Dawid Szwarga po raz drugi w karierze rozpoczyna samodzielną pracę w roli pierwszego trenera. I po raz drugi przejmuje zespół, z którym trudno osiągnąć lepsze wyniki niż poprzednik. Jak wyglądało przejęcie obowiązków od Tomasza Grzegorczyka? Dlaczego spośród kilku ofert wybrał akurat tę? Co powie na pierwszym spotkaniu z drużyną? Między innymi tego próbowaliśmy dowiedzieć się podczas rozmowy z nowym szkoleniowcem Arki Gdynia.
Dawid Szwarga oficjalnie rozpoczął pracę nad morzem 10 grudnia. Co udało się przez ten czas zrobić?
– Niewiele, bo najważniejsza robota trenera jest na boisku. Nie mogę doczekać się tego okresu, aby wyjść z zespołem na murawę i tam popracować – przyznaje nowy trener Arki. – Teraz staramy się dokonać w klubie pewnych zmian organizacyjnych. Kwestie takie jak wystrój szatni, czy dostosowanie różnych norm i procedur, które będą obowiązywać pomiędzy treningami albo przed i po zajęciach. Przy tym oczywiście monitorujemy rynek transferowy. Trochę czasu zajmuje również kompletowanie sztabu.
Pierwsze randki
Szwarga zdradza, że zdążył już porozmawiać z kilkoma zawodnikami Arki.
– Z trzema piłkarzami spotkałem się na żywo. To oni proponowali miejsce, jako że lepiej znają Gdynię, więc od razu zobaczyłem, gdzie bywają. To były bardzo fajne spotkania, szczere. Trochę jak pierwsze randki, każdy chciał wypaść jak najlepiej. Dostałem kilka cennych wskazówek i obserwacji – mówi Szwarga.
Do spotkania z całą drużyną dojdzie 3 stycznia, gdy Arkowcy powrócą z urlopów.
– Na pewno jest potrzeba przeprowadzenia trudnej rozmowy. W moim odczuciu trudna rozmowa finalnie oczyszcza atmosferę, nawet jeśli w trakcie niej dochodzi do emocjonalnych momentów, czy nawet spięć – uważa trener. – Polecę na flow, choć na pewno mam jakąś wizję, co chcę przekazać zawodnikom. Jednym z moich mentorów był Tadeusz Huciński – świetny pedagog, który wielu polskich trenerów nauczył patrzeć na relacje z piłkarzami w inny sposób. I on zawsze powtarzał, że musisz przygotować pierwszych osiemnaście słów, bo tylko tyle można przyswoić przy pełnej koncentracji. Natomiast nie uważam, że to pierwsze wejście do szatni będzie jakoś szczególnie trudne.
Trudne sprawy
Trudna z pewnością byłaby rozmowa z Tomaszem Grzegorczykiem, który 26 sierpnia przejął Arkę po Wojciechu Łobodzińskim i na 36 możliwych punktów zdobył 31. Tym samym wyciągnął gdynian z dziewiątego na drugie miejsce w pierwszoligowej tabeli.
CZYTAJ WIĘCEJ: Już czas, panie Tomku. Szwarga w drodze nad morze
– Nie rozmawiałem z trenerem Grzegorczykiem – przyznaje Szwarga. – Skupiam się na tym, co przed nami. Ale oczywiście obserwowałem poczynania Arki pod wodzą trenera Grzegorczyka. Należy mu się ogromny szacunek za to, jaki wynik zrobił w tym okresie przejściowym, bo na pewno nie był to dla niego łatwy okres. Zrobił dobrą robotę. Podobnie zresztą piłkarze, którzy podeszli do tego bardzo profesjonalnie.
