Reklama

Dyrektor sportowy z Premier League w Legii? Wysoka pensja, rasizm i Bułgarzy

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

01 lutego 2025, 14:30 • 7 min czytania 50 komentarzy

Według informacji Goal.pl nowym dyrektorem sportowym Legii Warszawa może zostać Stuart Webber. Walijczyk znalazł się w gronie czterech kandydatów na tę pozycję, spośród których ma zdecydowanie najciekawsze CV. Do Premier League wprowadził Huddersfield oraz Norwich, pracował jako szef skautów Liverpoolu. Jak sam przyznaje, celuje w pracę poza Wyspami Brytyjskimi. Także dlatego, że na angielskim rynku mocno sobie zaszkodził.

Dyrektor sportowy z Premier League w Legii? Wysoka pensja, rasizm i Bułgarzy

Szef skautingu Liverpoolu, szef skautingu Queens Park Rangers, szef skautingu Wolverhampton, dyrektor sportowy Huddersfield i dyrektor sportowy Norwich. Życiorys Stuarta Webbera nie wskazuje na to, że wkrótce miałby zajmować się budową Legii Warszawa. Los bywa jednak przewrotny. Walijczyk, który od dziesięciu miesięcy pozostaje bezrobotny, zdążył w tym czasie:

  • odrzucić ofertę bułgarskiego CSKA Sofia, które szasta pieniędzmi na lewo i prawo
  • otrzeć się o śmierć na Mount Evereście
  • wywołać rasistowski skandal, który zachwiał jego pozycją na angielskim rynku

Kim jest Stuart Webber, kandydat na dyrektora sportowego Legii Warszawa?

Człowiek, który wprowadził maluśkie Huddersfield do Premier League po blisko pięćdziesięcioletniej przerwie; który odpowiada za przebudowę niemal całego zaplecza Norwich, czy mówimy o infrastrukturze, czy pionie sportowym, w teorii nie powinien iść w górę na rodzimym rynku. Zwłaszcza że Webber jest jednym z pierwszych pełnoprawnych dyrektorów sportowych w brytyjskim futbolu, stoi za nim dziesięcioletnie doświadczenie.

Ciężarkiem ciągnącym jego karierę w dół jest jednak charakter. Od jednej z osób słyszymy, że Webber — mimo wspomnianych sukcesów — ma kiepską opinię na angielskim rynku. Kolejna dzieli się z nami historią o tym, jak Stuart trafił na margines. Mocno zaszkodził mu rasistowski komentarz, którego udzielił portalowi Pink Un, gdy opowiadał o charytatywnej wyprawie na Mount Everest.

“Gdyby nie piłka nożna, skończyliby w więzieniu”. Rasistowski wyskok Stuarta Webbera.

— Chcę pomóc chłopakom, którzy tego potrzebują. Przeżyłem to, pracując z młodymi piłkarzami. Jonny Rowe pewnie się nie obrazi, gdy to powiem: on, Abu Kamara, Max Aarons, Jamal Lewis, Raheem Sterling musieli odnieść sukces na boisku, bo przez to, skąd pochodzą, jedyną alternatywą dla nich było więzienie, albo coś gorszego — rzucił w wywiadzie Webber, odnosząc się do lat, w których pełnił funkcję szefa skautingu, ale też poniekąd opiekuna talentów The Reds.

Reklama

Plot twist: Jonny Rowe się nie obraził, lecz wszyscy pozostali już tak. W mediach społecznościowych oburzenie wyraziła mama Maksa Aaronsa, która wyraziła zszokowanie „pospolitym rasizmem i zwykłym brakiem szacunku dla czarnoskórych piłkarzy i ich rodzin” w wykonaniu Webbera.

 Jestem dobrą przyjaciółką rodziny Jamala Lewisa. Mogę poświadczyć, że nigdy nie istniała szansa na to, żeby ci chłopcy skończyli w więzieniu — napisała.

Jonathan Rowe strzelił 12 goli dla Norwich i trafił do Olympique Marsylia

BBC obdzwoniło wszystkich zainteresowanych. Dziennikarze dowiedzieli się, że Aarons, urodzony w angielsko-jamajskiej rodzinie, jest wściekły na byłego wychowawcę. Abu Kamara wyraził rozczarowanie i złość na wieść o tym, jak ocenił go Webber. Stuarta od góry do dołu obsztorcowały wszelkie organizacje zwalczające rasizm w futbolu — Kick It Out, Show Racism the Red Card oraz Związek Angielskich Piłkarzy.

