Fantastyczny dzień polskiego duetu w Lidze Konferencji wyniósł go na miejsca w czołowej trójce tabeli. Trudno będzie utrzymać takie lokaty, ale na finisz w pierwszej ósemce, oznaczający ominięcie baraży, oba polskie kluby mają grubo ponad 70% szans. Ryzyko braku rozstawienia w ewentualnych barażach to zaledwie jeden procent, a brak kwalifikacji do play-offów jest już po prostu niemożliwy!
Dopiero co pisaliśmy o najlepszych dniach w historii polskiej piłki klubowej, gdy nasi reprezentanci w komplecie wygrywali wszystkie swoje spotkania z dość mocnymi rywalami, a znów mamy dzień, który zapamiętamy na lata. Przeciwnicy nie byli wczoraj tak silni jak Betis i Kopenhaga, ale nie byli to autsajderzy (szczególnie Molde), a rozmiary zwycięstw i miejsca, na jakich znalazły się Legia i Jagiellonia w Lidze Konferencji są ponownie historyczne. Komplet wygranych do zera, z większą liczbą strzelonych goli niż w czwartek (siedem) zanotowaliśmy tylko dwukrotnie – przez prawie 70 lat występów w pucharach.
1 października 1969 roku Górnik pokonał 5:0 Olympiakos Pireus, a Legia 8:0 rozgromiła UT Arad, zatem zdobyliśmy wtedy aż trzynaście bramek, nie tracąc żadnej. Z kolei 9 sierpnia 1994 roku Górnik pokonał Shamrock Rovers 7:0, a GKS Katowice wygrał z Interem Cardiff 2:0, zatem goli było łącznie dziewięć. Takie same, jak wczoraj były rozmiary naszych wygranych 6 lipca 2017 roku, gdy Lech pokonał Pelister Bitola 3:0, a Jagiellonia z Dinamem Batumi wygrała 4:0, jednak rywale byli wówczas słabsi niż Molde i Dinamo Mińsk.
Najlepsze dni polskich klubów w europejskich pucharach. Wyczyn Legii i Jagi wysoko
W tabeli nasz duet z kompletem punktów jest w czołowej trójce, wyprzedzony wyłącznie przez Chelsea. Do końca zostały trzy kolejki. Legia jedzie na Cypr zmierzyć się z Omonią, potem gości Lugano, by na koniec zagrać z Djurgarden w Sztokholmie. Jagiellonia wyjeżdża do słoweńskiego Celje oraz do Mladej Boleslavi, by na koniec gościć Olimpiję Lublana. Legia ma obecnie lepszą różnicę bramek, Jagiellonię zaś czekają spotkania ze słabszymi rywalami. Jakie miejsca ma szansę zająć nasz duet w tabeli końcowej?
Zasady Ligi Konferencji
Przypomnę, że czołowa ósemka po fazie grupowej omija rundę barażową i melduje się bezpośrednio rozstawiona w 1/8 finału. Drużyny z miejsc od 9. do 24. mierzą się w play-offach. Warto dodać, że nie liczy się tylko samo miejsce w ósemce. Drużyny z pierwszych dwóch miejsc w 1/8 finału trafiają bowiem na zwycięzców baraży z udziałem najniżej notowanych drużyn z miejsc od 15. do 18. po fazie ligowej. Natomiast zespoły, które zajmą siódmą i ósmą lokatę, zmierzą się ze zwycięzcami par play-off z udziałem klubów z miejsc 9.-10. Podobnie jest w kolejnych rundach – im wyższe miejsce zajmiesz w fazie ligowej, z tym łatwiejszym teoretycznie rywalem się zmierzysz.
Gdyby tabela końcowa wyglądała tak, jak obecna, to Legia z Chelsea mogłaby się zmierzyć dopiero w finale rozgrywanym we Wrocławiu, a Jagiellonia z Legią lub Chelsea zagrałaby najwcześniej w półfinale. W fazie pucharowej zespoły z jednego kraju mogą trafić na siebie. To kolejny argument za tym, że nie warto spocząć na laurach i opłaca się walczyć o każdego gola w pozostałych trzech spotkaniach. To także odróżnia obecny format rozgrywek od dawnego, gdzie w ostatnich meczach niewiele drużyn realnie grało o prawdziwą stawkę.
10 000 symulacji przebiegu Ligi Konferencji
Aby ocenić szanse polskich drużyn na zajęcie konkretnych miejsc, wykonałem 10 tysięcy symulacji przebiegu pozostałych trzech kolejek, oceniając szanse na wygraną wszystkich klubów na podstawie rankingu Clubelo, najlepiej oddającego siłę drużyn. Wynika z niego, że zarówno Legia, jak i Jagiellonia mogą spodziewać się zdobycia jeszcze około pięciu punktów. Zatem oczekiwaną liczbą oczek w tabeli końcowej jest dla obu naszych reprezentantów czternaście. W prognozowanej tabeli końcowej więcej oczek mają jedynie Chelsea oraz Rapid i Heidenheim, przy czym dwa ostatnie zespoły minimalnie wyprzedzają nasz duet. Do miejsca w czołowej ósemce powinno wystarczyć dwanaście punktów, zatem jedno zwycięstwo dzieli Legię i Jagiellonię od ominięcia rundy barażowej.
