Mistrz i uczeń. Tak można określić relację Pepa Guardioli i Enzo Mareski. Jeszcze nie tak dawno zasiadali obok siebie. Dziś po raz pierwszy stanęli po przeciwnych stronach barykady. Po 90 minutach uśmiechał się tylko Hiszpan. Manchester City pokonał Chelsea 3:1, a na boisku obok piłkarzy wystąpili cyrkowcy.
Łączy ich wiele, nie tylko fryzura i gestykulacja. Razem pracowali. Guardiola był dla Mareski nie tylko szefem, ale i nauczycielem. Włoch najpierw prowadził zespół Manchesteru City U23, a później został asystentem Pepa. W 2023 roku ruszył w świat już w pełni samodzielnie, a dziś po raz pierwszy od tamtego czasu przyjechał City of Manchester Stadium i – co tu dużo mówić – odebrał jeszcze jedną lekcję. Mimo że na początku spotkania nic nie wskazywało na taki scenariusz…
Tonący debiutantów się chwyta
Tej zimy w Manchesterze sięgnięto bardzo głęboko do kieszeni. W efekcie zespół Pepa Guardioli zasiliło trzech nowych zawodników. Dwóch z nich otrzymało dziś szansę debiutu. Od pierwszej minuty wyszli: Abdukodir Khusanov (który stworzył parę stoperów z Manuelem Akanji) oraz Omar Marmoush (który ustawił się tuż za plecami Haalanda).
Czy tak wygląda desperacja? Już pierwsze sekundy (dosłownie!) dały nam sporo odpowiedzi.
W 66. sekundzie Marmoush oddał pierwszy celny strzał. Zanim jednak kibice Obywateli zdążyli pomyśleć „Oho, będą z niego ludzie!”, zakotłowało się pod drugą z bramek, gdzie „popisał się” Khusanov.
Uzbek najpierw przegrał pojedynek główkowy z Nicolasem Jacksonem, by sekundę później asystować Senegalczykowi przy faktycznej asyście do Noniego Madueke. Anglik bez problemu skierował piłkę do pustej bramki.
Dwie minuty wystarczyły, żeby głośno i wyraźnie przedstawili nam się obaj debiutanci.
Cyrk Uzbecki
Na tym jednak Khusanov nie poprzestał. W czwartej minucie miał już na koncie nie tylko asystę drugiego stopnia przy golu rywali, ale i żółtą kartkę. W ciągu pięciu minut Uzbek zanotował pięć kontaktów z piłką, z czego trzy były karygodnymi stratami.
20-latek jedną ręką gładził się po włosach, a drugą drapał po uchu i wyglądał na kompletnie znokautowanego. W tym momencie wyraźnie widać było, że jeszcze półtora roku temu ten chłopak grał w lidze białoruskiej.
Uzbek krył na radar, a goście bawili się z nim w najlepsze. Bardzo mu współczuliśmy, ale jeśli kiedyś w historii miałaby przydarzyć się „wędka” w piątej minucie, to właśnie dziś.
Guardiola wytrzymał jednak ciśnienie, za co Khusanov odpłacił się niedługo, potem gdy zablokował bardzo groźny strzał Jadona Sancho, który zmierzał wprost do siatki. To powinno być 2:0.
W tył zwrot
A potem goście, zamiast pójść za ciosem, zrobili kilkadziesiąt kroków w tył i zaciągnęli hamulec ręczny. Najpierw w słupek trafił Phil Foden, a później posypały się kolejne znakomite okazje Obywateli. Najlepszą z nich zmarnował w 25. minucie Josko Gvardiol. To właśnie Chorwat był najbardziej aktywnym zawodnikiem gospodarzy w ofensywie. W pierwszej połowie powinien mieć na swoim koncie hat-tricka. Ale i tak nie skończył z niczym. To właśnie Gvardiol wyrównał na kilka minut przed przerwą.
Wydawało się, że w Anglii nikt już nie boi się Manchesteru City, ale było to przekonanie błędne. Wyszło na to, że boi się go Enzo Maresca. Nawet tym, którzy przywykli do asekuracyjnego stylu Włocha trudno było zrozumieć, dlaczego aż tak bardzo przestraszył się dziś gospodarzy. Tym bardziej że londyńczycy zaczęli tak wspaniale… Chyba faktycznie mieliśmy tu do czynienia z przesadnym respektem do mistrza Pepa.
Tymczasem Guardiola w 54. minucie ściągnął Khusanova (budujące, że mimo bardzo słabego występu, pożegnały go brawa i poklepywanie po plecach) i dał sygnał do dalszych ataków. Z efektu mógł cieszyć się kwadrans później, gdy Erling Haaland zabawił się z Robertem Sanchezem. Naprawdę trudno zrozumieć, co zrobił w tej sytuacji hiszpański bramkarz. Najprawdopodobniej postanowił przebić wszystkie popisy Wojtka Szczęsnego razem wzięte. Golkiper Chelsea najpierw wybiegł z linii bramkowej na kilkanaście metrów w stronę napastnika City, by później zrobić w tył zwrot. W tym momencie pozostało mu rozpłakać się, bo norweski snajper takich sytuacji nie marnuje. Lobik z serii tych bardzo treningowych.
Gola na 3:1 już w samej końcówce dołożył Foden, który potwierdził rewelacyjną formę. Siedem ostatnich meczów to siedem goli Anglika.
Jeśli w jakiś sposób pocieszać się po bolesnej porażce z PSG, to właśnie tak.
Manchester City – Chelsea 3:1 (1:1)
- 0:1 – Madueke 3′
- 1:1 – Gvardiol 42′
- 2:1 – Haaland 68′
- 3:1 – Foden 87′
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Skandal w Nowym Sączu. Kibole pobili prezesa klubu, wbili mu widelec w rękę
- To niemożliwe! Są liderem, a nie wygrali żadnego meczu u siebie
- Trela: Manchesteryzacja Dortmundu. Jak wzorcowy klub wpada w negatywną spiralę
- Na spontanie po mistrzostwo Anglii. Wielka improwizacja Kevina Keegana
Fot. Newspix