na tak wczesnym etapie.
Benfica z francuskimi drużynami do tej pory rozegrała 18 spotkań. W trzynastu z nich zwyciężyła, a w pięciu remisowała. Z Monaco z kolei w tym sezonie w Lidze Mistrzów mierzyła się dwukrotnie. Za każdym razem wygrywała na boisku rywala. Gracze z Księstwa w 2025 roku przegrali aż sześć ze swoich jedenastu spotkań, a ekipa z Lizbony wygrała każde z ostatnich pięciu. Wszystko, absolutnie wszystko wskazywało w tym spotkaniu na gospodarzy. Ale przewaga jednego gola w Lidze Mistrzów nie znaczy wiele, o czym przekonały się już nie takie ekipy jak 38-krotni mistrzowie Portugalii.
Boisko miało to wszystko zweryfikować. A działo się niemal od samego początku. Choćby taki Radosław Majecki. Jeśli nie był wystarczająco rozgrzany, dostał od Pavlidisa szybko szansę na wykazanie się, zmuszony do efektownej interwencji po strzale głową Greka z kilku metrów już w drugiej minucie.
Potem to jednak Monaco przeważało. Widać było, że to zespołowi z Księstwa bardziej zależy na trafieniu i dwukrotnie niewiele im zabrakło do odrobienia strat. Imponujący był pressing graczy Adiego Huttera, w czym brylował zwłaszcza Maghnes Akliouche, który obok Krepina Diatty i Takumi Minamino należał do najlepszych na placu. Wynik jednak wciąż się nie zmieniał.
Benfica odgryzała się z rzadka, skupiając się na pilnowaniu swoich zadań i kontrolowaniu spotkania przy korzystnym wyniku. Podopieczni Bruno Lage starali się obrzydzić gościom atakowanie, ale to właśnie zawodnicy z Księstwa byli bliżej trafienia. I kiedy wydawało się, że gracze z Ligue 1 faktycznie coraz lepiej czują się w lizbońskim deszczu, dali się zaskoczyć faworyzowanym gospodarzom.
Singo stracił w głupi sposób piłkę przed własnym polem karnym. Ta trafiła do Pavlidisa, który zatańczył z Kehrerem i Camarą, a potem wyłożył futbolówkę na pustą bramkę do Kerema Akturkoglu.
Radosław Majecki pokonany!
Benfica coraz bliżej awansu do następnej fazy Ligi Mistrzów UEFA!
Mecz trwa w CANAL+ EXTRA 2 i w serwisie CANAL+: https://t.co/OFoz9m2gHf pic.twitter.com/SZS7dn5cTH
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) February 18, 2025
Gracze Monaco potrzebowali chwili, aby się otrząsnąć, ale grali konsekwentnie i znów to oni zaczęli przeważać. Sygnał dał Diatta, który postraszył Trubina zaskakującym strzałem. Chwilę później był słupek po uderzeniu Embolo, a że do trzech razy sztuka – Minamino już się nie pomylił i wykorzystał długą piłkę od Singo i zgranie Embolo.
Wróciliśmy tym samym do stanu pierwotnego z początku meczu, ale Monaco dalej było na fali. W ostatniej akcji pierwszej połowy “setkę” zmarnował jeszcze Embolo i łapiąc się za głowę, gracze Monaco udali się na przerwę. Co się nie udało przed zmianą stron, wyszło zaraz po wznowieniu gry. Monaco znów dominowało, a kolejna kapitalna akcja Akliouche przyniosła mu asystę przy bramce Ben Seghira, choć kluczowym zagraniem było przepuszczenie piłki przez Embolo. Mieliśmy absolutne zasłużone prowadzenie gości i wyrównany stan dwumeczu!
Monaco wróciło w wielkim stylu!
Klub z Księstwa tym trafieniem Eliesse’a Ben Seghira wyrównał stan rywalizacji!
Mecz trwa w CANAL+ EXTRA 2 i w serwisie CANAL+: https://t.co/OFoz9m2gHf pic.twitter.com/tiAjShiWof
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) February 18, 2025
I nagle okazało się, że gracze Benfiki jednak są na boisku, bo niespodziewanie… zaczęli grać w piłkę przestraszeni perspektywą coraz bliższej dogrywki. Monaco wprawdzie wciąż atakowało, ale mieliśmy wreszcie w miarę wyrównane spotkanie. Bomba Amdouniego obudziła długo bezrobotnego Majeckiego. Z drugiej strony był minimalny spalony wychodzącego sam na sam Bieretha.
Choć gospodarze obudzili się w końcu w drugiej połowie, to bramkę znowu dostali w prezencie. Tym razem niespodziankę przygotował doświadczony Kehrer, który zanotował głupi faul w polu karnym, którego nie wychwycił sędzia główny, ale VAR nie mógł go przeoczyć. Karnego pewnie wykorzystał Pavlidis, ale emocje już tylko rosły.
Zawodnicy Benfiki bowiem sami postanowili zabawić się w spóźnionego świętego Mikołaja i po błędach Otamendiego i potem Trubina sprezentować gola 18-letniemu Ilahkhinenie, przebywającemu na boisku od kilkunastu sekund.
Koniec?
Nic z tych rzeczy. Za chwilę znów mieliśmy remis. Carreras do Kokcu i 3:3. CO-ZA-MECZ! Drużyny grały już bez hamulców. Benfica kilka tygodni temu dała sobie wydrzeć już raz korzystny wynik w ostatnich minutach w meczu z Barceloną, więc teraz chciała już uspokoić grę. Ale się nie dało…
Nieprawdopodobne widowisko w Lizbonie!
Cios za cios!
Jak na razie ostatnie słowo należało do Benfiki, której remis w dzisiejszym spotkaniu daje awans do następnej rundy!
Mecz trwa w CANAL+ EXTRA 2 i w serwisie CANAL+: https://t.co/OFoz9m2gHf pic.twitter.com/nHg4F3oSwf
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) February 18, 2025
Mieliśmy jeszcze odgwizdany rzut karny dla gospodarzy, który został anulowany ostatecznie przez VAR. W doliczonym czasie gry gracze Huttera nie potrafili jednak po raz trzeci wyrównać losów dwumeczu. Po takim spotkaniu zwykle żałujemy, że obie drużyny nie mogły awansować dalej, bo dały naprawdę fantastyczne widowisko bez kunktatorstwa i minimalizmu. A o to chyba w futbolu na najwyższym poziomie chodzi!
Benfica Lizbona – AS Monaco 3:3 (1:1), wynik dwumeczu 4:3
- 1:0 – Akturkoglu 22′
- 1:1 – Minamino 32′
- 1:2 – Ben Seghir 51′
- 2:2 – Pavlidis 76′ (karny)
- 2:3 – Ilenikhena 81′
- 3:3 – Kokcu 84′
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Sensacja na San Siro! Jakub Moder świętuje wyeliminowanie Milanu
- Poprzez piłkę zakotwiczył na zachodzie. Rybołowlew i prawie sprzedane Monaco
- Benfica ma patent na Monaco, choć tym razem wiało nudą
- Pogrzeb Manchesteru City coraz bliżej. Recepty Guardioli nie działają
fot. Newspix