W czwartek przyszła nieoczekiwana porażka 0:3. W poniedziałek gra była nieco lepsza, ale do końca kibice musieli drżeć o wynik. Dwa starcia Interu Mediolan z Fiorentiną okazały się bardzo trudne. Dzisiejsze zakończyło się jednak ważnym zwycięstwem 2:1, ale nie obyło się bez oszołomienia po zetknięciu z Mandragorą.

Fanom Harry’ego Pottera nie trzeba tego tłumaczyć, ale zakładamy, że nie każdy czytał bądź oglądał serię o czarodzieju z Hogwartu, dlatego początek tekstu chcemy zacząć od wyjaśnienia, czym jest w zasadzie mandragora. A mianowicie to roślina lecznicza, z której tworzy się eliksiry mające przywrócić do żywych osoby spetryfikowane. Jej wyhodowanie nie należy jednak do łatwych zadań. Wyciągnięcie jej z ziemi wiąże się z wydaniem przez owe mandragory piskliwego krzyku, który może zabić. Takiego skrajnego przypadku nie zobaczyli widzowie filmowej wersji, a jedynie omdlenie Neville’a Longbottoma, który nieprzygotowany na spotkanie z wrzeszczącą rośliną, stracił przytomność.
Bolesne spotkanie z Mandragorą
I w dwóch ostatnich spotkaniach Interu Mediolan i Fiorentiny doświadczyliśmy niemal wszystkiego. Było omdlenie Edoardo Bove, przez które przerwano mecz i przełożono na początek lutego. Jego dokończenie okazało się nieoczekiwanie nieprzyjemnym doświadczeniem dla Nerazzurrich. Nie tylko nie wykorzystali szansy na dogonienie Napoli, ale ponieśli jedną z najboleśniejszych porażek od lat, przegrywając 0:3. Kluczową rolę w tym starciu odegrał nie kto inny niż Mandragora – Rolando Mandragora.
27-latek asystował przy otwierającym trafieniu w czwartkowym spotkaniu. W poniedziałek również grał pierwsze skrzypce, będąc najlepszym piłkarzem Fiorentiny i ogólnie jednym z najlepszych na San Siro. To on doprowadził do wyrównania, wykorzystując pewnie rzut karny po zagraniu piłki ręką przez Matteo Darmiana.
Wydawało się, że dwa spotkania z florencką Mandragorą okażą się dla Interu bolesnym doświadczeniem, które w perspektywie całego sezonu może doprowadzić go do straty scudetto, szczególnie że już na początku meczu kontuzji nabawił się Marcus Thuram – najlepszy strzelec i asystent w zespole, a w przerwie Simone Inzaghi musiał ściągnąć innego z kluczowych piłkarzy Hakana Calhanoglu. Turek mógłby nie dokończyć tego meczu, gdyby dalej tak agresywnie napastował przeciętnego tego wieczora sędziego Federico La Pennę.
Jednak o ile w pierwszym meczu Nerazzurri dali się oszołomić, o tyle w drugim zdołali okrzesać florencką ekipę Mandragory. Niestety z dużym udziałem arbitra. Pierwszy gol dla mediolańczyków padł po rzucie rożnym, którego nie powinno być. Alessandro Bastoni dośrodkował piłkę już zza linii końcowej. To dało Interowi korner, po którym samobója wpakował sobie Marin Pongracić.
Bastoni pic.twitter.com/zf3WbRgf8b
— Salvatore Ranaudo (@RanaudoSa) February 10, 2025
Aktywny Zalewski i Zieliński
Chorwat nie zaliczy poniedziałkowego meczu do udanych. W drugiej połowie wraz z Lucą Ranierim nie upilnował Marko Arnautovicia, który mając dużo miejsca, pewnym strzałem głową pokonał Davida De Geę. Austriakowi przy trafieniu asystował Carlos Augusto. To on, a nie Nicola Zalewski wystąpił w podstawowym składzie w miejsce chorego Federico Dimarco. I trzeba przyznać, że ze swojego zadania wywiązał się bardzo dobrze. Polak otrzymał również szansę pokazania się kibicom, wchodząc z ławki w drugiej połowie.
Wraz z Piotrem Zielińskim Zalewski zmajstrowali jedną z najładniejszych akcji w poniedziałkowy wieczór. Starszy z pomocników prostopadłym podaniem otworzył drogę wahadłowemu na lewej stronie boiska. 23-latek wpadł z piłką w pole karne, wrzucił na karuzelę zwodów obrońców i oddał strzał z ostrego kąta. Tylko instynktowna obrona nogą De Gei odebrała mu debiutanckie trafienie.
W grze Zalewskiego było jednak dużo chaosu. Już po pięciu minutach na murawie zarobił żółtą kartkę, która było niejako odwetem za brutalne wejście w nogi Zielińskiego. Nie poradził sobie również z opanowaniem piłki w polu karnym, mając w nim dużo wolnego miejsca. Szukał jednak gry – podobnie jak Zieliński, który dobrze centrował ze stałych fragmentów gry i raz odważył się na próbę z dystansu. Zalewskiego szukali też koledzy, co jest dobrym zwiastunem. Już w dwóch meczach dla Interu spędził na murawie więcej minut niż przez ostatnie dwa i pół miesiąca w Romie. Cieszyć może również fakt, że ekipa Polaków złapała kontakt z prowadzącym Napoli – traci już tylko punkt i obrona scudetto jest nadal możliwa.
Inter Mediolan – Fiorentina 2:1 (1:1)
- 1:0 Pongracić 28′ samobójcza
- 1:1 Mandragora 44′ z karnego
- 2:1 Arnautović 52′
WIĘCEJ O WŁOSKIM FUTBOLU:
- Zmiana w klubie Urbańskiego. Trener wraca po dwóch miesiącach
- Chorwacki talent potwierdzony! Zagra w Interze Mediolan
- Łukasz Skorupski przedłużył serię i został MVP meczu
Fot. Newspix