W angielskim środowisku usłyszeliśmy, że Stuart Webber naprawdę napytał sobie biedy i przekreślił szanse na szybki powrót do zawodu w lepszym miejscu, bo jego wypowiedź ewidentnie uderzyła jedynie w grupę czarnoskórych zawodników, podczas gdy sytuacja na Wyspach Brytyjskich nie przypomina USA i karier w stylu: albo gang, albo NBA. Sam zainteresowany chyba zdaje sobie z tego sprawę, bo jako priorytet stawia sobie pracę w klubie zagranicznym.

Reklama

Obrzęk płuc na Mount Everest i szkolenie w Formule 1

Wyprawa na Mount Everest przyniosła zresztą Stuartowi Webberowi same problemy. Cel był szczytny, charytatywny, lecz wykonanie nie poszło zgodnie z planem. W Training Ground Guru, czyli branżowym portalu skierowanym do osób z szeroko rozumianego zaplecza klubów piłkarskich, były dyrektor sportowy Norwich zdradził, że wycieczka w góry przyniosła mu poważne problemy zdrowotne.

— Poczułem się źle, gdy byliśmy na wysokości ponad 6000 metrów. Spędziłem trochę czasu w namiocie, w końcu zeszliśmy na dół i dotarłem helikopterem do szpitala. Miałem obrzęk płuc. Gdy wróciłem do Norwich, nadal czułem się źle, kasłałem krwią, czułem ból w klatce piersiowej. Walczyłem o oddech i nie mogłem się ruszać. Lekarze powiedzieli mi, że mam zapalenie płuc i skrzepy krwi w głowie oraz klatce piersiowej. 

Na szczęście dla samego siebie kolejne miesiące bez pracy Webber spędził na mniej ryzykownych aktywnościach. Stuart, prywatnie fan Formuły 1, wybrał się na przykład do siedziby zespołu Red Bull Racing w Milton Keynes. Nie po to, żeby cyknąć sobie fotkę z idolami, lecz po to, żeby dowiedzieć się, jak w F1 wykorzystywana jest analiza danych. W angielskiej piłce wyścigi od dawna są sporą inspiracją. Szefów Manchesteru City lata temu zaintrygowała praca z danymi w Mercedesie, którą zgłębili podczas GP Abu Zabi. Webber mocno inwestował w rozwój działu analiz w Norwich.

Sztuczna inteligencja i transfery. Jak AI zmienia rynek piłkarskich zakupów?

— Chciałem dowiedzieć się czegoś o kolejnym poziomie pracy, sztucznej inteligencji, modelowaniu predykcyjnym. Miałem kilka interesujących spotkań z firmami zajmującymi się danymi. Rozmawialiśmy o tym, dokąd zmierza sztuczna inteligencja w futbolu — wyjaśniał w Training Ground Guru.

Angielscy dziennikarze dowiedzieli się też, że Stuart Webber mocno podszkolił zdolności językowe. Nauczył się hiszpańskiego, który ma mu pomóc w wejściu na kolejne rynki.

Stuart Webber dyrektorem sportowym Legii Warszawa? Odmówił bogaczom z Bułgarii

W tym miejscu dochodzimy do najbardziej istotnego tematu z polskiej perspektywy. Walijski działacz wprost przyznaje, że szuka wyzwań w Europie. Brytyjskie media łączyły go z posadą dyrektora sportowego CSKA Sofia, gdzie pojawił się nowy inwestor. W krótkim czasie w klubie doszło do szokującej wolty. Grisza Ganczew, jeden z najbogatszych Bułgarów, który od podstaw zbudował sukces Liteksu Łowecz, by potem zainwestować w CSKA, po prostu przekazał klub w ręce Narodowego Funduszu na rzecz Sportu, Kultury, Sztuki i Nauki. Niedługo potem jego śladem poszedł legendarny Christo Stoiczkow.

Dla większości klubów utrata właściciela-miliardera byłaby najgorszą wiadomością na świecie, lecz w Sofii zmiany przyniosły jeszcze większą rozrzutność. Ogromne pensje zaoferowano dziesiątkom zawodników. Przyjęli je Liam Cooper, niedawno kapitan Leeds United, czy Zymer Bytyqi, który szalał w Turcji i Norwegii. W klubie zaczęto dokonywać milionowych transferów, kuszono nawet najlepszych zawodników Ekstraklasy.

