Reklama

Serce podzielone na pół. Ancelotti kocha i Real, i Milan

Radosław Laudański

Autor:Radosław Laudański

05 listopada 2024, 14:22 • 9 min czytania 2 komentarze

Mecz Realu Madryt z Milanem to niewątpliwie rywalizacja imienia Carlo Ancelottiego. Utytułowany szkoleniowiec wielokrotnie podkreślał, że są to dwa kluby, które darzy największą sympatią. Mając na uwadze aspekt historyczny, rywalizacja „Los Blancos” i „Rossonerich” może być postrzegana jako wyjątkowo romantyczne starcie. W końcu zmierzą się ze sobą dwa najbardziej utytułowane kluby w Europie.

Serce podzielone na pół. Ancelotti kocha i Real, i Milan

Istotę tego meczu może oddać historia z Silvio Berlusconim, z czasów świetności Milanu. W latach osiemdziesiątych zastanawiano się, dlaczego Milan tak często występuje w białych strojach, skoro barwy klubu są przecież czerwono-czarne. Okazuje się, że obecny właściciel klubu pragnął jak największej ekspozycji koloru białego, ponieważ kojarzył mu się z Realem Madryt, czyli zwyciężaniem, trofeami i porywaniem tłumów. „Los Blancos” od zawsze działali na wyobraźnię całej Europy, a Milan robił wszystko, aby im dorównać. Inspiracja okazała się słuszna, ponieważ „Rossoneri” zaczęli wywierać podobny wpływ na piłkę nożną, a Włochy kojarzyły się Europejczykom głównie z pizzy, mody i sukcesów Milanu.

Opiekun gwiazd

Carlo Ancelotti cieszy się opinią trenera, który najlepiej na świecie potrafi pracować z gwiazdami. Włoski szkoleniowiec w ostatnich latach zaliczył jeden z najbardziej spektakularnych powrotów w historii futbolu. Warto przypomnieć wyniki „Carletto”, zanim objął drugi raz „Królewskich”. W 2017 roku został zwolniony z Bayernu Monachium po porażce 0:3 z PSG. Porażka z Francuzami nie była jednak jedyną przyczyną jego zwolnienia. Zarzucano mu, że zespół mimo silnego składu zaliczył spory regres w stosunku do tego, co pokazywał jego poprzednik, Pep Guardiola. Bayern to jednak pikuś przy tym, co wydarzyło się później w Napoli. Zarówno szkoleniowiec, jak i jego syn Davide nie wspominają miło przygody pod Wezuwiuszem.

Reklama

Kiedy Ancelotti przychodził do Neapolu, oczekiwania na południu Włoch były olbrzymie. Po tym, jak zespół był bliski zdobycia upragnionego tytułu, po rewelacyjnym sezonie z Maurizio Sarrim, od nowego szkoleniowca oczekiwano zdobycia mistrzostwa, a skończyło się klęską i wielką kłótnią. W pierwszym sezonie Juventus w cuglach sięgnął po tytuł, a „Azzurri” zdobyli 12 punktów mniej niż przed rokiem. Jeszcze gorzej sytuacja wyglądała w następnych rozgrywkach. Po 15. kolejce Napoli plasowało się dopiero na siódmym miejscu ze stratą 17 punktów do liderującego Interu. Wtedy Aurelio De Laurentiis zwolnił Ancelottiego, który w tamtym momencie wydawał się wypalonym trenerem. Jego przygodę w Evertonie też trudno określić jako sukces.

Gdy w 2021 roku wracał do Realu Madryt, pojawiło się wiele wątpliwości co do słuszności tej decyzji. „Carletto” miał przyjść tylko na jakiś czas. Szybko okazało się jednak, że zapomniał o dawnych problemach. Prowadząc „Królewskich”, a także mając do dyspozycji wiele gwiazd, szkoleniowiec czuł się jak ryba w wodzie. Dobrze wiemy, jak trudnym piłkarzem do okiełznania był Vinicius Junior, a Włoch w mistrzowski sposób wydobył z niego, co najlepsze. Dwie Ligi Mistrzów i taka sama liczba tytułów mistrzowskich mówią same za siebie. Ancelotti powrotem do Realu uwiarygodnił swoje dawne sukcesy, a także sprawił, że postrzega się go jako jednego z najlepszych trenerów w historii futbolu. Bez tytułów, które zdobył po 2021 roku, nie prowadzono by zażartych dyskusji na temat tego, czy najwybitniejszym szkoleniowcem jest Pep Guardiola, Alex Ferguson czy Carlo Ancelotti.

