Z pewną nutką żalu, z pewnym niesmakiem, ale jednak zmuszeni jesteśmy to zrobić – zareagować. Nasz były redakcyjny kolega Jan Mazurek postawił nas w sytuacji, w której nie chcieliśmy się znaleźć, bo też po co kłócić się z niedawnym kumplem? Z drugiej strony – czy mamy wybór? Nikt nie lubi być okradany i też nie na kradzieży powinny rosnąć kariery w mediach. Tymczasem Janek, po przejściu do Interii wyrasta na czołowego newsmena w kraju. Z jego informacji wynika, że nowym trenerem Radomiaka zostanie Jose Peseiro, były selekcjoner reprezentacji Nigerii. Dla kibiców z Radomia mamy jednak kiepskie wieści. Zresztą, dla Janka też, bo wiemy, skąd wziął te informacje. Czas zwinąć linkę, złowił się dorodny okaz.
Jose Peseiro nie zostanie trenerem Radomiaka. Niestety, nigdy nie był nawet blisko tej posady. W zasadzie Jose Peseiro w Radomiaku wymyśliliśmy my, dziennikarze. Dziennikarze Weszło, którzy przygotowali dla Jana Mazurka małą podpuchę i bardzo dobrze bawili się, obserwując, jak ten z dziecięcą naiwnością łyka temat. Co tu się w ogóle dzieje? Od początku…
W niedzielę, 29 grudnia, o 7:15 Interia piórem Jana Mazurka obwieściła ucieczkę Bruno Baltazara z Radomiaka Radom. Abstrahując od tego, że żadna to ucieczka, o czym opowiedział nam sam zainteresowany, zdziwiłem się, że Jankowi, udało się zdobyć tę informację. Nie uważam się za monopolistę w temacie Radomiaka, jednak w tym konkretnym przypadku miałem pewność, że o odejściu Bruno Baltazara wiedziała garstka osób, wieść nie zdążyła nawet rozejść się po klubie.
W sobotni wieczór, gdy dowiedziałem się o sprawie, przygotowałem newsa, którego miałem zamieścić w niedzielę rano. Wcześniej umówiłem się z trenerem na spotkanie, miał skomentować swoje odejście, dorzuciłbym cytaty do tekstu i obwieścił nowinę światu. Zdziwiłem się, nie tyle tym, że informacja się rozprzestrzeniła, bo nie wszystko da się utrzymać w tajemnicy, lecz tempem, w jakim dotarła ona do Janka, który — nie ukrywajmy — nigdy Radomiakiem się nie zajmował.
Pomyślałem: ot, rozwija się, dociekliwy dziennikarz! Niestety dla Janka, też jestem dociekliwy. Poprosiłem więc dział IT o sprawdzenie, czy istnieje szansa, że konto naszego byłego kolegi nie zostało dezaktywowane i czy przypadkiem nie logował się na nie w ostatnim czasie. Naszym oczom ukazała się długa lista. 21:54, 22:22, 01:12…
Było tego więcej – Janek od dłuższego czasu wpadał sprawdzić, o czym może napisać, korzystając z pracy kolegów
Nasz kudłaty mistrz zbrodni zadbał nawet o to, żeby sesje były krótkie, myśląc chyba, że wtedy nikt się nie zorientuje, że nas podgląda.
Nocne myszkowanie w panelu, w którym zapisany był tekst o odejściu Bruno Baltazara i poranny tekst Janka na ten sam temat niby były niezłym dowodem na małe złodziejstwo. Mogliśmy skonfrontować z tym autora, ale wpadliśmy na lepszy pomysł – zastawimy pułapkę, taki mały żarcik, żeby mieć pewność, że naprawdę zniżyłeś się do takich chwytów.
Wymyśliłem więc kontynuację tematu. Musiałem wybrać nazwisko, które brzmiałoby wiarygodnie, lecz jednocześnie byłoby kompletnie wymyślone i — jak to się ładnie mówi w slangu szpiegowskim — zalegendować temat. Przypomniałem sobie o znajomym agencie, który działał przy Radomiaku i który reprezentuje kilku trenerów. Wśród nich bezrobotnego od niedawna Jose Peseiro. Zostawiłem wstępnego „gotowca” w panelu tak jak z Baltazarem. Tyle że teraz odpaliłem bajerkę:
„Według naszych informacji Radomiak może sięgnąć po ciekawe nazwisko z trenerskiego rynku. W rolę następcy Bruno Baltazara ma się wcielić były selekcjoner reprezentacji Nigerii, który ma w CV pracę w Sportingu, FC Porto czy… Realu Madryt. (…) Jak Jose Peseiro trafił do Radomiaka? To bardzo proste. Jego menedżerem jest Antonio Ribeiro, który w przeszłości dokonał kilku transferów do Radomia. Sprowadził między innymi Filipe Nascimento, Marcusa Abrahama czy Pedro Justiniano. Teraz ściągnie do Polski także trenera, którego zadaniem będzie uratowanie drużyny przed spadkiem”.
Z czasem podrasowałem jeszcze tekst, żeby wyglądał na gotowy do puszczenia 🙂
Zgadzało się wszystko poza tym, że Peseiro wybiera się do Radomia tak, jak bohaterowie słynnego gagu. Janek zniknął, zrobił sobie przerwę i już straciłem nadzieję, gdy nagle wspomniany znajomy dał znać, że dostał pytanie od Mazurka odnośnie rozmów Jose z Radomiakiem. Szybciutko sprawdziliśmy logowania i — zgodnie z oczekiwaniami — Janek wpadł na przeszpiegi.
Nie zostało nic więcej, jak wyreżyserować zakończenie tej historii. Dowody były twarde, wystarczające, ale uznaliśmy, że zachowanie kolegi, z którym parę flaszek i programów się zrobiło, zasługuje na coś więcej. Poprosiłem więc portugalskich kolegów o to, żeby potwierdzili Jankowi wymyśloną przeze mnie bajkę. Świat zasługuje przecież na to, żeby dowiedzieć się o Jose Peseiro w Radomiaku!
Janku, jest mi przykro nie dlatego, że zawsze miałem cię za dobrego kolegę i zdolnego dziennikarza. Ani nie dlatego, że nie tak cię wychowaliśmy. Nawet nie dlatego, że zawsze byłeś tym, który stawał na straży standardów w tym zawodzie, etyki. Jeszcze kilka dni temu oburzałeś się (słusznie!) o to, że ktoś podkradł twoją pracę, bez zaznaczenia źródła…
Dobrą praktyką dziennikarską jest podanie źródła.
To mój czas przy umówieniu się na rozmowę, przygotowaniu się, spisaniu i zredagowaniu. No bad feelings, ale szanujmy się.https://t.co/0S1cOhmiSM
— Jan Mazurek (@jan_mazi) December 18, 2024
Jest mi przykro, bo podebrałeś tego newsa mojej żonie, która w sobotnie popołudnie wypatrzyła Bruno Baltazara kupującego wielką walizkę i dała mi cynk, żebym sprawdził, co się dzieje. Naprawdę cieszyła się, że mi pomogła!
Jeśli nie masz o czym pisać i szukasz informacji, odezwij się do starszych kumpli. Nie wstydź się, pomożemy, coś podrzucimy. Nie dość, że zbierzesz brawa i uznanie, to jeszcze łatwiej będzie spojrzeć rano w lustro.
SZYMON JANCZYK