Widzew przyzwyczaił swoich kibiców, że na własnym stadionie nikomu nie jest łatwo o punkty i nawet jeśli ostatecznie rywal coś stąd wywiezie, to sprawa jest na ostrzu noża do samego końca. Tym razem jednak było inaczej. Górnik Zabrze w zasadzie od pierwszych sekund był zespołem lepszym, niemal całkowicie zneutralizował atuty gospodarzy i wrócił do domu po bezstresowym meczu.
Tak bezradnego Widzewa nie oglądaliśmy od wyjazdu do Szczecina. A tak bezradnego u siebie? Trzeba byłoby się cofnąć co najmniej do zeszłego sezonu.
Nic się dziś w ekipie Daniela Myśliwca nie zgadzało. No, może poza bramkarzem i stoperami, którzy zapobiegli temu, że nie doszło do klęski. Górnik bowiem już do przerwy mógł załatwić sprawę. Wyszedł na prowadzenie po wspaniałym woleju Rasaka (z rzutu rożnego wrzucił Janża), a przecież jeszcze Żyro wybił sprzed linii bramkowej strzał Ismaheela, Ambros skiksował z paru metrów, a gol Lukoszka nie został zaliczony po minimalnym spalonym.
Widzew Łódź – Górnik Zabrze 0:2. Pełna kontrola ze strony gości
Widzew w tym czasie wykreował jedno wielkie zero. Po przerwie wiele się nie zmieniło, choć Michał Szromnik wreszcie mógł porządnie rozciągnąć zastane mięśnie po strzale Alvareza, który miał też drugą dobrą sytuację, ale wtedy kopnął obok słupka. Hiszpan jednak na tle beznadziejnie prezentujących się kolegów i tak cokolwiek pokazał, bo do obu tych okazji musiał dojść poprzez dobre przyjęcie piłki i ogranie atakującego przeciwnika.
Najgroźniej pod bramką Szromnika zrobiło się w doliczonym czasie, kiedy w potężnym zamieszaniu piłka odbiła się od poprzeczki, potem na linii interweniował Janicki, aż wreszcie sędzia zagwizdał faul w ofensywie. Górnik jednak prowadził już 2:0, bo Shehu pechowo, ale ewidentnie nieprzepisowo zagrał ręką po strzale Zahovicia i sam Słoweniec pewnie trafił do siatki.
Kolejny raz konkretów w ofensywie nie dał Ismaheel. Do przerwy pretensje mógł mieć do siebie, bo zmarnował wyborną sytuację. Po przerwie już bardziej do partnerów, gdyż z jego podań nie skorzystali Zahović (Gikiewicz zbił piłkę na słupek) i Ambros (zablokowany).
Górnik nie dał się Widzewowi rozkręcić, odciągał go od własnej bramki i łatwo mijał jego pressing. A że jakości z przodu ma całkiem sporo, prędzej czy później coś musiało mu wpaść. Sprawdził się manewr z Wojtuszkiem na prawej obronie, świetnie chodził środek pola, kolejny raz bardzo groźny nie tylko ze stojącej piłki był Janża. Wszystko chodziło jak należy.
U gospodarzy wręcz przeciwnie, w praktyce nie dojechali na mecz. Nawet poczwórna zmiana dokonana przed upływem godziny nie poskutkowała wyraźniejszą poprawą w grze.
Piłkarze Myśliwca przegrali drugie z rzędu domowe spotkanie, przez co nie mogą się na dobre rozkręcić. Ciągle udane występy przeplatają bardzo nieudanymi. Górnik wrócił do równowagi, wygrał drugi kolejny mecz i dołączył do zespołów środka tabeli.
Widzew Łódź – Górnik Zabrze 0:2 (0:1)
Rasak 38′ (asysta: Janża), Zahović 58′ karny
WIDZEW: Gikiewicz 5 – Kastrati 2 (ż), Żyro 6, Ibiza 5, Kozlovsky 3 (ż) – Alvarez 4, Shehu 3, Kerk 3 – Sypek 2, Rondić 2 (-), Łukowski 2
ZMIANY: Krajewski 3 (wszedł w 59. minucie za Krajewskiego), Gong 3 (wszedł w 59. minucie za Sypka), Cybulski 3 (wszedł w 59. minucie za Łukowskiego), Hamulić 3 (wszedł w 59. minucie za Kerka), Silva (ż) bez oceny (wszedł w 76. minucie za Kozlovskiego)
GÓRNIK: Szromnik 6 – Wojtuszek 6, Janicki 6, Josema 5, Janża 7 – Ismaheel 6, Rasak 7 (+) ż, Hellebrand 6, Ambros 5, Lukoszek 5 – Zahović 7
ZMIANY: Furukawa bez oceny (wszedł w 84. minucie za Ismaheela), Bakis bez oceny (wszedł w 84. minucie za Zahovicia), Olkowski bez oceny (wszedł w 90. minucie za Lukoszka)
SĘDZIA: Kuźma 5
Fot. Newspix