Reklama

Miliony na pensje w Galatasaray. Przemysław Frankowski z solidną podwyżką

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

11 lutego 2025, 13:39 • 8 min czytania 36 komentarzy

Komunikaty tureckich klubów są czytelne i przejrzyste, jak żadne inne. Gdy Ernest Muci przechodził do Besiktasu, nie trzeba było się domyślać, ile Legia Warszawa na nim zarobiła. Z KAP, systemu służącego notowanym na giełdzie zespołom do ogłaszania danych finansowych, dowiedzieliśmy się, że było to dokładnie dziesięć milionów euro. W przypadku transferu Przemysława Frankowskiego do Galatasaray też znamy wszystkie szczegóły z dokładnością do jednego euro. Ile zarobi reprezentant Polski i co o tureckich klubach mówi giełda?

Miliony na pensje w Galatasaray. Przemysław Frankowski z solidną podwyżką

Sposób funkcjonowania czołowych tureckich klubów piłkarskich jest bardzo prosty. Besiktas, Galatasaray czy Fenerbahce są notowane na giełdzie, więc wszystkie szczegóły dotyczące kontraktów ich zawodników oraz kwot transferowych można sprawdzić w kilka minut. Wystarczy wklepać konkretne nazwisko w system KAP albo znaleźć oficjalny komunikat na stronie klubu i wszystkie szczegóły finansowe są wyłożone jak na tacy.

W przypadku Przemysława Frankowskiego wiemy, że:

  • do końca obecnego sezonu zarobi 900 tysięcy euro,
  • w każdym z trzech kolejnych sezonów zarobi 1,7 mln euro,
  • Galatasaray zapłaci RC Lens milion euro za wypożyczenie,
  • wykupienie Polaka będzie kosztowało Turków 7 milionów euro.
Warto zauważyć, że komunikaty dotyczą kwoty gwarantowanej, to znaczy tego, co otrzyma zawodnik w formie podstawowego wynagrodzenia. Po odliczeniu podatków (w Turcji piłkarza są traktowani preferencyjnie, płacą zaledwie 15% podatku), ale też bez uwzględnienia bonusów czy premii.
Reklama
Oznacza to, że finalnie podane kwoty mogą być jeszcze większe, podobnie zresztą, jak kwota transferu, która z bonusami sięga ok. 10 milionów euro.

Ile zarobi Przemysław Frankowski w Galatasaray? Najlepszy kontrakt w karierze!

Dla Przemysława Frankowskiego sytuacja, w której cały świat zna kwotę, jaką ma na pasku z wypłatą, nie jest nowością. Z upublicznianiem zarobków piłkarzy zetknął się już w Stanach Zjednoczonych i tamtejszej Major League Soccer. Z raportu dotyczącego Chicago Fire wiemy, że w USA Frankowski zarabiał 661 tysięcy dolarów, czyli ok. 640 tysięcy euro — według aktualnego przelicznika.

Kontrakt w Galatasaray jest więc trzykrotnie wyższy od jego pierwszej zagranicznej umowy. Można też stwierdzić, że jest to najlepsza umowa, jaką w swojej karierze podpisał reprezentant Polski. We Francji zarobki piłkarzy nie są co prawda jawne, lecz „L’Equipe” rok w rok publikuje listę wynagrodzeń z podziałem na kluby. Dziennikarze umieszczają na niej dziesięciu najlepiej opłacanych zawodników danego zespołu. Frankowskiego w tym gronie nie ma, jednak najnowsze zestawienie — sprzed roku — i tak pozwala nam poznać górną granicę pensji Frankowskiego w drużynie o przydomku Les Sang et Or.

Jeśli informacje francuskich żurnalistów są trafne, Frankowski w skali roku inkasuje maksymalnie 1,2 mln euro rocznie. Mówimy o pensji brutto, czyli przed opodatkowaniem. Finalnie do kieszeni zawodników trafiały więc mniejsze kwoty. W tym przypadku zresztą ma to spore znaczenie, bo podatki nad Sekwaną są ogromne, zabierają lwią część wypłaty. Można więc założyć, że w najbardziej optymistycznym scenariuszu Polak otrzyma w Turcji o pół miliona euro więcej do ręki niż miał we Francji przed odjęciem podatku.

