Był gracz Królewskich, Jese Rodriguez to prawdziwy piłkarski obieżyświat. Po opuszczeniu Madrytu 31-latek lądował aż w dziewięciu klubach. Z roku na rok jednak obniżał loty. W październiku, po prawie dziesięciu miesiącach na bezrobociu, zawodnik podpisał kontrakt z malezyjskim zespołem Jehor Darul Takzim FC. Jak się okazuje, nawet tam nie potrafi przebić się do pierwszego składu.
Jese podpisał kontrakt z Jehorem 5 października, po 278 dniach bez klubu. Początek miał obiecujący. Po dziewięciu dniach od ogłoszenia transferu Hiszpan zadebiutował w towarzyskim meczu z Balestierem Khalsą i od razu wpisał się na listę strzelców.
31-latek nie krył zadowolenia z przenosin nowej drużyny. – Dziękuję szefowi i zespołowi za to, że pomogli mi znów poczuć się piłkarzem. Mamy przed sobą bardzo miłą drogę do przebycia – cytuje słowa Jese „Marca”.
Zaledwie tydzień później, 22 października zaliczył debiut w oficjalnym spotkaniu, wchodząc na boisku na ostatnie trzy minuty w przegranym starciu z Gwangju FC, w Azjatyckiej Lidze Mistrzów.
Od tego czasu zagrał tylko w jednej potyczce ligowej z drużyną z Negeri Sembilan FC. Przez ponad miesiąc od podpisania umowy Hiszpan uzbierał w malezyjskiej ekipie zawrotne 29 minut we wszystkich rozgrywkach. Jego kariera wydaje się być na ogromnym zakręcie.
Jese w przeszłości bronił barw Realu Madryt, PSG, Las Palmas, Stoke, Betisu, Sportingu Lizbona, Ankaragucu, Sampdorii i Coritiby.
Jehor Darul Takzim znajduje się na szczycie tabeli ligi malezyjskiej. Z 14 spotkań ekipa Hiszpana wygrała w tym sezonie aż 13, notując tylko jeden remis.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Kadrowicze odpowiadają: bez komentarza. To jakich pytań się spodziewaliście?
- Michał Probierz wyprowadzony z równowagi. „Opowieści o oblężonej twierdzy to zwykłe mity”
- Tak źle nie było od blisko 60 lat. Kadra Probierza traci najwięcej goli od 1966 roku
Fot. Newspix