Nic nie tłumaczy Viniciusa. Brazylijczyk w spotkaniu przeciwko Valencii dał się sprowokować bramkarzowi rywali. Stole Dimitriewski klepnął lekko piłkarza Realu w plecy po jednej z sytuacji w polu karnym, a ten odegrał się odepchnięciem, uderzając w głowę Macedończyka. Takie zachowanie nie przystoi piłkarzowi, który aspiruje do miana bycia liderem Królewskich.
Vinicius jednak liderem Realu Madryt nie jest. Nie może nim być zawodnik, który w tak idiotyczny sposób łapie czerwoną kartę w momencie, gdy jego zespół przegrywa. Valencia jest najgorszą drużyną LaLiga w tym sezonie (ex aequo z Valladolid), przynajmniej na to wskazuje tabela. Zamiast ułatwić sobie i kolegom walkę o punkty, Brazylijczyk w decydującym momencie osłabił drużynę.
Nie ma usprawiedliwienia dla Viniciusa, który po ujrzeniu czerwonej kartki prawie jeszcze wyskoczył z rękoma do sędziego Soto Grado. W ostatniej chwili odciągnął go jeden z członków sztabu szkoleniowego i koledzy z drużyny. Pisząc kolokwialnie, prawie “za szmaty” został odprowadzony do szatni, żeby nie pogorszyć swojej sytuacji.
𝐂𝐙𝐄𝐑𝐖𝐎𝐍𝐀 𝐊𝐀𝐑𝐓𝐊𝐀 𝐃𝐋𝐀 𝐕𝐈𝐍𝐈𝐂𝐈𝐔𝐒𝐀 𝐉𝐔𝐍𝐈𝐎𝐑𝐀! 🟥
Brazylijczyk nie utrzymał nerwów na wodzy i uderzył bramkarza gospodarzy! 😮
📺 Transmisja meczu w CANAL+ SPORT i serwisie CANAL+: https://t.co/j5YTlwrbwy pic.twitter.com/gDDBQFgBM0
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) January 3, 2025
Mecze z Valencią na Mestalla zawsze są próbą nerwów dla Viniciusa. Był on tam regularnie obrażany przez kibiców. W maju 2023 roku nawet przerwano spotkanie z powodu rasistowskich obelg w jego kierunku. Potem nie było spotkania, w trakcie którego nie nasłuchałby się różnych wyzwisk. Już przed meczem, gdy piłkarze Realu dojeżdżali na stadion, kibice Valencii obrażali Brazylijczyka i Królewskich. To ogromna próba charakteru dla ekscentrycznego piłkarza. Dzisiaj ją oblał. Mecz nie układał się po myśli Realu, zamiast pociągnąć cały zespół do zwycięstwa, Vini się zagotował. Atmosfera spotkania i wyzwiska z trybun go nie tłumaczą.
Dzisiaj kibice Realu Madryt zobaczyli prawdziwego lidera. Aspirujący do tego miana Brazylijczyk osłabił zespół w idiotyczny sposób przy wyniku 0:1. Jude Bellingham, który nie trafił rzutu karnego, zamiast myśleć o głupotach, dwoił się i troił, aby naprawić swój błąd i strzelił gola na wagę zwycięstwa. Tak powinien postępować lider. Nie skreślam Viniciusa – może jest świetnym piłkarzem, ale mecz z Valencią pokazał, że na razie lider z niego kiepski.
Real Madryt ostatecznie wygrał 2:1, ale nie dzięki Viniciusowi, a pomimo jego wyczynu.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Angielsko-niemiecki drenaż mózgów
- Jose Peseiro w Radomiaku! Interio, gratulujemy newsa. Jak go zdobyliście?
- Kogo powinien brać Raków? Rocha kontra Rondić
- Paryż wart jest Red Bulla. Najbogatszy człowiek świata rzuca wyzwanie szejkom
Fot. Newspix