Święta, święta i po świętach, a teraz czas wracać do pracy – mógł pomyśleć sobie wczoraj wieczorem Bo Svensson. Przerwa od trenowania potrwa dla Duńczyka jednak nieco dłużej, bo dziś Union Berlin ogłosił, że 45-latek został zwolniony ze stanowiska pierwszego trenera.
Union wciąż szuka godnego następcy Ursa Fischera, który w sezonie 2018/2019 wprowadził klub do Bundesligi, a w czterech kolejnych wykręcał z zespołem świetne wyniki, na czele z czwartym miejscem wywalczonym w 2023 roku. Szwajcar został zwolniony nieco ponad 13 miesięcy temu po serii dziewięciu kolejnych porażek, ale wcześniej rozbudził ambicje w Berlinie na tyle, że miejsce w dolnej połowie stawki przestało być zadowalające.
Fischer pracował w Unionie ponad 5 lat. Od czasu rozstania z nim, klub szuka stabilizacji. Najpierw rozczarował Nenad Bjelica, który dźwignął zespół z zapaści, ale finalnie tuż przed końcem sezonu został zwolniony, by dać impuls drużynie bijącej się o utrzymanie do ostatniej kolejki. W obecnym sezonie stery objął Svensson, ale i on nie spełnił oczekiwań. W ostatnich ośmiu meczach ekipa ze stolicy Niemiec zdobyła tylko trzy punkty, wyraźnie obierając kurs na dół tabeli.
Władze Unionu nie zamierzały czekać na rozwój wypadków i zadziałały od razu. No może nie tak od razu, bo ostatni mecz drużyna rozegrała 21 grudnia, więc najwyraźniej szefostwo klubu nie chciało przesadnie psuć świątecznej atmosfery w domu państwa Svenssonów. Decyzja jednak z pewnością nie była spontaniczna. Duńczyk został zwolniony w momencie, kiedy sytuacja w lidze nie jest jeszcze opłakana, choć głównie dzięki temu, że są w tym sezonie większe dziady od Unionu. Niemniej, przewaga zespołu z Berlina nad strefą spadkową to nadal siedem punktów.
Der 1. FC Union Berlin hat Bo Svensson und sein Team am heutigen Freitag freigestellt. #fcunion
— 1. FC Union Berlin (@fcunion) December 27, 2024
Zanim objął Union Berlin, Bo Svensson trenował FSV Mainz. Pracował również z młodzieżową drużyną RB Salzburg oraz w austriackim FC Liefering. Samodzielną karierę trenerską rozpoczynał w młodzieżowych zespołach zespołu z Moguncji, gdzie już wcześniej był członkiem sztabu szkoleniowego pierwszej drużyny.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Nasi najlepsi lewi wahadłowi to klubowe rozczarowania
- Trener ŁKS-u Łódź: Wolę wygrać mecz 2:0 niż 5:3
- Kiełbasińska: Mam duszę działaczki, nie lubię nie robić! [WYWIAD]
Fot. Newspix