Pod tym względem oferta z Turcji była dla ekspiłkarza Jagiellonii propozycją naprawdę korzystną. Kilka miesięcy temu jeszcze lepszą propozycję ze Stambułu otrzymał Nicola Zalewski. Zdaniem mediów Galatasaray był gotowy płacić mu 2,5 miliona euro rocznie, gdyby zgodził się zamienić Romę na tureckiego giganta.

Galatasaray — finansowy kolos na glinianych nogach. Wielkie pieniądze i wielkie długi tureckich klubów

W Stambule słyną zresztą z hojności i rozrzutności. Przykładowo Roland Sallai, który w niemieckim Freiburgu inkasował 400 tysięcy euro rocznie, od Galatasaray otrzymał ofertę opiewającą aż na 2,5 miliona euro. Kilka lat temu hegemon z największej tureckiej metropolii próbował podejść do tematu rozważnie, ciąć koszty, zredukować budżet płacowy. Pasek wypłat zjechał do poziomu 27 milionów euro, ale trzynaste miejsce w lidze rozwścieczyło fanów. Galatasaray wymienił zarząd na taki, który podąża najpopularniejszą nad Bosforem ścieżką.

Reklama

Zastaw się, a postaw się.

W szerszym tekście opisującym realia klubu o przydomku Aslan, czyli Lew, tłumaczymy, jak to możliwe, że z długu Galatasaray nagle wyparowało dwieście milionów euro tylko po to, żeby dalej kupować „na kreskę”.

„Galatasaray był odpowiedzialny za blisko jedną czwartą długów czołowych drużyn – 400 milionów z 1,7 miliardów euro. Wdrożono program pomocy, bo jak stwierdził niegdyś Nick Miller, wybitny specjalista od futbolu w tym regionie: piłkarscy giganci są zbyt duzi, żeby upaść. Plan zakładał, że do 2030 roku stambulskie marki wyjdą na zero. Część długu rozpłynęła się w powietrzu, Galatasaray musiał zasypać dołek w połowie, spłacając w tym czasie dwieście baniek. Miller w jednym z tekstów przytacza wyliczenia: stambulski hegemon zapłacił 47 milionów euro prowizji agentom w ciągu pięciu lat, w tym osiemset tysięcy menedżerowi zawodnika, który rozegrał pięć spotkań. Podpisując umowy, płacili nawet pięciu różnym osobom reprezentującym piłkarza. Nowy prezydent zrobił to, co każdy zachodni biznesmen władający klubem piłkarskim zrobiłby na jego miejscu: ukrócił rozrzutność. Sezon był jednak stracony, trzynaste miejsce okazało się najgorszym w dziejach drużyny, co sprawiło, że w czerwcu 2022 roku cały plan runął, a ambitni reformatorzy wyjechali z klubu na jednej taczce”.

Przemysław Frankowski, Galatasaray i przepis na sympatyczną karierę

Zasłużony klub wrócił do walki o mistrzostwo z efektem błyskawicznym: triumfował w lidze dwa razy z rzędu. Błyskawicznie rosło też zadłużenie, które wynosi już 230 milionów euro. Wyjaśnialiśmy również, skąd w ogóle Galatasaray bierze pieniądze. Bilans transferowy za obecny sezon korzystny nie jest, lecz sumując przychody z dwóch poprzednich okienek, otrzymamy 93 mln euro wpływów. Do tego trzeba doliczyć potężne umowy z partnerami.

Popularność klubu przekłada się na intratne kontrakty sponsorskie. Widniejąca na koszulkach wypożyczalnia samochodów Sixt płaci dwadzieścia baniek rocznie za miejsce na froncie meczowego trykotu. SOCAR, naftowy gigant z Azerbejdżanu, dokłada piętnaście milionów jako sponsor europejski. Owiana tajemnicą jest kwota, jaką Galata otrzymuje od Rams Global w zamian za przechrzczenie Ali Sami Yen Stadyumu na RAMS Park, ale wiadomo, że psi grosz to nie jest”.

W Stambule potrafią kombinować i dokładać. Niedawno klub sprzedał tereny w prestiżowej dzielnicy Floria, które pozwoliły na transferowe szaleństwo. Wcześniej z własnej kieszeni do ruchów kadrowych dokładał Erden Timul, wzięty działacz i kibic Galaty. Znane są też tricki, które zapewniają piłkarzom ogromne wypłaty na boku. Na przykład Mauro Icardi otrzymywał od sponsora klubu cztery miliony euro za biżuterię, którą reklamował wraz z partnerką.

