Reklama

Everton ma nowych właścicieli. W Rzymie mają ich dość

Radosław Laudański

Autor:Radosław Laudański

19 grudnia 2024, 14:13 • 5 min czytania 4 komentarze

Everton FC ogłosił dziś, że klub został przejęty przez Friedkin Group. Amerykański inwestor posiada w piłce spore doświadczenie, ponieważ od 2020 roku jest także właścicielem AS Roma. Ich dotychczasowa historia może być oceniana dwojako. Fani The Toffees mogą spodziewać się dobrego pierwszego wrażenia, później jednak może być gorzej z kwestiami sportowymi. Ich historia we Włoszech pokazuje, że droga od miłości do nienawiści potrafi być bardzo krótka.

Everton ma nowych właścicieli. W Rzymie mają ich dość

Udziały Evertonu zostały przejęte od firmy Blue Heaven Holdings, a transakcja została przeprowadzona bez większego oporu ze strony Premier League. Rodzina Friedkinów charakteryzuje się dużą transparentnością i pod tym względem nie ma sobie nic do zarzucenia. Gorzej wyglądają jednak sprawy piłkarskie, co w ostatnim czasie mocno uwidoczniło się w stolicy Włoch.

Wątpliwa reputacja w Rzymie

Początkowo Friedkinowie zostali przyjęci w Rzymie z ogromnym entuzjazmem. O ich sile miał świadczyć fakt, że w 2021 roku w roli trenera zatrudnili samego Jose Mourinho. Nominacja ta spotkała się wówczas z ogromnym szokiem i jeszcze większą ekscytacją. Początkowo ich plany były bardzo ambitne, a potwierdzeniem tego było sprowadzenie Paolo Dybali oraz Romelu Lukaku. W dłuższej perspektywie sytuacja zaczęła wyglądać jednak coraz gorzej, a dziś kibice Giallorossich mają ich całkowicie dość.

Można spodziewać się tego, że początkowo kibice Evertonu zostaną zauroczeni tym, jak nowi właściciele podchodzą do tradycji. Początkowo w Romie myślano nawet nad powrotem do dawnego herbu. Stworzono również więź z kibicami, którzy mieli świadomość tego, że klub trafił w dobre ręce. Apogeum dobrych nastrojów nastało w 2022 roku, kiedy Giallorossi wygrali Ligę Konferencji Europy, a miasto ogarnęła totalna euforia. Później minął jednak długi miesiąc miodowy i pojawiło się coraz więcej mankamentów. Jednym z nich było robienie ruchów, które wzmacniały przede wszystkim PR. Za takowe można uznać sprowadzenie gwiazd takich jak Lukaku i Dybala, przy jednoczesnym braku wzmocnień kiepsko obsadzonych pozycji (jak wahadła). Rzymianie zmagają się z tym problemem od lat i zrobiono bardzo niewiele, aby to zmienić.

Reklama

Za inną wadę rodziny Friedkinów należy uznać brak zaangażowania. Początkowo przedstawiciele rodziny często pojawiali się na meczach Romy, później jednak coraz rzadziej ruszali się ze Stanów Zjednoczonych i powierzyli kierowanie klubem ludziom o wątpliwych kompetencjach. Za takową należy uznać CEO Linę Souloukou, która odpowiadała za skandaliczne zwolnienie Daniele De Rossiego po zaledwie czterech kolejkach i zastąpienie go zupełnie niepasującym do tej roli Ivanem Juriciem. Chorwat w roli szkoleniowca Giallorossich zaliczył najgorsze wyniki od 20 lat. Kibicom nie podobała się również polityka transferowa, za którą odpowiadała Souloukou. Chodzi o sprzedaż wychowanka Edoardo Bove, który przed niedawnym dramatem, w Romie pokazywał się naprawdę z dobrej strony i nieoczekiwanie został oddany lekką ręką do Fiorentiny, gdzie błyskawicznie pokazał swój potencjał.

 

Wygląda na to, że rodzina Friedkinów przejmując Romę chciała przede wszystkim wypromować swoje przedsiębiorstwo, a klub miał stać się narzędziem do poszerzenia wpływów na rynku piłkarskim tylko po to, aby w przyszłości przejąć organizację o większym potencjale biznesowym. Giallorossi nie byli jedynym włoskim klubem, który został potraktowany w taki sposób przez amerykańskich właścicieli. Podobnie postąpiono w Milanie, kiedy mający swoje zdanie Paolo Maldini został zastąpiony ludźmi o wątpliwych umiejętnościach budowania drużyny, a za ich główną siłę można uznać oddanie pracodawcy. Właściciel Rossonerich nie pojawił się nawet na obchodach z okazji 125. urodzin klubu.

