Reklama

Jedyne, co na razie udało się Probierzowi, to karne przeciwko Walii [KOMENTARZ]

Wojciech Górski

Autor:Wojciech Górski

18 listopada 2024, 23:20 • 4 min czytania 42 komentarzy

Niedawno Wojtek Kowalczyk pytał, co przez ostatni rok poprawił w naszej kadrze Michał Probierz. Dziś można zapytać: co przez ten rok naprawdę udało się selekcjonerowi? Odpowiedź brzmi: tylko mecz z Walią. A konkretnie rzuty karne, dzięki którym awansowaliśmy na Euro. Wcześniej nie uratował nam eliminacji, z turniejem pożegnaliśmy się jako pierwsi, a teraz po raz pierwszy spadamy do Dywizji B Ligi Narodów.

Jedyne, co na razie udało się Probierzowi, to karne przeciwko Walii [KOMENTARZ]

To naprawdę nie jest tak, że chcemy grillować Michała Probierza. To też nie tak, że chcemy zmiany na stanowisku selekcjonera reprezentacji Polski. Jak mało kto zdajemy sobie sprawę, jak bardzo ciągłe zmiany rozregulowały ten zespół i jaki syf zastał na miejscu pracy obecny selekcjoner.

Ale jednak nie możemy uciec od tego pytania: co przez obecny okres pracy udało się Michałowi Probierzowi?

Konkluzja jest niestety smutna. Jeden mecz. Tylko jeden mecz.

Jaka piękna katastrofa. Nie bronimy, nie strzelamy i spadamy

Reklama

Lista sukcesów Probierza: rzuty karne z Walią

Co więcej – mecz, w którym nie oddaliśmy ani jednego celnego strzału na bramkę przeciwnika. Wówczas nie to było jednak najważniejsze. Najważniejszy był awans – nieważne w jakim stylu. To udało się uzyskać, strzelaliśmy lepiej rzuty karne, nikt nie wracał do tego, jak wyglądał przebieg spotkania. Jechaliśmy do Niemiec, plan ostatecznie wypalił, selekcjonerowi udało się uzyskać kredyt zaufania.

Tylko że na tamtej serii rzutów karnych z Cardiff kończą się sukcesy Michała Probierza.

Niestety – taka jest smutna prawda. Były szkoleniowiec Cracovii obejmował reprezentację w sytuacji naprawdę trudnej, ale w takiej, gdy wciąż możliwy był nawet bezpośredni awans na Euro 2024. Gdybyśmy wygrali u siebie z Mołdawią, przed meczem z Czechami mielibyśmy wszystko w swoich rękach. Ale zremisowaliśmy, wskutek czego z naszymi południowymi sąsiadami graliśmy już o nic. Nikt wówczas, pamiętając bagno po Santosie, nie miał do Probierza wielkich pretensji. Ale pierwsza szansa została już wypuszczona z rąk.

Udało się skorzystać z koła ratunkowego, jakim była gra w barażach, ale sam turniej był już w wykonaniu reprezentacji Polski zupełnie nieudany. W meczu o wszystko zagraliśmy w najgorszy możliwy sposób, Probierz zupełnie nie trafił z taktyką, przegraliśmy z Austrią 1:3 i jako pierwsi pożegnaliśmy się z niemieckim turniejem. W ostatecznej klasyfikacji zajęliśmy przedostatnie miejsce, wyprzedzając tylko Szkotów.

Fatalny Moder, zagubiony Walukiewicz i TEN BŁĄD Zalewskiego [NOTY POLAKÓW]

I wreszcie Liga Narodów, gdzie nie tylko nie udało się nam wygrać z jakimkolwiek poważnym rywalem (już się przyzwyczailiśmy), ale dodatkowo przegraliśmy z jedynym przeciwnikiem, od którego – w teorii – mieliśmy być lepsi. Na domiar złego Szkoci do Dywizji B zepchnęli nas w doliczonym czasie gry meczu na PGE Narodowym. W miejscu, które niedawno jeszcze było twierdzą reprezentacji. Gdzie, jeszcze przecież nie tak dawno temu, notowaliśmy tak długą serię meczów bez porażki.

Reklama

Dziś po niej nie ma już ani śladu. Tak jak po Polsce w Dywizji A Ligi Narodów. Ktoś powie – może to dobrze. Wreszcie zagramy z drużynami z naszego poziomu. Ale spadek ten poważnie ograniczy nasze szanse, by awansować na kolejne wielkie turnieje. Gdyby nie ostatnie utrzymanie w Dywizji A, nie zagralibyśmy na Euro 2024.

Obrona nie działa, atmosfera znów się zepsuła

A wracając do Probierza – czy jest coś jeszcze, co udało mu się podczas dotychczasowej kadencji? Szukamy i… Nie ma. Moglibyśmy oczywiście doszukiwać się plusów na siłę – lepszej formy Zalewskiego, czy wprowadzenia Urbańskiego. Ale koniec końców: obecnie w reprezentacji Polski nie działa za bardzo nic.

Obrona? Nie działa totalnie. Już nie będziemy znęcać się statystykami, w myśl których Probierz jest selekcjonerem, który traci najwięcej goli od lat 60., ale w samej Lidze Narodów straciliśmy 16 bramek. Średnio 2,7 gola na mecz.

Ofensywa? Niby jest lepiej, ale nie na tyle dobrze, by przykryć beznadziejną grę obronną.

Atmosfera? Tę faktycznie udało się poprawić w okolicach czerwcowych sparingów z Ukrainą i Turcją. W międzyczasie jednak wszystko wróciło do normy. Wróciło to, co tak dobrze znamy – obrażone miny na konferencjach prasowych, przepychanki słowne, zaklinanie prawdy własnymi teoriami. Jednym słowem: oderwanie od rzeczywistości.

Charakter? Zespół Michała Probierza nie wygrał żadnego spotkania, w którym jego zespół jako pierwszy stracił bramkę. Ani z Mołdawią, ani z Austrią, ani z Francją, ani z Chorwacją, ani Portugalią, ani dziś ze Szkocją. Za to potrafił stracić gola w 93. minucie, na własnym obiekcie, spychającego nas do Dywizji B.

Na koniec przytoczmy bilans ostatnich 9 meczów reprezentacji Polski: 1 wygrana, 2 remisy, 6 porażek. Bramki: 12:22.

Ledwo ucichły ostatnie dzwony, a już znowu pora bić na alarm. Kolejny raz.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Uwielbia futbol. Pod każdą postacią. Lekkość George'a Besta, cytaty Billa Shankly'ego, modele expected Goals. Emocje z Champions League, pasja "Z Podwórka na Stadion". I rzuty karne - być może w szczególności. Statystyki, cyferki, analizy, zwroty akcji, ciekawostki, ludzkie historie. Z wielką frajdą komentuje mecze Bundesligi. Za polską kadrą zjeździł kawał świata - od gorącej Dohy, przez dzikie Naddniestrze, aż po ulewne Torshavn. Korespondent na MŚ 2022 i Euro 2024. Głodny piłki. Zawsze i wszędzie.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

42 komentarzy

Loading...