Hansi Flick przed meczem z Rayo odpowiedział na pytania dziennikarzy. Trener Barcelony został zapytany m.in. o czerwoną kartkę, którą wczoraj w meczu przeciwko Osasunie obejrzał Jude Bellingham.
Najpierw jednak Flick został zapytany o możliwość powrotu na pozycję lidera LaLiga po wczorajszej wpadce Realu Madryt. – Nie powinniśmy patrzeć na tabelę. Przed nami jeszcze długa droga i to, co chcemy pokazać, to dobra gra. Mam wrażenie, że drużyna coraz bardziej wierzy w swoją siłę i czerpie radość z gry. To jest najważniejsze. Kiedy tu przyszedłem, powiedziano mi, że Rayo to odważny zespół. Zawsze to słyszałem. Ich trener jest niesamowity, a drużyna osiąga bardzo dobre wyniki – mówił Niemiec. – Lubię działać konsekwentnie, a to pokazuje, że La Liga jest bardzo wyrównaną ligą, w której wiele zespołów może wygrywać ze sobą nawzajem. Z punktu widzenia dziennikarskiego to z pewnością ekscytujące. Wszystko zaczyna się od nowa.
Co trener Barcelony sądzi o wczorajszym zachowaniu Jude’a Bellinghama? – To jest niegrzeczne, ale nie mnie o tym mówić. I to zawsze mówiłem graczom. Po co tracić czas i energię na kłótnie z sędzią na temat podejmowanych przez niego decyzji? Jeden z graczy, kapitan, ma prawo kłócić się z sędzią. Lubię piłkę ręczną i widać, że gdy sędzia gwiżdże, piłka pozostaje nieruchoma, a zawodnicy wracają do obrony. Nie podoba mi się zachowanie, które widziałem wczoraj i powiedziałem to dzisiaj zawodnikom. Otrzymanie czerwonej kartki to oznaka słabości.
Flick musiał się zmierzyć jeszcze z innym trudnym pytaniem. Dziennikarze dopytywali czy wolałby być oceniany za trofea czy styl gry. – Na podstawie obu tych rzeczy – odpowiedział. – Sposób, w jaki gramy, jest ważny, ale równie ważne jest zdobywanie trofeów. Wszystko kręci się wokół mentalności, a obecnie nasza jest fantastyczna. Rozwijamy się jako drużyna, i to mi się podoba – zarówno mnie, jak i zespołowi. Chcę, żeby grali dobrze i pokazywali pewność siebie.
Początek meczu Barcelony z Rayo jutro o godzinie 21:00.
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Łabojko: Prezes Brescii nie lubił liczby 17, więc trening zaczynał się o 16:59 [WYWIAD]
- Kiedy Buster poskromił Bestię, czyli największa sensacja w dziejach sportu
- Kokaina, romanse i Los Angeles Lakers. Jack Nicholson w Mieście Aniołów
fot. Newspix.pl