Zimą raz jeszcze zetknęliśmy się z CSKA Sofia właśnie za sprawą Legii Warszawa. To z bułgarskim potentatem finansowym Legia przegrała walkę o napastnika Ioannisa Pittasa. Stuart Webber nie odpowiada jednak za ten, ani za poprzednie ruchy, bo ofertę z Bułgarii odrzucił.

— Moim marzeniem jest praca poza Anglią, zostanie jeszcze lepszym, bardziej wszechstronnym, dyrektorem sportowym. Wszystko po to, żeby potem wrócić do Wielkiej Brytanii i przejąć naprawdę duży projekt. To może być duży klub lub taki, który osiąga słabe wyniki, lecz ma potencjał na coś wyjątkowe. Miałem kilka rozmów, ale to nie były odpowiednie miejsca. Muszę wybrać dobrze, żeby wskoczyć na trampolinę do powrotu do Anglii — wyjaśniał sam zainteresowany.

Doradca w MLS, odkrywca niemieckich trenerów, dyrektor sportowy przyszłości

Zamiast w Bułgarii Stuart Webber pracował więc w Stanach Zjednoczonych. Tyle że była to funkcja nieoficjalna, doradcza, konsultacyjna. W sieci nie trafiamy na żaden ślad sugerujący, o jakim klubie czy projekcie mowa. Training Ground Guru zdradza też, że były dyrektor sportowy planuje własny biznes, powiązany z futbolem. W artykule, do którego wciąż wracamy, Webber opowiada jednak przede wszystkim o funkcji „dyrektora sportowego przyszłości”, tłumacząc, jak jego zdaniem powinien wyglądać ten zawód.

— W moim przekonaniu rola dyrektora sportowego oznacza zostawienie klubu w lepszym miejscu, niż był na starcie twojej pracy. Zabezpieczenie go na przyszłość. W Norwich całkowicie przebudowaliśmy centrum treningowe w ośrodek klasy światowej. Gracze będą z tego korzystać przez dwadzieścia, trzydzieści lat. Najlepszymi dyrektorami będą ci, którzy pogodzą wiedzę naukową z zakresu sportu i psychologię. Zbyt duży nacisk kładzie się na ocenę dyrektorów, patrząc wyłącznie na rekrutację i transfery, to niesprawiedliwe. Zajmujesz się długofalowym planowaniem projektu, ale za zły transfer świat żąda twojej głowy.

Zdaniem Stuarta Webbera dobry dyrektor sportowy musi patrzeć na wiele lat do przodu, także dokonując ruchów transferowych. On sam dał się poznać przede wszystkim dzięki nieoczywistym wyborom trenerów. Sukces Huddersfield oparł na Davidzie Wagnerze, którego wyciągnął z rezerw Borussii Dortmund. Bliźniaczą sytuację oglądaliśmy w Norwich, gdzie postawił na Daniela Farke, także szkoleniowca BVB II. Trenerów wyciągniętych z niemieckiego rynku Walijczyk obdarzył dużym zaufaniem. Zasłynął nawet pewnym trafnym cytatem.

— Ludzie pokładają całą wiarę w jednym człowieku, trenerze, a gdy nie wychodzi, obarczają go całą winą. Dlaczego nie spojrzeć na sprawę trochę głębiej?

Wydaje się, że to właśnie cechowało Webbera. Głębsze spojrzenie. Żeby sprowadzić takie na własne podwórko, trzeba mieć jednak co innego: głębokie kieszenie. Z naszych informacji wynika, że pensja Stuarta w Norwich wynosiła ponad pół miliona funtów rocznie (w przeliczeniu ok. 600 tysięcy euro), a mówimy o samej podstawie wynagrodzenia. Czy Legię w ogóle stać na kogoś takiego? Wątpliwe, Webber musiałby mocno obniżyć oczekiwania, tymczasem może spokojnie czekać na lepsze oferty.

Skoro chce wskoczyć na trampolinę, skoro szkoli język hiszpański i zna na wylot rynek niemiecki, można podejrzewać, że celuje znacznie wyżej.

WIĘCEJ O ANGIELSKIEJ PIŁCE:

SZYMON JANCZYK

fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Skoki

Zgadza się, jesteśmy przeciętniakami. Polacy na szóstym miejscu w drużynie

Sebastian Warzecha
0
Zgadza się, jesteśmy przeciętniakami. Polacy na szóstym miejscu w drużynie

Ekstraklasa