Szwarga może przypuszczać, jak czuł się w ostatnim czasie Tomasz Grzegorczyk, ponieważ kilka miesięcy temu sam znajdował się w podobnym położeniu. Pod koniec poprzedniego sezonu wiedział już, że przestanie być pierwszym szkoleniowcem Rakowa, a mimo to musiał poprowadzić drużynę jeszcze w kilku spotkaniach. Zresztą później przyznawał, że był to dla niego najtrudniejszy moment podczas pracy w Częstochowie.
A jak wyglądały tygodnie, podczas których Szwarga nadal pracował w Rakowie, ale było już wiadomo, że w grudniu obejmie Arkę?
– Całkowite rozdzielenie, bo zdawałem sobie sprawę z tego, że najważniejsze jest, aby zawodnicy mieli jasne poczucie tego, kto jest szefem. A szefem był trener Grzegorczyk. Nie chciałem kontaktować się ani z nim, ani z zawodnikami. Nie rozmawiałem również z innymi członkami sztabu, poza Łukaszem Radzimińskim w temacie danych motorycznych. Poza tym, co jeszcze ważniejsze, chciałem godnie zakończyć swoją pracę w Rakowie. Bo w Częstochowie nie leżałem w tym okresie brzuchem do góry, tylko też pracowałem.
Inne opcje
Szwarga opuścił Częstochowę, w której – w różnych rolach – pracował przez ostatnie trzy i pół roku. Przyznaje, że gdy wracał do roli asystenta Marka Papszuna, miał z tyłu głowy, że będzie to wyłącznie kilkumiesięczna przygoda.
– Podczas rozmów z Michałem Świerczewskim i trenerem Papszunem jasno dałem do zrozumienia, że oczekuję w kontrakcie klauzuli odejścia w grudniu. Zakładałem, że mogą pojawić się propozycje, z których będę chciał skorzystać zimą. I tak faktycznie się stało. Poza Arką miałem jeszcze trzy inne rozmowy o pracę. Dwie w Ekstraklasie, jedną w pierwszej lidze – zdradza.
Co zaważyło, że wybrał Gdynię?
– Morze – żartuje Szwarga. – A tak serio, to przede wszystkim rozmowy z właścicielem Marcinem Gruchałą i z dyrektorem sportowym. To były spotkania, podczas których zobaczyłem dobrze przygotowane osoby z klarowną wizją i strategią. Mam świadomość tego, że w każdym klubie najważniejsi są ludzie. Żeby rozwinąć klub, trzeba dokonać wielu zmian, nie tylko pierwszego trenera, ale również zmian organizacyjnych. I tutaj widziałem taką gotowość i otwartość. To były czynniki decydujące.
Ostatecznie Szwarga po raz drugi przejmuje klub, w którym jego poprzednik radził sobie doskonale, mimo iż wielokrotnie powtarzał, że drużyny – podobnie jak akcje na giełdzie – lepiej przejmować, gdy są na dole.
– Na szczęście rozwinąłem swoją wiedzę inwestycyjną i wiem, że nawet, gdy coś jest na ATH (All Time High), to dalej może rosnąć. To jest pierwsza kwestia. Po drugie, dziś podjąłbym taką samą decyzję odnośnie Rakowa – przyznaje 34-latek. – Mieć możliwość gry o Ligę Mistrzów i z niej nie skorzystać? Gdybym tego nie zrobił, kierowałby mną strach. A ostatnią rzeczą, której chcę, to by bił ode mnie strach. Wolę emanować odwagą i pewnością, bo właśnie takie cechy powinien mieć pierwszy trener.
Nowa Arka
Szwarga mówi, że zabiera się za budowę „nowej Arki”. Jaka ma być to drużyna?
– Na pewno chcemy, żeby cechował nas pressing i gra wysoką obroną – zdradza trener. – Bez względu na to, czy do Gdyni przyjedzie Wisła Kraków, czy w dalszej przyszłości będziemy grać ze znacznie lepszymi rywalami, to elementy pressingu i wysokiej obrony zawsze będą funkcjonować. To będzie nasze DNA, nad którym mocno popracujemy. Tak jak powiedział Pep Lijnders, wieloletni asystent Juergena Kloppa: nie ma lepszego rozgrywającego niż wysoki odbiór. Wówczas wystarczy jedno podanie i jesteś pod bramką rywala.