Tyle że nawet bez takich sztuczek Galatasaray na pensje wydaje horrendalne pieniądze.

Ile zarabiają piłkarze Galatasaray? Mauro Icardi, Victor Osimhen i Alvaro Morata z największymi wypłatami

Najlepiej opłacanym piłkarzem w kadrze Galatasaray jest kontuzjowany obecnie Mauro Icardi. To znaczy, gdyby kierować się danymi ogłaszanymi przez KAP, identyczne pieniądze inkasują dwaj inni napastnicy: Victor Osimhen oraz Alvaro Morata (w obecnym sezonie dostanie połowę gwarantowanej kwoty, z racji tego, że dołączył do klubu w zimowym oknie transferowym). Do sześciu milionów euro trzeba jednak doliczyć wspomnianą już kasę z reklamy, którą zapewnił sobie tylko dlatego, że kopie piłkę w żółto-czerwonej koszulce.

Opierając się jedynie na danych z KAP dotyczących podstawowego wynagrodzenia, możemy ułożyć listę najlepiej opłacanych piłkarzy Galatasaray.

  1. Mauro Icardi – 6 mln euro
  2. Alvaro Morata – 6 mln euro (od sezonu 25/26, za rundę wiosenną – 3 mln euro)
  3. Victor Osimhen – 6 mln euro
  4. Davinson Sanchez – 3,2 mln euro
  5. Dries Mertens – 2,9 mln euro
  6. Gabriel Sara – 2,75 mln euro
  7. Lucas Torreira – 2,75 mln euro
  8. Mario Lemina – 2,5 mln euro
  9. Roland Sallai – 2,5 mln euro
  10. Fernando Muslera – 2,5 mln euro

Przemysław Frankowski znalazłby się wówczas na 13. pozycji w kadrze. Wyprzedzają go jeszcze Ismail Jakobs (2,1 mln euro) oraz lokalny brylancik, Baris Yilmaz. W jego przypadku pensji nie ujawnia KAP, lecz tureccy dziennikarze, których zdaniem po przedłużeniu umowy z Galatasaray reprezentant kraju inkasuje 2 mln euro.

Nieco mniejsze pieniądze otrzymali ściągnięci zimą stoper Carlos Cuesta (1,45 mln euro za przyszły sezon; 0,65 mln euro za rundę wiosenną) oraz skrzydłowy Ahmed Kutucu (1,3 mln euro za przyszły sezon; 0,5 mln euro za rundę wiosenną). Spośród obcokrajowców mniejsze pieniądze dostawał też Michy Batshuayi (niedawno przeszedł do Eintrachtu Frankfurt), który w tym sezonie mógł liczyć na 1,5 mln euro, a w następnym dostałby już „ledwie” milion w europejskiej walucie.

W Galatasaray najmniej zarabiają lokalni piłkarze. Yilmaz czy Kutucu to wyjątki. Milion wpływa jeszcze na konta Kaana Ayhana (jeden z rywali Frankowskiego do gry, podobnie jak Elias Jelert, także zarabiający milion euro) i Kerema Demirbaya. Reszta może liczyć na dwieście, pięćset czy sześćset tysięcy euro. Najlepiej opłacanym zawodnikiem wśród młodych tureckich talentów jest Yusuf Demir, którego łączono z wypożyczeniem do Legii Warszawa. Napastnik otrzymuje 850 tysięcy euro, w kolejnym sezonie jego wypłata wzrośnie o sto tysięcy w europejskiej walucie.

Lider tureckiej Super Lig łącznie wydaje na wypłaty ok. 50 milionów euro — mówimy jedynie o podstawowych pensjach, bez bonusów, które są wysokie zwłaszcza w przypadku piłkarzy ofensywnych. W ich kontraktach znajdziemy premie nie tylko za osiągnięcia drużynowe (punkty w lidze), ale też za dokonania indywidualne, jak bramki czy asysty.

WIĘCEJ O TURECKIEJ PIŁCE:

SZYMON JANCZYK

fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Inne kraje