Największe kłopoty Milanu od kilku lat. Obrywa za nie nawet sam Ibrahimović

Reklama

Everton to nowe możliwości

Przechodząc do Evertonu, Friedkinowie zdaje sobie sprawę z tego, że w Anglii może zarobić dużo więcej pieniędzy, więc wydaje się oczywiste, że będą poświęcać więcej uwagi The Toffees. Można spodziewać się tego, że początkowo kibice będą zadowoleni z tego, w jakim kierunku idzie klub. Niewykluczone, że wkrótce zostanie zmieniony trener, ponieważ Sean Dyche średnio pasuje do ich polityki. Friedkinowie cenią sobie trenerów medialnych, którzy działają na wyobraźnię społeczeństwa i mediów. Kilka miesięcy temu spekulowano na temat tego, że po ich przejęciu Evertonu, na stanowisku trenera może zostać zatrudniony ich dobry znajomy Jose Mourinho.

Friedkinowie zdają sobie sprawę z tego, że poza trenerem kibiców będzie satysfakcjonowało duże nazwisko na boisku, więc pewnie zostaną sprowadzeni piłkarze o uznanej renomie, jednak długofalowo może na tym ucierpieć zespół. Główną obawą dla fanów The Toffees może być to, że Amerykanie nie przywiązują się mocno do klubów i jeśli tylko pojawi się szansa, aby przejąć zespół o większym potencjale, to skorzystają z takiej oferty. Jeśli Everton przestanie dawać perspektywy zarobku dużych pieniędzy, może zmniejszyć się ich zaangażowanie w projekt.

Nowym prezesem klubu został Marc Watts, który przyznał, że zamierza wprowadzić Everton w nową erę.

Dzisiaj nastał podniosły i dumny dzień dla The Friedkin Group, ponieważ zostaliśmy właścicielami kultowego klubu piłkarskiego. Jesteśmy zobowiązani do tego, aby wprowadzić Everton w ekscytującą nową erę zarówno na boisku, jak i poza nim. Kluczowym priorytetem jest zapewnienie Evertonowi natychmiastowej stabilności finansowej. Przywrócenie należnego mu miejsca w tabeli Premier League może zająć trochę czasu. Dziś wykonaliśmy jednak pierwszy krok – przekazał Watts za pośrednictwem mediów klubowych.

Przewodniczącym zarządu zostanie prezes oraz dyrektor generalny The Friedkin Group Dan Friedkin. Rolę tymczasowego dyrektora generalnego klubu powierzono Colinowi Chongowi, z kolei za finanse będzie odpowiadała Ana Dunkel. Co ciekawe, niedawno spekulowano na temat tego, że funkcję CEO może przejąć wcześniej wspomniana Lina Souloukou Można spodziewać się tego, że w erze rodziny Friedkin Everton stanie się klubem korporacyjnym, dla którego priorytetem będzie płynność finansowa, drużyna kobiet oraz akademia..

Obecnie The Toffees zajmują 16. miejsce w Premier League i mają cztery punkty przewagi nad strefą spadkową.

WIĘCEJ O PREMIER LEAGUE:

Fot. Newspix

Urodzony w tym samym roku co Theo Hernandez i Lautaro Martinez. Miłośnik wszystkiego co włoskie i nacechowane emocjonalną otoczką. Takowej nie brakuje również w rodzinnym Poznaniu, gdzie od ponad dwudziestu lat obserwuje huśtawkę nastrojów lokalnego społeczeństwa. Zwolennik analitycznego spojrzenia na futbol, wyznający zasadę, że liczby nie kłamią. Podobno uważam, że najistotniejszą cnotą w dziennikarstwie i w życiu jest poznawanie drugiego człowieka, bo sporo można się od niego nauczyć. W wolnych chwilach sporo jeździ na rowerze. Ani minutę nie grał w Football Managera, bo coś musi zostawić sobie na emeryturę.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Majchrowicz o trzęsieniu w Vanuatu: Myślałem, że ziemia otworzy się pode mną

Szymon Piórek
6
Majchrowicz o trzęsieniu w Vanuatu: Myślałem, że ziemia otworzy się pode mną

Anglia

Ekstraklasa

Majchrowicz o trzęsieniu w Vanuatu: Myślałem, że ziemia otworzy się pode mną

Szymon Piórek
6
Majchrowicz o trzęsieniu w Vanuatu: Myślałem, że ziemia otworzy się pode mną

Komentarze

4 komentarze

Loading...