Jeśli chodzi o system gry, Szwarga zapowiada dwa ustawienia. Przy tym podkreśla rosnące znaczenie apozycyjności w futbolu.
– Najważniejsze będą pewne zasady, które pozostaną takie same bez względu na to, czy będziemy grać 1-4-3-3 czy 1-3-5-2. Bo to są dwie podstawowe struktury, nad którymi obecnie pracujemy. Ale to tylko cyferki, priorytetowe będą wspomniane zasady dotyczące zachowań na boisku. Uważam, że system 1-4-3-3 lepiej wykorzysta predyspozycje niektórych naszych piłkarzy, przed wszystkim skrzydłowych, którzy są sprofilowani do ataku przestrzeni i gry jeden na jednego. Nie mamy typowych wahadłowych, więc predyspozycje piłkarzy i uwypuklenie ich atutów to kluczowe kwestie. Jednak powtarzam: najważniejsze będą zasady i zadania, które wyznaczymy zawodnikom.
Jak nowy trener Arki ocenia jakość zawodników, których zastał w Gdyni?
– Jest tu bardzo dużo piłkarzy, którzy mają naprawdę wysoki potencjał. Potencjał ekstraklasowy to wręcz mało powiedziane. Jestem przekonany, że w Arce jest co najmniej trzech graczy – oczywiście nie powiem kto – którzy mają potencjał, żeby wyjechać za granicę i zrobić tam karierę, grać w europejskich pucharach. I to będzie nasz cel numer jeden. Żeby nie tylko tę trójkę, ale generalnie większą liczbę zawodników rozwijać również indywidualnie.
Szwarga przyznaje, że w kadrze Arki jest zawodnik, któremu mocno przyglądał się Raków.
– Nietrudno odgadnąć, że temat Karola Czubaka pojawiał się w Częstochowie co pół roku. Braliśmy go pod uwagę, jednak finalnie klub nie zdecydował się na ten krok. Z całym szczęściem dla Arki i dla mnie, jak się okazało – uśmiecha się Szwarga.
Cztery pozycje
– Z dyrektorem sportowym Veljko Nikitoviciem ustaliliśmy, że postaramy się, aby na pierwszy obóz, czyli 21 stycznia, pojechać w pełnym składzie – zapowiada trener. – Nie licząc bramkarzy, chciałbym mieć do dyspozycji 22-23 zawodników. Jeśli chodzi o transfery, mamy dwa podstawowe założenia. Po pierwsze intensywność. Chcę, żeby do Arki trafiali piłkarze, którzy naturalnie generują duże intensywności. To dla nas bardzo ważne. Bo jeżeli chcemy podnieść tę intensywność, to możemy ją podnieść: a) treningiem, b) transferami. To najprostszy sposób. Drugim założeniem jest to, żeby trafiali tu zawodnicy, którzy faktycznie chcą być w Arce. No i rozumieją, jak będziemy pracować. A więc, że będziemy dużo dawać, ale też dużo wymagać.
🔄 Pierwsze decyzje kadrowe w Arce.
𝑾𝒊𝒆̨𝒄𝒆𝒋: https://t.co/bP5RbU8GXD pic.twitter.com/4tJIyThopS— Arka Gdynia (@ArkaGdyniaSA) December 16, 2024
Kilka dni temu Arka ogłosiła, że nowego klubu mogą szukać trzej zawodnicy: bramkarz Paweł Lenarcik oraz pomocnicy Michał Borecki i Wojciech Zieliński (w tym przypadku w grę wchodzi wypożyczenie). Wiadomo więc, że w Gdyni poszukują nowego golkipera oraz „ósemki”. Kogo poza tym?