Na 10 000 wykonanych symulacji w ponad 7200 przypadków Jagiellonia znalazła się samodzielnie w czołowej ósemce bez oglądania się na bilans bramek i dalsze kryteria. Legii zdarzyło się to w ponad 7100 wariantów.
Co decyduje o miejscu w tabeli?
Warto przypomnieć, co decyduje o wyższym miejscu w tabeli przy równej liczbie punktów, bo przecież meczów bezpośrednich brać pod uwagę już nie możemy. Po pierwsze, drużyny nie mierzą się z każdym rywalem, a po drugie nawet jeżeli, to grają tylko raz na boisku jednej z zainteresowanych drużyn.
Tak reguły Ligi Konferencji opisywaliśmy pod koniec sierpnia:
Co będzie zatem decydować o kolejności w tabeli? Po zdobytych punktach od razu przechodzimy do różnicy bramek, a następnie liczby goli strzelonych. UEFA słusznie odstąpiła od brania pod uwagę meczów bezpośrednich. W danej parze odbędzie się bowiem maksymalnie jeden mecz bezpośredni na boisku jednego z rywali. Branie pod uwagę jego wyniku, gdy jedna z drużyn gra u siebie, a jedna na wyjeździe byłoby niesprawiedliwe. Trzecim kryterium przy równym bilansie bramek będzie liczba goli strzelonych we wszystkich meczach wyjazdowych, następnie liczba zwycięstw.
W rzadkim przypadku, gdy wszystkie powyższe kryteria będą równe między zespołami, UEFA weźmie pod uwagę… trudność terminarza. Decydować wówczas będzie większa liczba punktów (a następnie goli) zdobytych przez wszystkie zespoły, z którymi mierzył się dany klub. Krótko mówiąc – wyżej znajdzie się ten zespół, który wśród ośmiu rywali w fazie ligowej miał trudniejszy zestaw przeciwników. Gdyby nawet to kryterium nie rozstrzygnęło, będzie brana pod uwagę mniejsza liczba kartek, a następnie ranking UEFA.
Faza ligowa europejskich pucharów. Jak to będzie wyglądało w praniu?
Raz na osiem przypadków polski klub zajmuje miejsce ósme, mając tyle samo punktów, ile co najmniej jeden rywal. Wówczas w grę wchodzić będą powyższe kolejne kryteria rozstrzygające, przy czym nasze zespoły (także dzięki temu, że nie zwolniły tempa w czwartek w drugich połowach) mogą liczyć na dość korzystny bilans goli. Mniej punktów od ósmej drużyny w tabeli polskie kluby zdobywają w zaledwie 15% przypadków. Jeszcze ciekawiej jest przy analizie szans na miejsce w czołowej szesnastce, gwarantujące rozstawienie w barażach. Legia znalazła się niżej w tabeli zaledwie w 48 symulacjach na 10 000 wykonanych, a Jagiellonia w 37 – to oznacza mniej niż pół procenta. W około 2-3% przypadków klub zajmuje 16. miejsce ex aequo z innym zespołem.
Absolutnie pewna gra wiosną
Jeszcze ciekawiej jest, gdy spróbujemy oszacować szanse, że polski klub nie znajdzie się nawet w barażach. Na pierwszy rzut oka przewaga sześciu punktów nad 25. obecnie w tabeli Astaną jest duża, ale można sobie wyobrazić spadek na tak niską lokatę po przegraniu pozostałych meczów. Przyzwyczajeni jesteśmy do starego systemu i trudno nam intuicyjnie analizować warianty w tak dużej, 36-zespołowej grupie. Z pomocą przychodzi komputer, który na 10 000 symulacji ani razu nie wskazuje na polski klub poza top-24 w tabeli końcowej! Najgorszym miejscem zajętym przez polski zespół jest 22., ale zdarzyło się to zaledwie raz, zatem szansa na taki scenariusz wynosi jedną dziesiątą promila.
Krótko mówiąc, w trzech na czterech przypadków Legia grę w fazie pucharowej rozpocznie od marcowych spotkań w 1/8 finału. Bardzo zbliżone są perspektywy Jagiellonii. W pozostałych wariantach nasi reprezentanci zagrają w lutowych barażach. Różne są definicje wiosny: kalendarzowa, meteorologiczna, czy też astronomiczna. My posługujmy się sportową, zgodnie z którą wiosenne mecze to te rozgrywane w pucharach po 1 stycznia danego roku. Zgodnie z nią, możemy się już dziś cieszyć z dwóch polskich klubów wiosną w Europie!
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Polska piłka, gdyby istniała tylko Liga Konferencji [KOMENTARZ]
- Jagiellonia pokazuje, że warto chodzić na stadion. Wielkie show w Białymstoku
- Wspaniały Imaz, skuteczny Hansen, bezbłędni obrońcy. Laurki dla mistrzów Polski [NOTY]
- Demolka! Polski sen trwa – Legia na czele Ligi Konferencji!
- Strata za stratą Kapustki, odblokowany Gual i świetny Augustyniak [NOTY]
Fot. Newspix