W Milanie było identycznie

Carlo Ancelotti pracując w Chelsea, PSG, czy Bayernie Monachium w rozgrywkach europejskich nie potrafił nawiązać do tego, co pokazał w Realu Madryt i Milanie. Pracując we Włoszech i Hiszpanii miał do czynienia z silniejszym składem i klubem, który w większym stopniu działa na wyobraźnię kibiców. Milan w latach 2001-2009 przez większość czasu posiadał najsilniejszy skład na świecie. Wydaje się, że apogeum ich potencjału przypadło na 2005 roku, kiedy przegrali finał Ligi Mistrzów z Liverpoolem. To właśnie wtedy błyszczeli tacy zawodnicy jak Kaka, Andrea Pirlo, Clarence Seedorf, Hernan Crespo, Filippo Inzaghi, Gennaro Gattuso i Alessandro Nesta. Dużo również znaczyło wsparcie weteranów, jak Cafu, Paolo Maldiniego czy Alessandro Costacurty. Widząc tamten Milan, przeciwnik mógł tej drużyny bać się podobnie, jak Mike’a Tysona w drugiej połowie lat osiemdziesiątych.

Później, mimo upływających lat, Ancelotti potrafił zmotywować grupę spełnionych piłkarzy i wywalczyć z nimi jeszcze jeden triumf w Lidze Mistrzów. Obserwując tamten Milan można odnieść wrażenie, że był on niemalże identycznym klubem, co obecny Real Madryt. Zabrakło jedynie udokumentowania przewagi w lidze, ponieważ jedno mistrzostwo Włoch „Carletto” po latach wygląda miernie. „Rossoneri” w tamtym okresie posiadali tak wiele jakości, że dla wielu klubów stawali się punktem odniesienia, a dla kibiców uwielbienia. Nie było w tamtym czasie fana piłki nożnej, który mógłby przejść obojętnie wobec ówczesnego Milanu. Nawet jeśli kibicowało się Juventusowi lub Interowi, łatwo było dostrzec wielkość rywala. Można więc powiedzieć, że Carlo Ancelotti odnosił sukcesy w dwóch niemalże identycznych klubach.

Reklama

Dziś Carlo Ancelotti mimo sukcesów z Realem nie zapomniał o Milanie i często podkreśla w wywiadach, że czuje do niego ogromną miłość. Trudno, aby było inaczej, skoro odnosił w Mediolanie tak wiele sukcesów. Jeśli połączymy Puchary Europy wygrane jako trener i zawodnik, „Carletto” w barwach „Rossonerich” triumfował aż czterokrotnie. Obrazkiem, który najmocniej kojarzy się z Ancelottim-piłkarzem jest półfinał Pucharu Europy z 1989 roku z Realem Madryt. Przyszły szkoleniowiec w 18. minucie meczu otworzył wynik spotkania, a kolejnymi trafieniami popisali się Frank Rijkaard, dwukrotnie Marco van Basten, Ruud Gullit oraz Roberto Donadoni. Podopieczni Arrigo Sacchiego wygrali 5:0 i do dziś to spotkanie uważa się za najwybitniejszy występ w historii Milanu.

Podobieństwa

Arrigo Sacchi lubił wtedy mówić piłkarzom, że nawet jeśli w przyszłości będą wygrywali, to nie będą tego robić w tak fantastyczny sposób, co czyni tamte zwycięstwa najbardziej efektownymi, a także pozostającymi w pamięci. Sama postać szkoleniowca, który zrewolucjonizował futbol pokazuje, że istnieje wiele podobieństw między Realem Madryt a Milanem. W latach 2004-2005 Sacchi pracował jako kierownik sportowy „Królewskich”, a jego zadaniem było zaszczepienie w Realu tego, co wpłynęło na budowę wielkości „Rossonerich”. Historia piłki nożnej ułożyła się tak, że w momencie kiedy dominował Milan, Real miał zdecydowanie słabszy okres. Później nastąpiło odwrócenie tego trendu.

Dziś łatwo spoglądać na triumfy Realu jako coś niemożliwego do pobicia, jednak kilka lat sytuacja była inna. W 2007 roku, kiedy „Il Diavoo” zdobywali siódmy Puchar Europy, Real miał od kilku lat problemy w Lidze Mistrzów i dziewięć pucharów na koncie. W tamtym momencie mogło się wydawać, że to Milan lada moment może stać się najbardziej utytułowanym klubem. Dwanaście lat czekania na „La Decimę” się jednak opłaciło.

Podobieństwa między Realem a Milanem można zauważyć także w czymś, co określa się jako mentalność zwycięzcy. W przypadku Realu nie trzeba tłumaczyć o co chodzi, nie mają pod tym względem sobie równych. W momencie kiedy jednak „Rossoneri” dzięki determinacji, sile woli, a także grze do końca odnosili sukcesy ze Stefano Piolim po wielu latach posuchy, uważano, że piłkarzy motywuje świadomość, że grają w wielkim klubie. Uwidoczniło się to bardzo mocno podczas ćwierćfinału Ligi Mistrzów przeciwko Napoli. Wtedy „Azzurri” byli jedną z najlepiej grających drużyn w Europie, która mknęła po tytuł mistrzowski, a także – wydawało się – finał Ligi Mistrzów. Mając na swojej drodze Milan, a także Inter lub Benficę, podopiecznych Luciano Spallettiego uważano za faworytów do tego, aby polecieć do Stambułu.