– Jako priorytetowe wyznaczyliśmy sobie cztery pozycje: bramkarz, stoper, środkowy pomocnik o profilu „ósemki” i skrzydłowy – zdradza Szwarga. – Oczywiście jesteśmy otwarci na to, co wydarzy się na rynku. Jeżeli okaże się, że – na przykład – jest do zakontraktowania zawodnik na inną pozycję, ale taki, który robi dużą różnicę, to będziemy się nad takim tematem poważnie zastanawiać. Ale myślę, że zrobimy maksymalnie od czterech do pięciu transferów.
W trakcie rozmowy przewinęły się nazwiska między innymi: kontuzjowanych Michała Kozajdy (Kotwica Kołobrzeg) i Szymona Czyża (Raków Częstochowa), czy pochodzącego z Gdyni (podobnie jak Czyż) Macieja Ambrosiewicza (Bruk-Bet Termalica Nieciecza), ale Szwarga zareagował „pomidorem”. Faktem jest, że wszystkim wymienionym zawodnikom wraz z końcem czerwca wygasają kontrakty. Ciekawą opcją byłaby również próba sprowadzenia Bena Ledermana z Rakowa.
Czas na awans
Pierwszy mecz pod wodzą Dawida Szwargi gdynianie rozegrają na własnym stadionie z Polonią Warszawa (15-16 lutego). I to właśnie na nim chce skupiać się nowy trener Arki.
– Start jest bardzo istotny. Również po to, żeby piłkarze załapali pełne zaufanie do tego, co im proponujemy. To przyjdzie łatwiej, gdy będą wyniki. Do tego czasu czeka nas ponad trzydzieści jednostek treningowych. Jeśli wykonamy tę robotę dobrze, zawodnicy poczują się pewni siebie pod względem fizycznym, taktycznym i piłkarskim.
A co z awansem?
– Z całą społecznością Arki mamy wspólny cel, którym jest powrót do Ekstraklasy. W tym lub w przyszłym sezonie. Mój kontrakt kończy się za półtora roku, więc dajemy sobie czas. Będziemy dążyć do tego, żeby to wydarzyło się w tej rundzie. Natomiast ścisk w górnej części tabeli jest dość spory. Mocnych zespołów, które mogą powalczyć o dwa pierwsze miejsca jest sześć-siedem. Jesteśmy przygotowani, żeby zacząć współpracę z przytupem. Przed nami okres wytężonej roboty. Nie będzie łatwo, ale liczę, że owocnie – podsumowuje Szwarga.
🎙️ Trwa rozmowa z trenerem Dawidem Szwargą.
🔴 𝗟𝗜𝗩𝗘: https://t.co/lfnMFcIQQd pic.twitter.com/U9r6dhRrxh
— Arka Gdynia (@ArkaGdyniaSA) December 19, 2024
Poza pierwszym trenerem w Arce wymieniono również kilku członków sztabu szkoleniowego. Pożegnano się z Mateuszem Glinieckim (asystent), Michałem Galikowskim (trener przygotowania motorycznego i diagnostyki) oraz – jeszcze nieoficjalnie – Jarosławem Krupskim (trener bramkarzy). Do Gdyni przeprowadzają się natomiast nowi asystenci, czyli Tomasz Włodarek i Rafał Figiel, a także najprawdopodobniej Maciej Borowski z Lecha Poznań, który odpowiadać będzie za rozwój bramkarzy.
CZYTAJ WIĘCEJ O ARCE GDYNIA:
- Już czas, panie Tomku. Szwarga w drodze nad morze
- Arka wygrała 6:0 i podziękowała trenerowi. Prezes Gruchała: „Nie mydliliśmy oczu”
- Dawid Szwarga będzie trenerem Arki Gdynia! “Czuję, że to właściwy moment”
Fot. Newspix / Stanisław Wrzosek (Arka Gdynia)