Milan dokonał niespodzianki i wygrał tę rywalizację dzięki świetnej postawie Mike’a Maignana, a także nieustępliwości i charakterowi drużyny. Wtedy pojawiło się wiele głosów, że Milan zrobił to w stylu Realu Madryt. Piłkarze wzięli na swoje barki odpowiedzialność za klub, który swoją wielkością przytłacza przeciwnika. Stefano Pioli potrafił zrobić z tego atut, który sprawił, że „Rossoneri” po 16 latach znaleźli się w półfinale Ligi Mistrzów.

Jakby punktów wspólnych było mało, warto również podkreślić, że prezydent Realu Madryt Florentino Perez przez długi czas utrzymywał przyjazne stosunki z kierownictwem Milanu. Rozmawiając z wieloma polskimi sympatykami Realu lub Milanu można odnieść wrażenie, że mają oni do siebie ogromny szacunek.

Długo wyczekiwana rywalizacja

Dawno nie widzieliśmy meczu pomiędzy Realem Madryt a Milanem w europejskich pucharach. Carlo Ancelotti jako trener „Los Blancos” pierwszy raz zmierzy się ze swoim drugim ukochanym klubem. Dwa najbardziej utytułowane kluby w Europie ostatni raz grały ze sobą mecz o stawkę w w 2010 roku, kiedy po boisku biegali weterani jak Gianluca Zambrotta, Alessandro Nesta, Andrea Pirlo, Gennaro Gattuso, Clarence Seedorf, Filippo Inzaghi czy Ronaldinho. „Carletto” będąc trenerem Milanu mierzył się z Realem dwukrotnie. W XXI wieku Real i Milan nigdy nie mierzyły się w meczu o prawdziwą stawkę, czyli np. w półfinale Ligi Mistrzów.

Wielu kibiców miało nadzieję, że do takiego pojedynku dojdzie podczas Ligi Mistrzów 2022/23. Widząc pary półfinałowe, w których Manchester City mierzył się z Realem Madryt, a Milan z Interem można było liczyć na to, że dojdzie do starcia dwóch najbardziej utytułowanych klubów w Europie. „The Citizens” oraz „Nerazzurri” postanowili jednak w brutalny sposób zweryfikować te plany.

Sam Ancelotti traktuje rywalizację z Milanem jako prawdziwe piłkarskie święto. Można tylko żałować, że „Rossonerich” nie prowadzi Stefano Pioli, który w bardzo podobny sposób pracuje z piłkarzami.

Będzie to wyjątkowy mecz, szczególnie biorąc pod uwagę moją przeszłość. Kibice zobaczą znakomite widowisko. Milan nie zaczął dobrze nowego sezonu, ale to bardzo niebezpieczny zespół, który posiada wiele jakości w ataku. Dziś zespół „Rossonerich”  posiada duży potencjał, który nie został w pełni wykorzystany – wyjaśnił Ancelotti na przedmeczowej konferencji prasowej.

Kilka miesięcy temu szkoleniowiec Realu Madryt udzielił wywiadu dziennikowi „La Repubblica”. Ciekawa jest zwłaszcza wypowiedź w temacie Rafaela Leao, którego wielu kibiców porównuje do Viniciusa Juniora. Włoski szkoleniowiec zareagował w swoim stylu.

Śledzę Milan z daleka, ale z sympatią. Darzę go szczególną miłością. Kiedy mam czas, oglądam ich mecze. Wrócił stamtąd w bardzo dobrej formie Brahim Diaz. Jest w ich zespole wielki talent i nazywa się Rafael Leao. Czasem trzeba być dla niego twardym. Gdyby pracował ze mną, byłbym dla niego twardy każdego dnia – wyjaśnił szkoleniowiec Realu Madryt.

Oby „Los Blancos” i „Rossoneri” zapewnili godne ich historii widowisko. Mecz Real Madryt – AC Milan w Lidze Mistrzów odbędzie się o godzinie 21:00 na Santiago Bernabeu.

WIĘCEJ NA WESZŁO: 

Fot. Newspix

Urodzony w tym samym roku co Theo Hernandez i Lautaro Martinez. Miłośnik wszystkiego co włoskie i nacechowane emocjonalną otoczką. Takowej nie brakuje również w rodzinnym Poznaniu, gdzie od ponad dwudziestu lat obserwuje huśtawkę nastrojów lokalnego społeczeństwa. Zwolennik analitycznego spojrzenia na futbol, wyznający zasadę, że liczby nie kłamią. Podobno uważam, że najistotniejszą cnotą w dziennikarstwie i w życiu jest poznawanie drugiego człowieka, bo sporo można się od niego nauczyć. W wolnych chwilach sporo jeździ na rowerze. Ani minutę nie grał w Football Managera, bo coś musi zostawić sobie na emeryturę.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Komentarze

2 komentarze

Loading...